Radykalne zmiany w polityce akcyzowej na wyroby tytoniowe, które wchodzą w życie 1 kwietnia 2025 roku, oznaczają początek końca tanich papierosów w Polsce. Dla milionów palaczy w całym kraju nowe przepisy będą oznaczać bezprecedensowy wzrost wydatków, a także szereg innych konsekwencji, o których rząd nie informuje w swoich oficjalnych komunikatach. Ta reforma, promowana jako działanie prozdrowotne, może w rzeczywistości doprowadzić do rozwoju czarnego rynku, wzrostu przemytu i pogłębienia nierówności społecznych.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Pod koniec ubiegłego roku, niemal bez większej debaty publicznej, uchwalono przepisy wprowadzające drastyczne zmiany w akcyzie na papierosy i inne wyroby tytoniowe. Rząd oficjalnie argumentuje, iż celem tych działań jest ograniczenie dostępności używek i poprawa zdrowia publicznego. Jednak skala podwyżek sugeruje, iż równie istotnym motywem jest zwiększenie wpływów do budżetu państwa kosztem konsumentów.
Tegoroczna podwyżka akcyzy to dopiero początek długofalowej strategii fiskalnej. Stawka akcyzy na papierosy, cygara i cygaretki wzrośnie w tym roku o 25 procent, natomiast na tytoń do palenia aż o 38 procent. W kolejnych latach planowane są podwyżki na poziomie 20-30 procent rocznie. To oznacza, iż w ciągu najbliższych kilku lat ceny wyrobów tytoniowych mogą się choćby podwoić.
Bezpośrednim efektem wprowadzanych zmian będzie wzrost cen paczki papierosów z obecnych 16-17 złotych do niemal 20 złotych już w kwietniu tego roku. Dla wielu konsumentów, zwłaszcza tych o niższych dochodach, będzie to oznaczać znaczący wzrost wydatków. Rząd szacuje, iż tylko w tym roku z kieszeni palaczy wyparuje około 3,5 miliarda złotych. To kwota porównywalna z rocznym budżetem niejednego miasta wojewódzkiego.
Warto zauważyć, iż wyższa stawka akcyzy formalnie obowiązuje już od 1 marca, jednak sklepy otrzymały dodatkowy miesiąc na pozbycie się zapasów ze starymi znakami akcyzy. W praktyce oznacza to, iż niektóre punkty sprzedaży już teraz oferują papierosy po nowych, wyższych cenach, podczas gdy inne wciąż wyprzedają stare zapasy. Ta nierówna sytuacja rynkowa może prowadzić do dezorientacji konsumentów i poczucia niesprawiedliwości.
Jednak to nie koniec zmian dla palaczy. Równolegle z podwyżką akcyzy na tradycyjne wyroby tytoniowe, rząd wprowadza nowe obciążenia dla użytkowników e-papierosów, w tym również tych bez zawartości nikotyny. Uchwalona już ustawa zakłada opodatkowanie urządzeń do waporyzacji dodatkową stawką w wysokości 40 złotych. Ta opłata będzie doliczana do ceny wielorazowych papierosów elektronicznych, podgrzewaczy i urządzeń wielofunkcyjnych już od 1 kwietnia.
Dodatkowo, nowe przepisy przewidują całkowity zakaz sprzedaży podgrzewaczy do tytoniu z aromatyzowanymi wkładami. Choć przepisy już zostały uchwalone, sklepy będą mogły sprzedawać te produkty jeszcze przez dziewięć miesięcy, co oznacza, iż od początku 2026 roku znikną one z rynku całkowicie.
Konsekwencje tych zmian dla przeciętnych Polaków będą rozległe i wielowymiarowe. Przede wszystkim, drastyczny wzrost cen wyrobów tytoniowych uderzy najmocniej w osoby o niskich dochodach. Dla kogoś zarabiającego płacę minimalną, kto wypala paczkę papierosów dziennie, miesięczny wydatek na ten nałóg wzrośnie z około 480-510 złotych do niemal 600 złotych. To znaczące obciążenie budżetu domowego, które może prowadzić do pogłębienia ubóstwa w niektórych gospodarstwach.
