„Rzeź drzew” przy granicy z Białorusią. Straż Graniczna odpiera zarzuty

news.5v.pl 2 dni temu

172 kilometry długości i 1800 słupów kamerowych, na nich 4500 kamer, do tego 200 kilometrów kabli zasilających i transmisyjnych oraz 10 kontenerów teletechnicznych. Tak wygląda w liczbach projekt bariery elektronicznej przy granicy z Białorusią, której budowa wzdłuż rzeki Bug ruszyła we wrześniu 2024 roku. Kontrakt na wykonanie tej inwestycji opiewa na niemal 280 milinów złotych, a wykonawca ma dwanaście miesięcy na zakończenie prac.

Wraz z budową, ruszyło – jak informowała Straż Graniczna – „oczyszczanie terenu z drzew oraz krzewów”. Wycinka od początku budziła kontrowersje wśród lokalnych mieszkańców i przyrodników, jednak ogólnopolską burzę wywołały zdjęcia, które obiegły media na przełomie listopada i grudnia. Na fotografiach udokumentowano, jak „oczyszczono” teren rezerwatów przyrody Szwajcaria Podlaska w gminie Terespol oraz Łęg Dębowy niedaleko Janowa Podlaskiego.

Przyrodnicy bili na alarm, iż to „rzeź” na chronionych terenach, jakiej nie było za czasów poprzedniego rządu. A jej konsekwencje mogą być fatalne w skutkach.

„Nie słyszałem o rzetelnym rozpoznaniu”

Straż Graniczna tłumaczyła, iż zależy jej na tym, aby „ingerencja w przyrodę była jak najmniejsza”, jednak „nie zawsze jest to możliwe”. Takie tłumaczenie nie przekonywało przyrodników, w tym profesora Michała Żmihorskiego, dyrektora Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, który w rozmowie z „Wprost” zauważał, iż budowy nie poprzedziła dogłębna analiza konsekwencji prowadzonych prac. – Apelowałbym, żeby nie dawać sobie wmówić, iż hasło „bezpieczeństwo” powinno każdemu zamknąć usta. Powinniśmy przeciwstawiać się temu, iż służby mogą tutaj wszystko, a my się musimy dostosować – podkreślał naukowiec.

Czytaj też:
Spór przy granicy z Białorusią. „Nie jesteśmy wariatami, którzy chcą zlikwidować mur”

– Nie słyszałem o żadnym rzetelnym rozpoznaniu kwestii przyrodniczych przez Straż Graniczną podczas procesu podejmowania decyzji dotyczących działań na pograniczu. My jesteśmy instytucją naukową PAN tu na miejscu, są inne instytucje, są profesjonalne organizacje pozarządowe, jest Państwowa Rada Ochrony Przyrody – żadna z tych instytucji, według mojej wiedzy, nie dostała zapytania – alarmował.

– Nie wiem więc, w jaki sposób Straż Graniczna minimalizuje to oddziaływanie, skoro o takich rozmowach nie słyszymy, dlatego jestem sceptyczny wobec tych zapewnień – dodawał profesor Żmihorski.

Przyrodnik apelował również, aby podejście do inwestycji nie było „jednostronne” i uwzględniało „komponenty całego przygranicznego ekosystemu”. – Trzeba połączyć wiedzę na temat obronności, technicznych rozwiązań i zasobów przyrodniczych regionu. Wtedy możemy wypracować optymalne rozwiązanie, które z jednej strony minimalizowałoby ewentualne szkody środowiskowe, ale dawałoby też gwarancję bezpieczeństwa. Dzisiaj, niestety, kwestie przyrodnicze ignorujemy – oceniał.

