Przez dekady polskie rzeki były prostowane, regulowane i traktowane jako element, który należy podporządkować potrzebom rolnictwa i gospodarki. Dziś wiemy, iż ten sposób zarządzania zasobami wodnymi przyniósł więcej strat niż zysków: erozja, zanik siedlisk, niższy poziom wód gruntowych i rosnące koszty utrzymania infrastruktury.
Potrzebna zmiana podejścia
– Utrzymywanie przekształconych rzek wcale nie jest tańsze – podkreśla prof. Mateusz Grygoruk z SGGW. – Trzeba odbudowywać brzegi, poprawiać jakość wody, usuwać skutki erozji. To ogromne koszty dla gospodarki wodnej i lokalnych budżetów.
W ramach Krajowego Programu Renaturyzacji Wód Powierzchniowych zdiagnozowano stan polskich rzek i wskazano konkretne działania naprawcze. Chodzi nie o przywrócenie „dzikich” rzek sprzed wieków, ale o odbudowę ich kluczowych funkcji: zatrzymywania wody, migracji organizmów, naturalnego oczyszczania.
Inwestycja, nie koszt
Niektóre z tych działań – jak wprowadzenie żwiru czy posadzenie drzew – są proste i tanie, ale często napotykają na bariery proceduralne. – Zbyt wiele formalności skutecznie zniechęca do takich inwestycji, mimo iż ich efekty są długofalowo opłacalne – zaznacza ekspert.
Renaturyzacja poprawia jakość wody, zwiększa odporność na ekstremalne zjawiska pogodowe i wspiera lokalną bioróżnorodność. – To inwestycja w przyszłość. W czasach zmian klimatu i rosnących kosztów eksploatacji infrastruktury wodnej, to decyzja rozsądna i ekonomicznie uzasadniona – podsumowuje prof. Grygoruk.