Pytamy o słowa "Palestyna nie istnieje". MSZ odpowiada, ale na pytanie, którego nie było

2 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl


Słowa wiceministra Bartoszewskiego o tym, iż "nie ma czegoś takiego, jak Palestyna" były nie tylko niezgodne z prawdą, ale również z polskim stanowiskiem na ten temat. Tymczasem MSZ pytane o to, czy wobec Bartoszewskiego zostaną wyciągnięte konsekwencje, odpowiada... na pytanie, którego nie zadałam - pisze w komentarzu Wiktoria Beczek.
- Co dla pana jest gorsze, ale proszę odpowiedzieć jednoznacznie: zgaszenie świec chanukowych przez posła, teraz europosła Brauna, czy mordowanie dzieci i kobiet w Palestynie przez Izrael? - takie pytanie od słuchacza Radia Zet zadał wiceministrowi spraw zagranicznych Władysławowi Teofilowi Bartoszewskiemu prowadzący audycję Bogdan Rymanowski. Bartoszewski stwierdził, iż "jedno nie ma nic do drugiego" i dodał: - Ofiary są nie w Palestynie, tylko w Strefie Gazy, bo nie ma czegoś takiego jak Palestyna.


REKLAMA


- Był mandat palestyński, który został uchwałą ONZ podzielony w 1947 roku na dwie części. Część żydowską i część palestyńską. Ale to nie zostało zaakceptowane przez żadne państwo arabskie i wybuchła wojna, którą Arabowie przegrali, którą pięć armii arabskich przegrało. I w związku z tym nie chcieli mieć tej Palestyny i dalej jej nie mają - mówił dalej dyplomata.


Zobacz wideo Zawieszenie broni między Palestyną a Izraelem pęka w szwach. Trump i Netanyahu posuwają się coraz dalej


ONZ i Polska uznają Palestynę za państwo
Wypowiedź wywołała słuszne oburzenie, bo to zwyczajnie nieprawda. Palestyna istnieje, Polska uznaje jej państwowość i wystarczyłoby, żeby wiceminister zajrzał na stronę własnego resortu, by się tego dowiedzieć. "Oficjalne kontakty datują się od połowy lat 70., kiedy to w Warszawie powstało Biuro Organizacji Wyzwolenia Palestyny. W 1982 r. ustanowiono stosunki dyplomatyczne i podniesiono jego rangę do szczebla Ambasady OWP, zaś po uznaniu przez Polskę proklamacji niepodległego państwa palestyńskiego w 1988 r. zmieniono jego nazwę na Ambasadę Palestyny. W styczniu 2005 r. uruchomiono w Ramallah Biuro Przedstawiciela RP przy Palestyńskiej Władzy Narodowej. W styczniu 2012 r. utworzono Konsulat Honorowy RP w Betlejem" - czytamy. Jasno stwierdzono też, iż Polska "popiera prawo narodu palestyńskiego do samostanowienia i jego aspiracje do posiadania niepodległego państwa".
Państwowość Palestyny uznaje też ONZ. W maju ubiegłego roku Zgromadzenie Ogólne przyjęło rezolucję zwiększającą uprawnienia Palestyny w tym gremium. Polska, wraz z 142 państwami członkowskimi ONZ, w tym większością państw Unii Europejskiej, zagłosowała za rezolucją (przeciw było 9 państw, a 25 wstrzymało się od głosu). "Dla Polski głosowanie za rezolucją jest spójne z dotychczasowym stanowiskiem, wynikającym również z uznania przez nasze państwo palestyńskiej deklaracji niepodległości w 1988 r." - podano w nocie prasowej.
Strefa Gazy, wbrew temu, co sugeruje Bartoszewski, nie jest osobnym bytem. ONZ stawia sprawę jasno - terytorium palestyńskie składa się ze Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu.


"Cywilizowana" wojna Izraela
Skoro to takie oczywiste, to dlaczego wiceminister upiera się, iż "nie ma czegoś takiego, jak Palestyna"? Bartoszewski prezentuje zdecydowanie proizraelskie poglądy i podejmował już wysiłki na rzecz obrony Izraela przed zarzutami o ludobójstwo. Pod koniec maja ubiegłego roku, kiedy liczba ofiar w Strefie Gazy wynosiła co najmniej 35 tys. osób, w większości kobiet i dzieci, Bartoszewski przekonywał, iż "Izrael prowadzi wojnę w sposób bardzo cywilizowany". Trudno mówić o cywilizowanej wojnie, gdy próbuje się zagłodzić dwa mln ludzi, umieszcza się przypadkowe osoby w obozach zatrzymania, gdzie stosuje się na nich najbardziej przerażające tortury, morduje się nowo narodzone dzieci, a żołnierze tej jakże cywilizowanej armii w mediach społecznościowych chwalą się swoimi "dokonaniami".


Mahmoud Khalifa, Ambasador Państwa Palestyny w Polsce, ocenił, iż wypowiedź o nieistnieniu jego państwa była "niedopuszczalna", a Bartoszewski "jako polski urzędnik miesza swoje osobiste poglądy z polityką zagraniczną Polski". Khalifa podkreślał, iż słowa o Palestynie wymagają wyjaśnienia szefa resortu spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Wymagały wyjaśnienia, zwłaszcza iż sprawa nabrała rozgłosu. Tezę wiceministra obalał serwis Demagog, OKO.press pisało, iż zdanie o Palestynie było "nieprawdziwe w każdym wymiarze" a "Dziennik Gazeta Prawna" oceniał, iż "dziwnych mamy dyplomatów". Mimo to MSZ milczał. Postanowiłam więc zapytać w resorcie, czy wiceminister Bartoszewski nie zna stanowiska Polski na temat państwowości Palestyny i czy zostaną wobec niego wyciągnięte jakieś konsekwencje.
Podjęłam cztery próby wydobycia informacji od MSZ. Pierwszy mail pozostał bez odpowiedzi, drugi uznałam za pomyłkę - resort w odpowiedzi na pytanie o ministra poinformował mnie bowiem, kiedy Polska nawiązała stosunki dyplomatyczne z Palestyną, oraz iż jej ambasada znajduje się w Warszawie. Trzeci mail znów bez odpowiedzi, a po czwartym departament informacji kolejny raz (z tymi samymi błędami) przekazał dane o stosunkach dyplomatycznych i ambasadzie.


Korespondencja mailowa z MSZ MSZ


I to był moment, w którym się poddałam. Kontakty dziennikarzy z instytucjami państwowymi bywają trudne, zwykle jednak mamy przynajmniej pewność, iż rozmawiamy z żywymi ludźmi. W przypadku MSZ takiej pewności nie mam.
Idź do oryginalnego materiału