Straż Graniczna odpiera zarzuty

Zapytaliśmy Straż Graniczną, w jaki sposób współpracuje z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, aby zminimalizować szkody środowiskowe przy budowie zapory, jakie kroki już w tej kwestii podjęto, a także jak pogranicznicy odnoszą się do krytyki ze strony aktywistów. Według działaczy WWF Polska, trwające prace są tylko „wstępem do dużo bardziej zakrojonych działań”, a konkretnie „regulacji brzegów rzeki na całym jej granicznym odcinku”, co ma prowadzić do dalszej i nieodwracalnej degradacji bezcennych przyrodniczo terenów.

Czytaj też:
Stworzył atlas wojny, w którym widać zakusy Moskwy. „Polska źle ulokowana na mapie”

W odpowiedzi przesłanej przez rzecznika Komendanta Głównego SG czytamy, iż budowa zabezpieczenia granicy nad Bugiem prowadzona jest w oparciu o ustawę z października 2021 roku o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. „Pomimo całkowitego wyłączenia obowiązywania przepisów środowiskowych wobec inwestycji (artykuł 6 ustawy), zarówno Straż Graniczna, jak i wykonawca współpracują na każdym etapie realizacji inwestycji z instytucjami adekwatnymi do spraw środowiska” – zapewnia jednocześnie ppłk Andrzej Juźwiak.

Jak wyjaśnia Juźwiak, wykonawca prowadzi prace w „pasie drogi granicznej”, czyli do piętnastego metra od brzegu rzeki z „uwzględnieniem otrzymanych od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie warunków realizacji robót w celu minimalizacji negatywnych oddziaływań na zasoby przyrodnicze terenu”.

„Współpraca dotyczy zasobów przyrodniczych”

Choć nie dowiadujemy się, co zawarto w „warunkach realizacji robót”, to rzecznik Komendanta Głównego SG zapewnia, iż zgodnie z umową pomiędzy Strażą Graniczną a wykonawcą „w trosce o środowisko naturalne” inwestycja „objęta jest nadzorem przyrodniczym wykonawcy”. Personel wykonawcy, jak informuje ppłk Juźwiak, posiada „wiedzę specjalistyczną z zakresu ornitologii, herpetologii oraz botaniki, a także udokumentowane doświadczenie w zakresie prowadzenia nadzoru przyrodniczego nad inwestycjami budowlanymi”.

Dalej czytamy, iż ze względu na „skalę ingerencji w środowisko przyrodnicze i miejsce prowadzonych robót”, a także „konieczność i rodzaj podejmowanych działań minimalizujących oddziaływanie inwestycji na środowisko”, wykonawca od początku realizacji inwestycji „współpracuje z adekwatnymi Regionalnymi Dyrekcjami Ochrony Środowiska”.

„Współpraca dotyczy zasobów przyrodniczych na obszarze robót, prowadzenia kontroli obszaru prac oraz podejmowania działań w zakresie ochrony przyrody i środowiska” – informuje ppłk Juźwiak.

Na czym konkretnie polega współpraca? I jakie konkretnie kroki zostały już podjęte? To pytanie rzecznik Komendanta Głównego SG pozostawia bez odpowiedzi, jednak zapewnia, iż analiza „dotycząca wpływu inwestycji na środowisko i konieczności zastosowania ewentualnych kompensacji przyrodniczych jest prowadzona przez adekwatne podmioty z zakresu ochrony środowiska przy pełnej współpracy i wsparciu ze strony Straży Granicznej”. Odnosząc się do zarzutów ze strony organizacji pozarządowych, stwierdza, iż SG nie jest… „podmiotem adekwatnym w zakresie regulacji brzegów rzecznych”.

Nie tylko wycinka. „Dlaczego tak zrobiono?”

