Sowieci błagali Polaków o litość. Zapomniane, wielkie zwycięstwo Wojska Polskiego

4 godzin temu

W bitwie niemeńskiej triumf polskiego oręża był wielki a klęska bolszewików całkowita. Potężna Armia Czerwona poszła w zupełną rozsypkę. Wróg uciekał w popłochu albo prosił o litość.

Po wspaniałym zwycięstwie polskich wojsk w Bitwie Warszawskiej 15 sierpnia 1920 roku sowiecka pycha i butne wygrażanie bolszewickich pięści w stronę polskiego orła i chrześcijańskiego krzyża zmieniły się nagle w haniebną i paniczną ucieczkę. – Sowiecki front został przełamany i nastał tam wielki popłoch. Bolszewicy tak gwałtownie uciekali, iż nie mogliśmy za nimi nadążyć – wspominał Zygmunt Twarowski (1903 – 2005), żołnierz ochotniczy wojny roku 1920.

Sowieci nie myśleli jednak jeszcze wówczas o tym, żeby się poddać. Michaił Tuchaczewski, który dowodził armią bolszewicką, wycofał swoje oddziały za linię rzeki Niemen i tam je przegrupował, w celu odtworzenia zdolności bojowych. W tym też czasie sowiecką armię zasilili nowi żołnierze, w liczbie około 20 tysięcy, sprowadzeni z głębi Rosji. W sumie armia sowiecka liczyła wówczas około 114 tysięcy żołnierzy. Jej zamiarem było ponowne uderzenie w kierunkach – Białystok, Brześć i Lublin.

Tuchaczewski był pewien, iż polskie wojsko pod Warszawą „dało z siebie wszystko”, jest wyczerpane walką i niezdolne do dalszej ofensywy. Wiemy to z listów jakie pisał do wodza rewolucji komunistycznej, Lenina. Bardzo się pomylił. W polskim wojsku utrzymywał się mocny duch walki i wiara w zwycięstwo .

Dowództwo polskie opracowało dobry plan ataku. Główne siły uderzyć miały na Grodno i Wołkowysk. W tym samym czasie północna grupa uderzeniowa miała przemaszerować przez terytorium Litwy i wedrzeć się na głębokie tyły wojsk bolszewickich na wysokości Wasyliszek i Lidy. Tak sformułowane cele wymagały bardzo szybkiego działania utrzymanego w głębokiej tajemnicy.
W tym celu pozostawiono wszelkie tabory, a wojsko maszerowało nocą.

Powodzenie akcji zależało od utrzymania wszystkiego w całkowitej tajemnicy przed Sowietami. Planów niemeńskiego uderzenia na Sowietów nie ujawniano choćby przed zachodnimi sojusznikami, gdyż niestety istniały wśród nich siły krzywo patrzące na osłabienie Sowietów.

Najpierw Wojsko Polskie skoncentrowało uderzenie w kierunku Grodna. Tuchaczewski myślał, iż to główny punkt uderzenia Polaków i rozkazał ściągnąć tam duże siły. Rozgorzały ciężkie walki. W tym czasie specjalna grupa uderzeniowa Wojska Polskiego, ukryta do tej pory w Puszczy Augustowskiej, ruszyła na Litwę, aby okrążyć Sowietów od północy. Po szybkim uporaniu się z oddziałami litewskimi, które wspierały Rosjan, Polacy uderzyli na Sowietów od północnej strony. Dla Tuchaczewskiego było to kompletnym zaskoczeniem. Aby zatrzymać atak od północy wysłał trzy dywizje, osłabiając w ten sposób sowieckie pozycje nad Niemnem.

Grupa uderzeniowa starła się z trzema sowieckimi dywizjami pod Lidą. Walki były zajadłe i ciężkie, jednak silniejsi okazali się Polacy. Walki zakończyły się zupełnym pogromem Rosjan. Do polskiej niewoli trafiło aż 10 tysięcy żołnierzy, 25 dział, dwa tysiące wozów bojowych, 52 karabiny maszynowe, ponad setka koni. Część sowieckich żołnierzy została wpuszczona przez Niemców na teren Prus, co ich uratowało.

Wojsko Polskie zaatakowało Rosjan również od strony południowej. Do walki przystąpiła tam Grupa Kawalerii generała Franciszka Krajowskiego. 27 września 1920 roku kawalerzyści ruszyli na Pińsk, odcinając sowiecką 4 Armię od pozostałych sił. Ten manewr również zakończył się zwycięstwem. Do niewoli wzięto 3000 żołnierzy sowieckich, w tym cały sztab armii. Następnie Polacy przemieszczali się w kierunku Baranowicz.

W tym samym czasie polska grupa uderzeniowa wciąż odnosiła sukcesy na północy. Po zdobyciu Lidy, Polacy mocno nacierali na Rosjan. Żelazny uścisk polskich sił zbrojnych coraz bardziej zaciskał się na gardle sowieckiej armii. Tuchaczewski zdając sobie sprawę, iż nie wygra, nakazał Armii Czerwonej odwrót na całej linii. Odwrót Rosjan zmienił się w paniczną ucieczkę. Duża część żołnierzy – zwłaszcza ukraińskiego i białoruskiego pochodzenia – przechodziła na stronę polską.

Od początku października 1920 wojna stała się de facto wielkim pościgiem za uciekającymi, zdezorganizowanymi siłami sowieckiego wroga. To właśnie z tego okresu pochodzi wiele tzw. „żurawiejek”– popularnych przyśpiewek ułańskich, wychwalających zwycięstwa poszczególnych oddziałów. W ich refrenie przewijała się słynna fraza „lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń!”

Mój dziadek, Kazimierz, prowadził gospodarstwo rolne na Podlasiu, niedaleko Sokółki. Był świadkiem wojny 1920 roku ( dwaj jego starsi bracia brali w niej udział – Piotr zginął, Izydor stracił nogę). Opowiadał mi, iż widok uciekających bolszewików był żałosny. – Ich ubrania były w strzępach. Najczęściej nie mieli butów, uciekali boso. Ci którzy jechali na koniach zamiast siodeł mieli puchowe poduszki. Gdy galopowali, sypało się za nimi pierze. Byli głodni i zupełnie załamani.

W bitwie niemeńskiej wzięto do niewoli aż 40 tysięcy bolszewików, czyli mniej więcej 1/3 sił armii sowieckiej. Wojsko Polskie przejęło masę sprzętu: 140 dział, tysiące sztuk broni, a także wozy i konie. To była wielka wiktoria polskiego oręża.

Adam Białous

Idź do oryginalnego materiału