Paradoksalnie, podwyżka akcyzy może nie przynieść oczekiwanych efektów zdrowotnych. Badania pokazują, iż uzależnienie od nikotyny jest jednym z najsilniejszych, a drastyczne podwyżki cen często nie prowadzą do rezygnacji z palenia, ale do poszukiwania tańszych alternatyw. W praktyce może to oznaczać wzrost zainteresowania nielegalnym rynkiem papierosów, które nie podlegają kontroli jakości i mogą zawierać szkodliwe substancje.
Eksperci przewidują, iż nowa polityka akcyzowa doprowadzi do rozwoju szarej strefy i zwiększenia przemytu papierosów zza wschodniej granicy. Polska, jako kraj graniczący z Białorusią, Ukrainą i Rosją, gdzie ceny wyrobów tytoniowych są znacząco niższe, od lat walczy z nielegalnym importem. Wyższe ceny w legalnym obrocie mogą tylko zwiększyć skalę tego zjawiska.
Służby celne już teraz alarmują, iż nie są przygotowane na spodziewany wzrost aktywności przemytników. Bez dodatkowych środków na kontrole graniczne i walkę z nielegalnym obrotem, znaczna część potencjalnych wpływów z akcyzy może zostać utracona na rzecz czarnego rynku. Co więcej, rozwój nielegalnego handlu papierosami często wiąże się z rozwojem innych form przestępczości.
Dla użytkowników e-papierosów i podgrzewaczy tytoniu nowe przepisy oznaczają nie tylko wyższe koszty, ale także ograniczenie dostępności preferowanych produktów. Zakaz sprzedaży aromatyzowanych wkładów do podgrzewaczy może skłonić część konsumentów do powrotu do tradycyjnych papierosów, co stoi w sprzeczności z deklarowanymi celami zdrowotnymi reformy.
Dodatkowym aspektem, o którym rzadko się wspomina, jest wpływ podwyżki akcyzy na małe sklepy i kioski, dla których sprzedaż wyrobów tytoniowych stanowi istotne źródło dochodów. Wyższe ceny mogą prowadzić do spadku sprzedaży i dalszego pogorszenia sytuacji małych przedsiębiorców, którzy już teraz zmagają się z konkurencją ze strony dużych sieci handlowych.
Ekonomiści zwracają uwagę, iż tak gwałtowne podwyżki akcyzy mogą mieć negatywny wpływ na inflację. Wyroby tytoniowe stanowią element koszyka inflacyjnego, a ich wyższe ceny mogą przyczynić się do wzrostu ogólnego wskaźnika cen. To z kolei może utrudnić walkę z inflacją i potencjalnie prowadzić do wyższych stóp procentowych, co odczują wszyscy kredytobiorcy.
Szczególnie niepokojące są doniesienia, iż rząd planuje wykorzystać dodatkowe wpływy z akcyzy nie na programy profilaktyki zdrowotnej czy wsparcie osób pragnących rzucić palenie, ale na łatanie dziury budżetowej. To podważa argumentację, iż głównym celem reformy jest troska o zdrowie publiczne.
Dla wielu palaczy, zwłaszcza tych uzależnionych od nikotyny od wielu lat, nowe przepisy mogą oznaczać konieczność dokonania trudnych wyborów finansowych. Część z nich może próbować ograniczyć palenie, co byłoby pozytywnym efektem, ale wielu prawdopodobnie zrezygnuje z innych wydatków, w tym na żywność, rozrywkę czy edukację, aby utrzymać nałóg na dotychczasowym poziomie.
Psychologowie uzależnień podkreślają, iż uzależnienie od nikotyny ma silny komponent fizjologiczny i behawioralny, a gwałtowne zmiany cen rzadko prowadzą do masowego rzucania palenia. Skuteczniejsze są kampanie edukacyjne, programy wsparcia dla osób pragnących rzucić palenie oraz stopniowe, przewidywalne zmiany w polityce cenowej.
Istnieje również ryzyko, iż wyższe ceny legalnych wyrobów tytoniowych doprowadzą do wzrostu domowej produkcji papierosów z użyciem nieprzetworzonego tytoniu. Taka praktyka, choć pozornie oszczędna, wiąże się z ryzykiem zdrowotnym ze względu na brak standardów jakości i filtrów stosowanych w fabrycznej produkcji.