Działania przy granicy z Białorusią dzielą również polityków rządzącej koalicji. Poseł KO Witold Zembaczyński stwierdził w rozmowie z „Wprost”, iż „inwestycje militarne” powinny być „wyjęte spod przepisów cywilnych”. – Powinniśmy przestawiać naszą gospodarkę i całą funkcjonalność państwa w tryb przedwojenny – sugerował. Z kolei Klaudia Jachira zauważała, iż wycinka drzew odbyła się „poza konsensusem” za naukowcami oraz resortem środowiska. – Byłam nad Bugiem, widziałam skalę zniszczeń i bezmyślność – podkreślała posłanka. – Nie to obiecywaliśmy Polkom i Polakom. Myśmy obiecywali, iż będziemy obudowywać polską przyrodę. Ja chcę się z tej obietnicy wywiązać, dlatego nie ma mojej zgody na takie działania – deklarowała.

Czytaj też:
Kiedy koniec branży futerkowej? „To będzie siódma próba. Projekt jest optymalny”

W swojej interpelacji, złożonej wspólnie z Małgorzatą Tracz i skierowanej do ministra obrony narodowej, Klaudia Jachira zauważa, iż zdjęcia „masowej wycinki drzew i totalnej zagłady naturalnej w strefie przygranicznej z Białorusią” budzą „autentyczne przerażenie” z „obawy utraty najcenniejszego skarbu przyrodniczego Europy jakim jest Puszcza Białowieska i jej bioróżnorodność”.

„Skala katastrofy ekologicznej wywołanej pracami tylko przy budowie bariery elektronicznej, pozwala wiarygodnie przypuszczać, iż podczas późniejszych etapów realizowanej inwestycji z budową zapór, fortyfikacji i umocnień, a także w wyniku zwiększonej obecności żołnierzy oraz strażników granicznych, samochodów i maszyn bojowych – doprowadzi do unicestwienia nie wroga, ale dosłownie trzymających nas przy życiu zasobów naturalnych i ekologicznych” – piszą dalej posłanki.

Zauważają również, iż zbudowany na 186-kilometrowym odcinku granicy z Białorusią mur przecina pięć obszarów Natura 2000, transgraniczne korytarze migracyjne, a także „powoduje przerwanie ciągłości ekologicznej i przemieszczania się zwierząt z Europy Zachodniej do wschodniej i w drugą stronę”. „Całość Puszczy Białowieskiej jest transgranicznym obiektem światowego dziedzictwa UNESCO – jednym z siedmiu lasów na tej liście, choć jedynym nizinnym” – czytamy dalej. „Puszcza stanowi 0,7 proc. powierzchni lasów Polski, znajduje się tu blisko 40 proc. populacji żubra, 10 proc. populacji rysia i 100 proc. populacji ryjówki średniej (białowieskiej)” – wyliczają posłanki.

Czytaj też:
Bez krzyża w Sejmie i trzy lekcje religii rocznie. Jachira: Albo jest świeckie państwo, albo go nie ma

Do MON skierowały pięć pytań. Po pierwsze, czy ministerstwo „jest gotowe do podjęcia współpracy m.in. z Komitetem Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN w celu opracowania planu odpowiedniego zarządzania środowiskiem w strefie granicznej”. Po drugie, czy plany Tarczy Wschód zakładają „wykorzystanie naturalnych uwarunkowań środowiskowych w celach obronnych”. Po trzecie, czy MON utworzyło „zespół ds. ekologicznych skutków zapory”. I po czwarte, w jaki sposób w planach Tarczy Wschód uwzględnione zostały „aspekty ochrony przyrody i środowiska”.

Na złożoną 17 grudnia interpelację MON nie udzieliło jeszcze odpowiedzi.

W rozmowach z mieszkańcami terenów przygranicznych słyszymy również, iż wielu z nich obawia się wywłaszczeń, mimo iż – według zapewnień MON – umocnienia w ramach Tarczy Wschód będą budowane „przede wszystkim” na terenach należących do Skarbu Państwa oraz lokalnych samorządów. Szczegóły inwestycji objęte są jednak tajemnicą.

Czytaj też:
Fatalna wiadomość dla Iranu, Łukaszenki i prorosyjskiego rządu w Gruzji. „Trzymajmy kciuki za wolną Syrię”

Idź do oryginalnego materiału