Kanał Gliwicki oraz zbiornik Dzierżno Duże borykają się z poważnym kryzysem ekologicznym, który z dnia na dzień przyciąga coraz większą uwagę władz i służb ratunkowych. Od 3 sierpnia na obu akwenach wyławiane są ogromne ilości śniętych ryb. Do wczoraj zgromadzono już około 50 ton martwych ryb, co stawia przed lokalnymi władzami i organizacjami ogromne wyzwanie. Wędkarze i obserwatorzy są zdania, iż rzeczywista liczba może być znacznie wyższa.
W odpowiedzi na kryzys, Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego został powołany do działania. W ostatnich obradach uczestniczyli m.in. Wojewoda Śląski oraz wiceminister Klimatu i Środowiska, Urszula Zielińska. Do działań ratunkowych włączono również Ministerstwo Obrony Narodowej, które zadysponowało żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, aby wesprzeć akcję sprzątania zbiorników wodnych.
Według oficjalnych komunikatów, katastrofa środowiskowa jest spowodowana rozwojem złotej algi, której liczebność przekroczyła 107 milionów komórek na litr wody, co zostało odnotowane 7 sierpnia. Zjawisko to jest efektem niskiej prędkości przepływu wód, wysokiego zasolenia i obecności biogenów sprzyjających rozwojowi toksycznej mikroalgi.
Jednakże, wędkarze i lokalni obserwatorzy wyrazili sceptycyzm wobec oficjalnych komunikatów. Domagają się oni bardziej szczegółowych informacji oraz skuteczniejszych działań ratunkowych. Zwracają uwagę na problem zakwitu fitoplanktonu, który może prowadzić do przesycenia wody tlenem, co z kolei prowadzi do odgazowywania. To zjawisko może blokować naczynia krwionośne ryb, co prowadzi do ich śmierci.
– „Mamy od dłuższego czasu ponownie wielką ekologiczną tragedię na Dzierżnie. Ryby padają setkami ton, a skala tej tragedii jest poruszająca. Z rozmów z ludźmi napotkanymi na miejscu jednoznacznie wiadomo, iż za tym stoi człowiek i jego działalność. To, co się tam teraz dzieje, to jedna wielka masakra, a będzie jeszcze gorzej. Ryby są wyciągane codziennie w ilościach kilkunastu ton dziennie i więcej, a kto wie, ile ryb jest na dnie, które nie wypływają i niedługo będą się rozkładać. Jak długo mogą utrzymywać tę wodę i nie wpuszczać jej do kanału i do Odry? Czy nie powtórzy się jeszcze większa tragedia, jak parę lat temu?” – mówi Radosław Czapla, który odwiedził miejsce tragedii.
Na miejscu podjęto różne działania, takie jak instalacja areatorów dostarczonych przez wędkarzy oraz zakup dodatkowych urządzeń przez Koło PZW nr 29 Dzierżno Duże. Władze twierdzą, iż sytuacja zaczyna się stabilizować dzięki wsparciu Państwowej Straży Pożarnej oraz eksperymentom z użyciem perhydrolu prowadzonym przez Instytut Ochrony Środowiska.
Pracownicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, Państwowa Straż Rybacka, Państwowa Straż Pożarna, Wojska Obrony Terytorialnej oraz Polski Związek Wędkarski są zaangażowani w oczyszczanie zbiorników wodnych i usuwanie śniętych ryb. Mimo tych działań, wędkarze alarmują o dalszym pogarszaniu się sytuacji, wskazując na obawy dotyczące zmiennych warunków pogodowych, które mogą pogłębić problem odgazowywania wody i zwiększyć liczbę padłych ryb.
Akcja ratunkowa na Dzierżnie Dużym trwa, a zaangażowanie różnych służb i organizacji ma na celu przywrócenie zdrowia ekosystemu wodnego i minimalizację dalszych szkód. Kryzys ekologiczny w regionie budzi poważne obawy o przyszłość lokalnych zbiorników wodnych.
Fot. Radosław Czapla