Działacze społeczni zwracają uwagę, iż nowa polityka akcyzowa może prowadzić do stygmatyzacji palaczy, szczególnie tych z niższymi dochodami. Wysokie ceny papierosów mogą sprawić, iż palenie stanie się widocznym wskaźnikiem statusu społecznego, co może pogłębiać podziały społeczne.
Warto również zauważyć, iż podobne drastyczne podwyżki akcyzy w innych krajach europejskich nie zawsze przynosiły oczekiwane rezultaty. W niektórych przypadkach prowadziły one do rozwoju czarnego rynku, turystyki tytoniowej do sąsiednich państw z niższymi cenami oraz ogólnego spadku wpływów budżetowych zamiast ich wzrostu.
Polscy rolnicy zajmujący się uprawą tytoniu również wyrażają obawy związane z nową polityką akcyzową. Wyższe ceny legalnych wyrobów tytoniowych mogą prowadzić do spadku popytu i kryzysu w branży, która zapewnia utrzymanie tysiącom rodzin, szczególnie w regionach o wysokim bezrobociu.
Przedstawiciele branży tytoniowej alarmują, iż tak gwałtowne podwyżki akcyzy mogą doprowadzić do zamknięcia części fabryk i utraty miejsc pracy. Szacuje się, iż w Polsce sektor tytoniowy zatrudnia bezpośrednio i pośrednio kilkadziesiąt tysięcy osób, a jego destabilizacja może mieć poważne konsekwencje dla lokalnych społeczności.
Szczególnie niepokojący jest brak kompleksowej strategii rządowej, która równolegle z podwyżkami akcyzy oferowałaby realne wsparcie dla osób uzależnionych od nikotyny. W innych krajach podobnym reformom towarzyszyły kampanie edukacyjne, programy bezpłatnej terapii odwykowej czy subsydiowanie środków wspomagających rzucanie palenia. W Polsce takie inicjatywy są wciąż niedofinansowane i trudno dostępne.
Konsumenci e-papierosów i podgrzewaczy tytoniu czują się szczególnie pokrzywdzeni nowymi przepisami. Wielu z nich przeszło na te alternatywne produkty jako formę redukcji szkód, a teraz stają przed perspektywą znaczących podwyżek cen i ograniczenia dostępności preferowanych wariantów. To może podważyć ich motywację do kontynuowania procesu odchodzenia od tradycyjnych papierosów.
Dla zwykłych Polaków nowa polityka akcyzowa oznacza nie tylko wyższe ceny ulubionych produktów, ale także szereg ukrytych kosztów społecznych i ekonomicznych. W sytuacji gdy wiele gospodarstw domowych walczy już z rosnącymi kosztami życia, energii i żywności, dodatkowe obciążenie w postaci wyższych cen wyrobów tytoniowych może być kroplą, która przeleje czarę goryczy.
Eksperci sugerują, iż bardziej rozsądnym podejściem byłyby stopniowe, przewidywalne podwyżki akcyzy, połączone z rzeczywistymi inwestycjami w profilaktykę i leczenie uzależnień. Taka strategia mogłaby przynieść zarówno korzyści zdrowotne, jak i fiskalne, bez generowania negatywnych skutków ubocznych w postaci rozwoju czarnego rynku czy pogłębiania nierówności społecznych.
Niezależnie od oficjalnej retoryki, nowa polityka akcyzowa wydaje się być przede wszystkim narzędziem fiskalnym, a nie zdrowotnym. Papierosy stały się łatwym celem dla rządu poszukującego dodatkowych wpływów budżetowych, a argumenty zdrowotne służą głównie jako uzasadnienie dla drastycznych podwyżek.
Można przewidywać, iż w nadchodzących miesiącach będziemy świadkami istotnych zmian na rynku wyrobów tytoniowych w Polsce. Część konsumentów może zdecydować się na rzucenie palenia lub ograniczenie nałogu, inni przejdą na tańsze alternatywy lub zaczną korzystać z nielegalnych źródeł zaopatrzenia. Jedno jest pewne – era tanich papierosów w Polsce definitywnie dobiega końca, a konsekwencje tej zmiany odczują nie tylko palacze, ale całe społeczeństwo.