Rewolucja Franciszka w Kościele. Ks. prof. Kobyliński o zamiarach papieża

19 godzin temu

– W tym nowym Kościele katolickim, który jest w tej chwili tworzony, większą rolę będzie odgrywać sumienie indywidualne i osobiste rozeznanie przez wierzącego katolika czy wierzącą katoliczkę niż jakieś dekrety, normy wydawane przez papieża, biskupów czy urzędy watykańskie. To jest, można powiedzieć, samo serce tej rewolucji, którą wprowadza obecny pontyfikat – powiedział ks. prof. Andrzej Kobyliński.

Ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk z UKSW, udzielił obszernego wywiadu kanałowi youtube’owemu „Faktu”. Mówił między innymi o problemie polityki Watykanu, a także o głębokich przemianach w Kościele katolickim i wizji decentralizacji Kościoła w wydaniu papieża Franciszka.

Ks. prof. Andrzej Kobyliński wyjaśnił między innymi problem stosunku papieża do Rosji i wojny na Ukrainie.

Z jednej strony papież jako lider religijny, jako głowa Kościoła katolickiego wspiera Ukrainę w wojnie z Rosją, gdy chodzi o pomoc humanitarną, empatię. Ale z drugiej strony papież jest też politykiem jako „prezydent Watykanu” i gdy chodzi o wizję świata, papież sympatyzuje z globalnym południem. W związku z tym jest mu bliżej do Indii, do Brazylii, do Chin, do całego globalnego południa, niż do Brukseli czy Waszyngtonu – podkreślił.

Jak wskazał, mamy dziś do czynienia ze zmierzchem świata jednobiegunowego, który narodził się wraz z upadkiem muru berlińskiego; w świecie wielobiegunowym, którego początek wyraża symbolicznie wycofanie się Amerykanów z Afganistanu 30 sierpnia 2021.

Symboliczne wycofanie się Amerykanów z Afganistanu to jest koniec tego świata i przechodzimy po kilku miesiącach do wojny rosyjsko-ukraińskiej. To jest dążenie Moskwy do tego, żeby stworzyć świat wielobiegunowy. […] w tym sporze o świat wielobiegunowy papież Franciszek sympatyzuje bardziej z globalnym południem niż z Brukselą i Waszyngtonem – powtórzył kapłan.

Papież nie był zwolennikiem tego, żeby włączać Ukrainę do NATO, ponieważ tego rodzaju rozwiązanie wspiera hegemonię Waszyngtonu także gdy chodzi o Europę. W związku z tym ta, można powiedzieć, łączność Watykanu z globalnym południem i wizja świata wielobiegunowego to są najgłębsze formy wytłumaczenia, dlaczego czasami można odnieść wrażenie, iż papież Franciszek sympatyzuje z Rosją, a nie z Ukrainą – dodał.

Kapłan mówił też o stosunku Franciszka do Polski. Przypomniał, iż w Polsce za katolików uważa się około 21 mln osób. To tylko drobna część światowej wspólnoty katolickiej, która liczy 1,3 mld osób. Papież Franciszek, powiedział, nie patrzy na nas wyjątkowo. Inaczej było za pontyfikatów św. Jana Pawła II i poniekąd jeszcze Benedykta XVI. – Dzisiaj musimy znaleźć swoje miejsce w szeregu. Jesteśmy jednym z wielu krajów, nie jesteśmy wcale kimś wyjątkowym i nasz wpływ intelektualny, duchowy czy charytatywny jest, można powiedzieć, umiarkowany – wskazał.

Duchowny wskazywał też na zmiany, które Franciszek wprowadza w samym Kościele katolickim.

Obecny pontyfikat jest pontyfikatem rewolucyjnym, to znaczy zmiany na poziomie doktrynalnym i na poziomie funkcjonowania kościoła jako instytucji są głębokie. One tak naprawdę tworzą podwaliny, dają fundament pod nową wizję Kościoła katolickiego w tym stuleciu, a może choćby w najbliższych stuleciach – powiedział.

Bardzo wielką zmianą, którą wprowadził papież jest decentralizacja Kościoła, czyli większe upodmiotowienie, więcej praw dla Kościołów lokalnych, mniej władzy dla Watykanu – stwierdził.

To jest oczywiście model, który dopiero jest w realizacji, ale mamy taki kierunek; to znaczy idziemy w kierunku Kościoła katolickiego, który będzie bardziej zdecentralizowany, bardziej demokratyczny – wyjaśnił.

