Warszawska Prokuratura Okręgowa przez dziewięć miesięcy badała tajemniczą śmierć Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. 22 września 2010 roku prokurator Tomasz Szredzki podjął decyzję o umorzeniu śledztwa.
„Z zeznań szeregu świadków jednoznacznie wynika, iż Grzegorz Michniewicz miał najbliższe dni dokładnie zaplanowane (…). Niewątpliwie więc decyzja o popełnieniu samobójstwa podjęta została nagle pod wpływem impulsu” – czytamy w uzasadnieniu.
Od decyzji nikt się nie odwołał. Sprawa została formalnie zamknięta, ale do dziś budzi wątpliwości i liczne teorie.
Tragiczne odkrycie w Głoskowie
23 grudnia 2009 roku kierowca KPRM, Edmund A., przyjechał do willi Michniewicza w podwarszawskim Głoskowie. Gdy urzędnik nie wychodził, a kontakt telefoniczny nie przynosił rezultatu, kierowca – po konsultacji z bratem – wszedł do domu. Tam znalazł ciało swojego przełożonego.
Śmierć wysokiego rangą urzędnika, dysponującego certyfikatem dostępu do informacji ściśle tajnych, natychmiast stała się tematem numer jeden w mediach.
Od ogrodnictwa do Kancelarii Premiera
Grzegorz Michniewicz urodził się w 1961 roku w Warszawie. Początki jego kariery były zaskakujące. Jeszcze w kwestionariuszu paszportowym z 1981 roku widniał jako osoba pozostająca na utrzymaniu rodziców, z wykształceniem podstawowym. Edukację uzupełniał w liceum dla pracujących. W młodości był robotnikiem w Instytucie Psychoneurologicznym (dziś Instytut Psychiatrii i Neurologii) oraz w prywatnych gospodarstwach rolno-ogrodniczych w Szkopówce i Warszawie.
W połowie lat 80. figurował jako pracownik rodzinnego ogrodnictwa w Głoskowie. Jednak wraz z transformacją ustrojową jego życie diametralnie się zmieniło – w niejasnych okolicznościach trafił do Kancelarii Senatu jako starszy specjalista. W 1990 roku wyjechał do Londynu na szkolenie Know-How Fund.
Wątek SB i Solidarności Walczącej
Jak ujawnili na portalu niezależna.pl Justyna Błażejowska i Grzegorz Wierzchołowski nazwisko Michniewicza przewija się w dokumentach SB. W styczniu 1984 roku tajny współpracownik „Gienek” informował, iż młody mężczyzna o imieniu „Grzesiek” przekazywał nielegalne wydawnictwa w Warszawie, a jego ojciec miał być oficerem BOR.
SB rozważała podsłuch, lustrację mieszkania i „rozmowę pozyskaniową” – choćby z udziałem ojca. Choć sprawa wskazywała na możliwe kontakty Michniewicza z podziemiem, w czerwcu 1986 roku została zamknięta
Kompletnie nie kojarzę Grzegorza Michniewicza. Jest to mało prawdopodobne, żeby był członkiem SW. Być może był jakiś jednostkowy epizod – mówi Artur Adamski, blisko współpracownik Kornela Morawieckiego, założyciela SW.
Ojciec w BOR i kontakty z elitami PRL
Ojciec, Bronisław Michniewicz, od 1953 roku był związany z Urzędem Rady Ministrów, później BOR. Obsługiwał najwyższe władze PRL i delegacje zagraniczne. Dokumenty potwierdzają, iż cieszył się dużym zaufaniem i był osobą wpływową w strukturach władzy.
W aktach przewija się również nazwisko Manfreda Gorywody – wicepremiera i członka kierownictwa PZPR, w którego dyspozycji miał znajdować się Bronisław Michniewicz w latach 80.
Szwedzki trop i Helena Shayn
W 1984 roku Grzegorz Michniewicz otrzymał zaproszenie do Szwecji od Heleny Shayn, córki Jerzego Szajna – kierownika Centralnej Biblioteki Żydowskiej przy CKŻP. Shayn po emigracji w 1969 roku pracowała w międzynarodowej farmacji (Pharmacia Amersham), która później przewijała się w sprawie Laboratorium Frakcjonowania Osocza (afera LFO).
Okoliczności tej znajomości do dziś pozostają zagadką.
Kariera w administracji państwowej
Po 1989 roku Michniewicz systematycznie piął się w górę. Skończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, studia podyplomowe z integracji europejskiej i bezpieczeństwa narodowego w Wojskowej Akademii Technicznej, zdał egzamin na członka rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
W 1998 roku rozpoczął pracę w Kancelarii Premiera Jerzego Buzka, a rok później został dyrektorem Biura Ochrony. Z czasem awansował na dyrektora generalnego KPRM, a od 2008 roku zasiadał w radzie nadzorczej PKN Orlen.
Ostatnie dni życia
Świadkowie podkreślali, iż Michniewicz miał dokładnie rozpisane plany. W pliku „Moje plany” zapisał godzinowy harmonogram dnia 23 grudnia 2009 roku.
Kupił prezenty, złożył wniosek urlopowy, przygotował wyjazd do żony w Białogardzie. 11–13 grudnia uczestniczył w spotkaniu w Łańsku – znajomi wspominali, iż był wesoły i rozluźniony. Żona potwierdziła, iż nie chorował ani nie leczył się psychiatrycznie.
Rozmowa z Tomaszem Arabskim
22 grudnia 2009 roku Michniewicz miał nieprzyjemną rozmowę z Tomaszem Arabskim, szefem KPRM. Dotyczyła dodatków funkcyjnych i wynagrodzeń. Żona i matka zeznały, iż obawiał się zwolnienia.
Kilka godzin później wysłał Arabskiemu SMS, w którym wspominał o kontakcie z „wrogim elementem”.
Rozmowy z rodziną i przyjacielem
Wieczorem pisał z córką. – „Odpisał mi, iż bardzo lubi podróże, iż nic innego mu w życiu nie pozostało, chyba iż ktoś mu to życie odbierze” – wspominała. Jednak w rozmowie telefonicznej był pogodny i radosny.
Około 22:40 rozmawiał przez Skype’a z Pawłem Gutowskim z Wielkiej Brytanii. Przyjaciel zeznał, iż Michniewicz był w „fatalnym stanie”, ale nie chciał zdradzić szczegółów. – „Może wiedział o jedną rzecz za dużo” – mówił później Gutowski.
Śledztwo pełne braków
Śledczy zbadali jedynie komputer domowy. Choć w styczniu 2010 roku podjęto decyzję o analizie służbowego laptopa z gabinetu w KPRM, w lipcu 2010 roku prokurator Szredzki uchylił to postanowienie.
Nie sprawdzono więc kluczowych danych służbowych, co pozostawiło pytania bez odpowiedzi.
Nierozwiązana zagadka
Choć oficjalna wersja mówi o samobójstwie pod wpływem impulsu, wiele osób – w tym rodzina i przyjaciele – nie wierzy w taki scenariusz.
Śmierć Grzegorza Michniewicza, człowieka z dostępem do najściślej strzeżonych tajemnic państwa, do dziś pozostaje jedną z największych zagadek III RP.
Dziękuję, iż przeczytałeś /przeczytałaś artykuł do końca. o ile chcesz, by powstawały na tej tego typu materiały, włącz się proszę jako Patron.
Twoje wsparcie jest bezcenne!
https://patronite.pl/dorota.kania