Rumunia bez prezydenta. Iohannis odchodzi, kryzys przybiera na sile

12 godzin temu
Prezydent Rumunii Klaus Iohannis ogłosił rezygnację ze stanowiska. Kryzys wyborczy przybiera na sile.


Prezydent Rumunii, Klaus Iohannis, zrezygnował w poniedziałek ze swojego stanowiska. Wyprzedził tym samym plan impeachmentu przedstawiony przez opozycyjne skrajnie prawicowe partie parlamentarne.

Jego druga (i ostatnia) kadencja miała zakończyć się 21 grudnia 2024. 6 grudnia, dwa dni przed planowaną drugą turą głosowania mającą wyłonić jego następcę, Trybunał Konstytucyjny unieważnił jednak cały proces wyborów prezydenckich.

Klaus Iohannis oświadczył wówczas, iż pozostanie na urzędzie prezydenta do czasu zaprzysiężenia swojego następcy, opierając tę decyzję na normie konstytucyjnej.

Na czym polega kryzys wyborczy w Rumunii?


Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbyła się 24 listopada. Wygrał Georgescu, reprezentant skrajnej prawicy, który startował jako kandydat niezależny. Polityk słynie z prorosyjskich poglądów. Wielokrotnie krytykował NATO i stanowisko Rumunii wobec Ukrainy. Mówił, iż jego kraj nie powinien rzucać wyzwania Rosji.

Naczelna Rada Obrony Kraju, zwołana przez prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa, stwierdziła, iż doszło do cyberataków, których celem było wywarcie wpływu na przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Stwierdzono, iż jeden z kandydatów był faworyzowany przez platformę TikTok. Chodziło o Georgescu.

Potem jednak sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, bo służbom nie udało się przedstawić jednoznacznych dowodów na to, co dała domniemana ingerencja w wybory. Owszem, jest jasne, iż finansowanie kampanii było niejasne, ale mówienie o "zagranicznych wpływach" mogło być na wyrost.

Idź do oryginalnego materiału