Jak informuje „Newsweek” taśmy z nagraniami najważniejszych polskich polityków, dzisiaj związanych głównie z obozem władzy (z premierem Morawieckim włącznie) miały trafić do Rosji. Główny podejrzany w tej sprawie na miesiąc przed wybuchem afery miał pojechać za wschodnią granicę i sprzedać nagrania tamtejszym służbom.
– Falenta został za zlecanie procederu nielegalnych nagrań skazany, to wciąż nie wiemy wszystkiego o jednej z największych afer III RP. A powinniśmy poznać prawdę, szczególnie gdy dziś widzimy, do czego zdolna jest Rosja – pisze „Rzeczpospolita”.
– Przecięcie wszelkich jej wpływów, możliwości oddziaływania i szantażu leży w polskim interesie, bez względu na to, komu by to było politycznie na rękę – dodaje dziennik. Tymczasem jak podaje „Rzepa”, „w żadnym śledztwie dotyczącym afery taśmowej nie badano rosyjskiego wątku”.
Czyżby władza bała się jego wyniku? Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie.