Słabość siły, siła odporności

5 dni temu

Ameryka postawiła na gołą siłę. I jest to decyzja strategiczna – sukcesor Trumpa na niczym innym nie będzie mógł polegać, bo odbudowa relacji potrwa lata – jeżeli nie dekady. Trump efektywnie wyrzucił do kosza szereg narzędzi polityki zagranicznej.

Prezydent Donald Trump stanął za sterem największej światowej potęgi. Potęgi największej adekwatnie pod każdym względem: militarnym, gospodarczym, kulturowym, dyplomatycznym, jak i miękkiej siły. Jednocześnie jego kontrola nad Partią Republikańską oraz nad Sądem Najwyższym daje mu prawie dyktatorskie możliwości kontroli nad machiną państwową. I postanowił z tej potęgi skorzystać.

Zaczął od palenia mostów – by dla wszystkich stało się jasne, iż żarty się skończyły. Postawił pod znakiem zapytania wszystkie sojusze i alianse, grożąc aneksją terytoriów czy wręcz całych krajów. Zatrzymał też z dnia na dzień całą pomoc międzynarodową, hamując wiele programów ratujących życie na całym świecie. Ameryka postawiła na gołą siłę. I jest to decyzja strategiczna – sukcesor Trumpa na niczym innym nie będzie mógł polegać, bo odbudowa relacji potrwa lata – jeżeli nie dekady. Trump efektywnie wyrzucił do kosza szereg narzędzi polityki zagranicznej.

Kiedy to wszystko było już jasne, zabrał się do stosowania siły poprzez stawianie ultimatów – tak wewnątrz USA wobec swych przeciwników politycznych, jak i wobec całego świata – przede wszystkim w postaci ceł. Cios padł równocześnie, choć z różną siłą – uzależnioną od poziomu deficytu handlowego towarami. Bowiem Trump taki deficyt uznaje za kradzież – co by oznaczało, iż mój lokalny sklep mnie okrada, bo niewątpliwie mam z nim deficyt handlowy.

Blady strach padł na wszystkich, Trump zaś czekał na delegacje państw gotowych ukorzyć się przed nim. Nowe umowy handlowe to miał być pierwszy i szybki sukces jego prezydentury. Jak bowiem sam stwierdził, wojny handlowe są świetne i łatwe do wygrania. Tymczasem, zanim ktokolwiek zdążył mrugnąć, doszło do reakcji Chin – najmocniej obłożonych cłami, które symetrycznie odpowiedziały obłożeniem identycznymi cłami importu z USA – w najbardziej wrażliwych dla bazy Trumpa zakresach (czyli głównie rolnictwa). Rozwścieczony Trump podniósł cła jeszcze bardziej, co spotkało się z kolejną odpowiedzią Chin. Spirala zatrzymała się na 145%, kiedy Chiny przytomnie oznajmiły, iż nie będą z siebie robić idiotów i dalej ceł podnosić nie będą – bo nie ma znaczenia, czy cła wynoszą 140% czy 1400% – handel i tak ustanie. I tak obie strony stanęły w impasie. Trump domagał się jednostronnego zdjęcia ceł przez Chiny przed dalszymi negocjacjami – Chińczycy choćby nie odpowiedzieli. Trump kłamał, iż Xi chciał do niego zadzwonić – Chińczycy to zdementowali. Na koniec Trump wycofał się (w swoim stylu, na 90 dni) z ceł.

Te dramatyczne wydarzenia zdeterminowały dalszy przebieg wojny handlowej. w tej chwili większość nałożonych przez Trumpa ceł jest zawieszonych, a partnerzy zobaczyli, iż postawienie się Trumpowi popłaca. Zresztą, nie tylko w kwestii ceł.

