Ruch „Blokujmy wszystko” zapowiada na środę protesty, policja spodziewa się radykalnych akcji

ifrancja.fr 5 godzin temu

We Francji w środę, 10 września odbędą się akcje protestacyjne pod hasłem „Blokujmy wszystko”, zainicjowane latem bieżącego roku. Według ocen mediów, ekspertów i policji trzon ruchu tworzą w tej chwili ugrupowania skrajnej lewicy, choć mogą do niego dołączać osoby o różnych poglądach. Policja przewiduje radykalne działania uczestników.

Ruch „Blokujmy wszystko „narodził się latem br. w portalach społecznościowych, według mediów – w profilach bliskich ideowo skrajnej prawicy. Początkowo jego celem był sprzeciw wobec oszczędności budżetowych, proponowanych przez premiera François Bayrou. Pojawiły się wezwania do protestów i akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego w dniu 10 września. Później pojawiły się kolejne żądania, a postulat „zablokowania”, czyli sparaliżowania kraju 10 września, poparła skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI).

Tłem dla tej mobilizacji, którą najpierw porównywano do ruchu „żółtych kamizelek” z lat 2018-19, jest nie tylko sprzeciw wobec propozycji budżetowych Bayrou, ale ogólna niepopularność prezydenta Emmanuela Macrona i jego premiera. Bayrou został już zmuszony do ustąpienia, gdy parlament nie udzielił mu wotum zaufania. Glosowaniu w poniedziałek wieczorem towarzyszyły demonstracje, pierwsze zwołane przez zwolenników mobilizacji 10 września.

Realna skala ruchu jest trudna do oszacowania, opisywany jest jednak jako rosnący. Wiele akcji, które mają się odbyć 10 września omawianych jest w zamkniętych grupach na komunikatorach takich jak Signal czy Telegram, a więc ich zasięg trudno jest prognozować. Według ocen służb specjalnych z początku września skala mobilizacji może sięgnąć 100 tys. osób w całym kraju. Służby prognozowały, iż może dojść do akcji sabotażu i blokad, których celem byłby sektor energetyczny, transport, a także obronność, jak również: centra handlowe, obiekty wielkich platform handlu internetowego i uczelnie.

MSW zapowiedziało, iż zmobilizuje w środę około 80 tys. policjantów i żandarmów.

Ruch nie jest apolityczny – według Fundacji im. Jeana Jauresa większość osób uczestniczących w przygotowywaniu akcji, to sympatycy LFI. Ekspert tej fundacji Antoine Bristielle w wywiadzie dla dziennika „Ouest-France” powiedział, iż sympatyków ruchu łączy z „żółtymi kamizelkami” to, iż są zwolennikami demokracji bezpośredniej, jednak w innych sprawach ruchy te są dalekie od siebie.

Z kolei skrajna prawica przestała się interesować mobilizacją 10 września, gdy LFI podchwyciła hasła tego ruchu. Zjednoczenie Narodowe (RN) – główna partia skrajnej prawicy – nie wezwała swych sympatyków do zgromadzeń w środę. RN stroni zwykle od akcji ulicznych, prezentując się jako partia respektująca oficjalny porządek prawny.

Prefekt paryskiej policji Laurent Nunez powiedział we wtorek rano, iż w związku z udziałem skrajnej lewicy 10 września można spodziewać się radykalnych akcji. – Nie sądzimy, by ruch zmobilizował społeczeństwo obywatelskie – powiedział prefekt. Skrajna lewica jednoczy bardzo różne grupy – zarówno przeciwników rządu i prezydenta, grupy antykapitalistyczne, jak i aktywistów propalestyńskich i ruchu LGBTQIA+.

Do protestów 10 września nie dołączy większość związków zawodowych, które wezwały do akcji strajkowej w tradycyjnej formie. Odbędzie się ona 18 września. (PAP)

Idź do oryginalnego materiału