Ropa reaguje na informacje o możliwym konflikcie
Według danych Saxo Banku zarówno ropa Brent, jak i WTI utrzymują się w przedziałach wahań wynoszących około 10 dolarów. Po wcześniejszym spadku cena Brent waha się między 58,50 a 68,50 dolarów za baryłkę, a WTI – między 55 a 65 dolarów. Ostatni wzrost cen o 1 dolar nastąpił po publikacji raportu CNN, w którym powołano się na amerykański wywiad informujący o możliwych przygotowaniach Izraela do ataku na irańskie instalacje nuklearne.
Napięcie wzrosło również po deklaracjach duchowego przywódcy Iranu, który odrzucił możliwość negocjacji z USA. Rynek zareagował natychmiastowo, jednak zdaniem analityków, długoterminowy wpływ potencjalnej eskalacji konfliktu może być ograniczony.
Fundamenty ograniczają potencjał wzrostu cen
Mimo możliwego zakłócenia w dostawach rynek ropy dysponuje znacznymi rezerwami. Według Goldman Sachs, zakłócenia na poziomie miliona baryłek dziennie mogłyby początkowo podbić ceny o ponad 5 dolarów. Natomiast w dłuższej perspektywie wpływ ten byłby wygaszony przez zwiększoną produkcję pozostałych członków OPEC. Arabia Saudyjska i inni producenci z regionu Zatoki Perskiej mają wolne moce, które mogą zostać uruchomione.
Od września 2022 roku kraje OPEC zredukowały wydobycie o 2,7 mln baryłek dziennie. Jednak Iran – nieobjęty limitami z powodu sankcji – zdołał zwiększyć wydobycie o 900 tys. baryłek. Dzięki temu jego udział w OPEC wzrósł z 8,3 proc. do ponad 12 proc.
Rynek czeka na wynik negocjacji USA–Iran
Czynniki polityczne przez cały czas mają wpływ na ceny, uważają ekonomiści Saxo Banku. Rozmowy na temat programu nuklearnego Iranu trwają. Co więcej, każde przesunięcie w relacjach Teheranu z Zachodem ma potencjał wpływu na eksport irańskiej ropy. Zdaniem Ole Hansena z Saxo Banku, pozytywne zakończenie negocjacji mogłoby otworzyć drogę do większego eksportu ropy z Iranu, co przy obecnej nadpodaży mogłoby obniżyć ceny.
Z kolei najnowszy raport Międzynarodowej Agencji Energetycznej ostrzega, iż zarówno w 2025 roku, jak i później, rynek może mierzyć się z nadwyżką podaży. Powód? Zwiększenie produkcji zapowiedziane przez kilku członków OPEC+ oraz osłabienie globalnego popytu w wyniku spowolnienia gospodarczego i napięć handlowych.
Inwestorzy powinni uważać na zmienność
Eksperci wskazują, iż mimo chwilowych skoków cen, trwałe zwyżki są mało prawdopodobne. Marcin Ciechoński z Saxo Banku zaleca inwestorom dywersyfikację portfela. Jak tłumaczy, poleganie na jednej klasie aktywów, szczególnie na surowcach wrażliwych na napięcia geopolityczne, może prowadzić do nadmiernej ekspozycji na wahania. Zróżnicowany portfel, zawierający aktywa defensywne, może lepiej chronić inwestora w niepewnych czasach.
W obecnych warunkach rynkowych techniczne poziomy oporu dla ropy Brent (69 dolarów) i WTI (65 dolarów) mogą ograniczać dalsze wzrosty. Dlatego chociaż rynek pozostaje wrażliwy na doniesienia z regionu, czynniki strukturalne i fundamentalne sugerują raczej stabilizację niż długotrwały rajd cen.
- Rynek ropy: wzrost podaży i spowolnienie popytu mogą obniżyć ceny
- Europa na zwrotnicy – jak presja geopolityczna może napędzić nowy wzrost gospodarczy
- Polska powoli zamyka się na migrantów? Gospodarka może za to słono zapłacić
- Chiny wchodzą do gry. Niemcy, Polska i UE muszą przegrupować siły