Dalej, bardzo duże zmiany zachodzą, gdy chodzi o rozumienie praw wiary i moralności. Wystarczy podać przykład roku 2016 i wprowadzenie przez papieża Franciszka możliwości przyjmowania Komunii Świętej przez osoby rozwiedzione, które żyją w nowych związkach. To jest głęboka zmiana wprowadzona przez papieża Franciszka. To nie jest narzucenie, to jest możliwość i wiele państw natychmiast z tego skorzystało – wskazał.

Jak wyjaśnił, implementacja takich zmian może odbywać się albo na poziomie krajów, albo choćby poszczególnych diecezji.

W tym nowym Kościele katolickim, który jest w tej chwili tworzony, większą rolę będzie odgrywać sumienie indywidualne i osobiste rozeznanie przez wierzącego katolika czy wierzącą katoliczkę niż jakieś dekrety, normy wydawane przez papieża, biskupów czy urzędy watykańskie. To jest, można powiedzieć, samo serce tej rewolucji, którą wprowadza obecny pontyfikat: to znaczy przejście od norm ogólnych w stronę sumienia indywidualnego, które podejmuje decyzje moralne czy dotyczące rozumienia praw religijnych – wskazał.

Jak podkreślił, mózgiem obecnej reformy jest niemiecki kardynał Walter Kasper.

Kapłan wskazywał też na sposób wprowadzania zmian poprzez synody, co jest ideą włoskiego kardynała Carlo Marii Martiniego; mamy do czynienia w istocie z „soborem bez soboru”.

– [Martini] uważał, iż po zakończeniu Soboru Watykańskiego II nie jest już potrzebny Sobór Watykański III czy jakiś inny sobór, czyli zjazd wszystkich biskupów całego świata, ponieważ dzieło reformy można dokończyć poprzez synody. Synody to jest zebranie wybranej grupy biskupów, którzy dyskutują na jakiś wybrany temat i tą drogą poszedł papież Franciszek zwołując w ostatnich latach synody dotyczące chociażby rodziny czy ostatni synod, który dotyczy synodalności, czyli demokratyzacji kościoła katolickiego – wskazał.

Ks. prof. Kobyliński zaznaczył też, iż Franciszek głęboko przemodelował Kolegium Kardynalskie i w związku z tym trudno pomyśleć, żeby na jego następcę został wybrany człowiek o diametralnie innej wizji przyszłości Kościoła. – Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią nam, iż sukcesor papieża Franciszka będzie albo identyczny, albo bardzo do niego podobny – ocenił.

Kapłan wskazał ponadto, iż możemy dziś mówić o ryzyku schizmy, na przykład w Niemczech albo Stanach Zjednoczonych, gdzie spory są niezwykle ostre. Jak przypomniał, osią sporu są takie tematy jak „moralna ocena homoseksualizmu, kapłaństwo kobiet, ograniczenie władzy biskupów, odejście od niektórych sakramentów, przyjęcie w dużym stopniu protestanckiego rozumienia prawd wiary, moralności i tak dalej”. – Za takimi zmianami opowiadają się katolicy liberalni, natomiast konserwatywni mówią, iż jeżeli te zmiany wprowadzimy, to już katolicyzm przestanie być katolicyzmem. W związku z tym to jest pytanie, czy uda nam się zachować w najbliższych dziesięcioleciach jedność w różnorodności – dodał.

Jak podkreślił, można ten proces określić mianem „anglikanizacji Kościoła katolickiego”. – Tak funkcjonuje kościół anglikański w Wielkiej Brytanii i w innych krajach świata, iż jest zgoda na poziomie władz tego kościoła, iż uznajemy w jednym kościele różne formy rozumienia prawdy, wiary i moralności. Na przykład w kościele anglikańskim, w krajach zachodnich Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych, biskupi mogą być jawnie zdeklarowanymi gejami, mogą mieć swoich partnerów, mogą żyć w stałych związkach ze swoimi mężami jako biskupi, także jako kapłani. Także biskupki jako lesbijki mogą też biskupkami. Natomiast na to się nie zgadzają konserwatywne społeczeństwa afrykańskie i jest ryzyko realnej schizmy w kościele anglikańskim, ponieważ konserwatywne kręgi afrykańskie nie chcą się zgodzić na liberalne rozwiązania – wskazał.

To są tak naprawdę dwie religie – wskazał, dodając, iż ten sam los głębokich podziałów wydaje się czekać nas w Kościele katolickim.

O innych szczegółach rewolucji ks. prof. Kobyliński mówił w dalszej części wywiadu (link tutaj).

Źródło: „Fakt”

Pach

Idź do oryginalnego materiału