Widać to wyraźnie w strefie bezpieczeństwa. Ultimata dawane przez Trumpa Putinowi są przez niego otwarcie ignorowane. Po upływie dwutygodniowego ultimatum Trump dał kolejne dwa tygodnie. Po upływie kolejnych dwóch tygodni zbombardował Iran dla odwrócenia uwagi. Ukraińcy także się nie uginają pod naciskami Trumpa – choć grają w nieco bardziej wyrafinowaną grę niż Rosjanie. Udają zainteresowanie rozmowami pokojowymi, tak by odium niechęci Trumpa spadło na jego ulubieńca, a nie na znienawidzonego Zełenskiego, który odważył się w Gabinecie Owalnym odgryźć dwóm zadufanym w sobie bucom, i to przy kolosalnej dysproporcji sił i uwarunkowań. Jednocześnie dość skutecznie bronią się przed ukradzeniem przez Amerykanów wszystkich ich surowców. Zwłaszcza iż znacznie słabszy Izrael zmusił USA do zaatakowania Iranu wbrew wszelkim zapewnieniom Trumpa, iż on będzie wojny kończył (niektóre choćby w jeden dzień), a nie zaczynał. To sentyment słuszny, choć podyktowany kompleksem Trumpa wobec Obamy i oczekiwaniem, iż on też powinien otrzymać pokojowego Nobla. Tymczasem amerykańskie B-2 zbombardowały Iran, po czym Trump zaapelował o pokój – co wyglądało co najmniej absurdalnie.

Wydawać by się mogło, iż nic dziwniejszego już nie zobaczymy, gdyby nie to, iż kilka dni później w chwili, kiedy Trump ogłaszał zawieszenie broni – obie strony aktywnie się bombardowały. I o ile o złośliwość można posądzać Iran – to zachowanie Izraela jest jawnym napluciem w twarz Trumpowi. Upokorzenie było tak rozwścieczające, iż Trump jako pierwszy prezydent użył słowa na „F” na żywo w telewizji.

Lista porażek Trumpa się ciągnie. Na miejscu ma już ksywkę TACO (Trump Always Chickens Out) – czyli Trump zawsze spietra. Każdy, kto mu się postawił, wyszedł na tym dobrze, a ultimata Trumpa są dziś przedmiotem żartu. Oczywiście przyjdzie moment, iż postawi mu się ktoś na tyle słaby, iż Trump uczyni z niego przykład i rozjedzie go na miazgę, upuszczając sobie jednocześnie żółci. Nikogo poważnego to jednak nie przestraszy.

Ktoś może powiedzieć, iż siła zawiodła Trumpa, bo używał jej tylko jako straszaka, nie będąc gotowym naprawdę jej użyć. Spodziewał się, iż w obliczu takiej potęgi nikt nie będzie gotów sprawdzić jego blefu. Kiedy jednak tak się stało, nie był gotów na drastyczne kroki. Groźba jest skuteczna tylko o ile jest wiarygodna. Tyle iż jak się okazuje, nie jest wytłumaczenie porażki siły USA.

Rosja była gotowa nie tylko grozić, ale i użyć swej siły. I zrobiła to. I dziś po trzech latach wojny wykopała już swój grób i tylko go pogłębia. Rosja okazała się bankrutem militarnym, ale na przestrzeni trzech lat stała się także bankrutem ekonomicznym, technologicznym i moralnym. Nieważne, jak ta wojna się zakończy – Rosja już ją przegrała. Gospodarka, która jakkolwiek pracuje dzięki geniuszowi szefowej banku centralnego natychmiast się załamie, kiedy tylko wojna się skończy – o czym zresztą Nabiulina zupełnie otwarcie mówi. Wojna nie może się zakończyć, bo po niej przyjdzie krach, ale każdy kolejny miesiąc jej trwania oznacza tylko jeszcze większy krach na jej zakończenie. Wtedy też do domu wrócą setki tysięcy zdemoralizowanych i często uzbrojonych ludzi. Rosję czeka chaos – i niewykluczone, iż rozpad. Dziura demograficzna zostanie częściowo zasypana migracją z Kaukazu i tak Rosja stanie się drugim muzułmańskim mocarstwem atomowym. Putin, chcąc odbudować imperium, stał się jego grabarzem.

Idź do oryginalnego materiału