Romanowski stawia zarzuty. Nic śmieszniejszego dziś nie przeczytacie

1 dzień temu

Poseł Prawa i Sprawiedliwości, Marcin Romanowski, złożył zawiadomienie do prokuratury, oskarżając premiera Donalda Tuska oraz ministrów Tomasza Siemoniaka i Radosława Sikorskiego o niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę Rzeczypospolitej w relacjach z Niemcami.

Chodzi o rzekome nielegalne przyjmowanie migrantów odsyłanych z Niemiec, z naruszeniem procedury Dublin III, co według Romanowskiego godzi w interesy Polski i jej suwerenność. Oskarżenia te, choć brzmią poważnie, budzą wątpliwości zarówno co do ich merytorycznej zasadności, jak i intencji, które za nimi stoją. Zamiast rzucać gromkie zarzuty, Romanowski powinien najpierw wyjaśnić swoje własne działania i decyzje z czasów, gdy PiS sprawowało władzę, zanim zacznie ferować wyroki wobec innych.

Romanowski twierdzi, iż Polska, przyjmując migrantów odsyłanych z Niemiec, ponosi ogromne koszty – szacuje je na ponad 100 milionów złotych rocznie dla 10 tysięcy osób, nie licząc dodatkowych wydatków na edukację, tłumaczenia czy ochronę zdrowia. Oskarża rząd Tuska o „spłacanie długów” wobec Berlina, nazywając to „dyplomatyczną korupcją”. Jednak jego argumentacja opiera się na uproszczeniach i pomija szerszy kontekst unijnych regulacji oraz praktyki współpracy międzynarodowej. Procedura Dublin III, na którą się powołuje, określa, iż odpowiedzialność za rozpatrzenie wniosku azylowego spoczywa na pierwszym kraju UE, do którego przybył migrant. W praktyce jednak system ten od lat boryka się z problemami, a państwa członkowskie, w tym Niemcy, stosują różne rozwiązania, by zarządzać napływem migrantów. Romanowski pomija fakt, iż odsyłanie migrantów do Polski wynika z obowiązujących przepisów, a nie z jakiejś tajnej zmowy rządu Tuska z Berlinem.

Warto zauważyć, iż poseł Romanowski nie przedstawia konkretnych dowodów na swoje oskarżenia. Mówi o „świadomym łamaniu prawa” i „działaniu na szkodę państwa”, ale nie wskazuje, jakie konkretne decyzje ministrów czy premiera miałyby to potwierdzać. Jego narracja opiera się na emocjach i sensacyjnych sformułowaniach, takich jak „szajka” czy „dyplomatyczna korupcja”, które mają przyciągnąć uwagę, ale nie wnoszą merytorycznej wartości do dyskusji. Zamiast tego, Romanowski mógłby wyjaśnić, jak rząd PiS, w którym sam działał, radził sobie z podobnymi wyzwaniami migracyjnymi. W końcu to za rządów PiS Polska również przyjmowała migrantów w ramach procedur unijnych, a polityka migracyjna partii była wielokrotnie krytykowana za brak spójności – z jednej strony twarda retoryka antyimigrancka, z drugiej ciche zgadzanie się na pewne unijne zobowiązania.

Ośrodek w Eisenhüttenstadt, o którym wspomina Romanowski, działa w ramach unijnych regulacji i ma na celu przyspieszenie procedur azylowych. Fakt, iż część migrantów wraca do Niemiec po odesłaniu do Polski, nie jest dowodem na „nielegalne działania” rządu Tuska, ale raczej na ogólne niedoskonałości systemu dublińskiego. Zamiast krytykować rząd za rzekome „spłacanie długów” wobec Berlina, Romanowski mógłby zaproponować konkretne rozwiązania, jak usprawnić współpracę z Niemcami czy zreformować unijne prawo migracyjne. Jego zawiadomienie do prokuratury wydaje się bardziej politycznym manifestem niż rzeczywistą próbą rozliczenia domniemanych przestępstw.

Romanowski, zanim zacznie rzucać oskarżenia, powinien spojrzeć na własne podwórko. Jako były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS, był częścią ekipy, która podejmowała decyzje dotyczące polityki migracyjnej i współpracy międzynarodowej. jeżeli tak bardzo zależy mu na „rozliczeniu”, mógłby najpierw wyjaśnić, dlaczego za rządów PiS Polska nie wypracowała skuteczniejszych mechanizmów radzenia sobie z migracją w ramach UE. Dlaczego nie wzmocniono granic czy nie wynegocjowano korzystniejszych warunków współpracy z innymi państwami? Zamiast tego, Romanowski wybiera drogę łatwych oskarżeń, które bardziej służą budowaniu politycznego kapitału niż rozwiązywaniu problemów.

Podsumowując, zarzuty posła Romanowskiego wobec Tuska, Siemoniaka i Sikorskiego są w dużej mierze populistyczne i pozbawione solidnych podstaw. Zamiast eskalować konflikt polityczny, powinien skupić się na merytorycznej debacie i przedstawić własne propozycje. Oskarżenia o „dyplomatyczną korupcję” brzmią chwytliwie, ale bez dowodów pozostają pustymi słowami. Romanowski, jako doświadczony polityk, powinien najpierw rozliczyć się z własnych działań, zanim zacznie żądać tego od innych. Polska potrzebuje konstruktywnej dyskusji o migracji, a nie kolejnych politycznych awantur.

Idź do oryginalnego materiału