Włodzimierz Gójski pisze na fb:
Obejrzałem rozmowę Panów K.Nawrockiego z S.Mentzenem na zaproszenie tego ostatniego. Była ciekawa, konstruktywna i co najważniejsze utrzymana w życzliwym nastroju. Koncentrowała się wokół 8 punktów programowych, z których nie odnotowałem żadnych zasadniczych rozbieżności, choć pewna optyka nieco zniuansowanego widzenia dała się zauważyć. W każdym razie przepaści w żadnym z punktów nie było. Rezygnuję z szczegółowego odnoszenia się do poszczególnych problemów z uwagi na olbrzymią zawartość tematyczną, co w końcu wobec sporej zbieżności poglądów nie wydaje się najważniejsze. Mniej spodobała mi się jednak sama końcówka. Wybór między kandydatami dla wszystkich uczciwego Polaka wydaje się być zupełnie oczywisty, a dla narodowej – z istoty – społeczności Konfederacji powinien być jeszcze bardziej oczywisty. W tym kontekście brak w ostatnim zdaniu Mentzena jasnej deklaracji o poparciu Nawrockiego zabrzmiało dwuznacznie by nie powiedzieć fałszywie. Ostatnie słowa Mentzena kierowane do swoich sympatyków z zaledwie sugestią by po wysłuchaniu tej rozmowy sami zadecydowali o wyborze okazało się być tym, czego obawiałem się najbardziej. One prowadzą do dalszych niejasności wśród sympatyków Konfederacji , których po tej rozmowie miało nie być i których moim zdaniem być nie powinno. Pan Mentzen powołał się na błyskawiczną ankietę powstałą podczas rozmowy na dużej próbie ponad 300 tys głosów, z której wynikało, iż Karol Nawrocki przekonał 61% uczestników: pozostałych nie. Zabrakło jasnej zdecydowanej deklaracji Mentzena, w której grupie znalazł się on sam. To jest jakiś rodzaj uniku. Pytanie czy zabrakło odwagi czy uczciwości. Reasumując – nie padły słowa najważniejszego apelu. Głos na Trzaskowskiego oznacza tragedię dla Polski. Głos na Nawrockiego oznacza próbę wyrwania się z narodowej pułapki. Nie musi to oznaczać najgorszego, ale miejmy świadomość, iż Mentzen nie wypowiadając ich wziął na siebie całą odpowiedzialność za ew złe skutki arcyważnych wyborów 1 czerwca br.