Przemówienie Trumpa w ONZ: Cesarz Klimatu zostaje obnażony

jacekh.substack.com 1 tydzień temu

Pełen zapis wystąpienia prezydenta Trumpa na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ

poniżej omówienie

Przemówienie Trumpa w ONZ: Cesarz Klimatu zostaje obnażony

Tilak’s Substack
Trump’s UN Speech: The Climate Emperor Now Stands Exposed
On September 23rd 2025, President Donald J. Trump strode to the podium of the United Nations General Assembly and delivered a speech bold and uncompromising in its excoriation of the fictions hoisted by the elites of the collective West — ‘a world without borders’, ‘man-made catastrophic climate change’. In a world awash with sanctimonious platitudes ab…
Read more
a day ago · 2 likes · Tilak Doshi

Tilak Doshi

29 września 2025 r.

23 września 2025 roku prezydent Donald J. Trump wkroczył na podium Zgromadzenia Ogólnego ONZ i wygłosił przemówienie, odważne i bezkompromisowe w swojej krytyce fikcji głoszonych przez elity Zachodu – „świat bez granic”, „katastrofalna zmiana klimatu spowodowana przez człowieka”.

Świat jest zalewany świętoszkowatymi banałami na temat masowych migracji i zmiany klimatu, które Trump nazwał dwiema siłami „niszczącymi znaczną część wolnego świata”. Kierując swoje uwagi do swoich nieszczęsnych zachodnioeuropejskich sojuszników, powiedział: „Potrzebujecie silnych granic i tradycyjnych źródeł energii, jeżeli chcecie znów być wielcy. … Ten dwuogonowy potwór niszczy wszystko, co stanie mu na drodze, więc nie można na to dłużej pozwalać”.

Z charakterystyczną dla siebie bezceremonialnością Trump nazwał globalny ruch na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym „największym oszustwem, jakie kiedykolwiek popełniono na świecie”, wielobilionowym oszustwem narzuconym narodom, gospodarkom i zwykłym ludziom przez klikę samolubnych elit, biurokratów i zielonych ideologów. Nie był to jedynie retoryczny chwyt – to była rękawica rzucona pod nogi globalistycznemu establishmentowi, wezwanie do walki o rozsądek i buntownicze stanowisko w sprawie realizmu energetycznego. Tym razem nie było chichotu zadowolonych z siebie niemieckich delegatów, jak miało to miejsce podczas poprzedniego przemówienia Trumpa w ONZ w jego pierwszej kadencji.

Czerpiąc z nieustraszonego ducha miodożera, jak trafnie opisuje go analityk energetyczny David Blackmon, przemówienie Trumpa było radykalnym odrzuceniem kompleksu przemysłu klimatycznego, obnażającym jego sprzeczności i hipokryzję z bezkompromisową jasnością. Wykreowana histeria klimatyczna spotkała się z największym jak dotąd wyzwaniem ze strony prezydenta, którego szczerze mówiąc, nic nie obchodziło, co myślą o nim zachodni delegaci w ONZ.

Amerykański miodożer, czyli Ratel miodożerny

Oszustwo klimatyczne: miraż wart wiele bilionów dolarów

Narracja o zmianie klimatu, jak przedstawił ją Trump, to domek z kart zbudowany na chwiejnej nauce, politycznym oportunizmie i ekonomicznej drapieżności. Przez ostatnie dziesięciolecia świat był karmiony stałą dietą apokaliptycznych przepowiedni — podnoszącego się poziomu mórz, płonących lasów i zapadających się ekosystemów — zaprojektowanych, aby wzbudzić strach i posłuszeństwo. Jednak, jak wskazał prezydent Trump, obiecane katastrofy konsekwentnie się nie zmaterializowały. Niedźwiedzie polarne nie tylko przez cały czas tu są, ale mnożą się i stają się coraz grubsze, Malediwy uparcie utrzymują się nad wodą, a niektóre wyspy choćby rosną, a globalna produkcja żywności stale rośnie. Kompleks klimatyczno-przemysłowy rozwija się jednak nie dzięki dowodom, ale dzięki narracji, podtrzymywanej przez sieć organizacji pozarządowych finansowanych przez lewicową klasę miliarderów, ideologicznie napędzanych akademików skłonnych do promowania „szlachetnych kłamstw” i przez uległe media masowego przekazu, które służą jako usłużne przekaźniki propagandy.

Przemówienie Trumpa obnażyło ekonomiczny ciężar oszustwa klimatycznego. Same Stany Zjednoczone wydały setki miliardów na dotacje do energii odnawialnej, ulgi podatkowe i „zielone” projekty infrastrukturalne, które przynoszą nikłe zyski. Turbiny wiatrowe i panele słoneczne, okrzyknięte zbawcami planety, dostarczają jedynie zależnych od pogody, sporadycznych dostaw energii, ale wymagają ogromnych obszarów lądowych i są uzależnione od zapasowych źródeł energii ze źródeł kopalnych. W swój niepowtarzalny sposób Trump powiedział o energii wiatrowej i słonecznej:

Pozbywamy się fałszywie nazywanych odnawialnych źródeł energii. Nawiasem mówiąc, to żart. Nie działają. Są za drogie. Nie są wystarczająco silne, by zasilać elektrownie, których potrzebujecie, by wasz kraj mógł się rozwijać. Wiatr nie wieje, te wielkie wiatraki są tak żałosne i tak złe, tak drogie w eksploatacji, a do tego trzeba je ciągle odbudowywać, bo zaczynają rdzewieć i gnić. Najdroższa energia, jaką kiedykolwiek wymyślono, i to właśnie energia – na energii powinno się zarabiać, a nie tracić. Traci się pieniądze, które rządy muszą dotować, nie da się ich uruchomić bez ogromnych dotacji.

Tak zwana transformacja energetyczna wcale nie jest transformacją, a kosztownym dodatkiem do i tak już silnego miksu energetycznego, w którym dominują paliwa kopalne. Trump powtórzył to przekonanie, wskazując na absurdalność polityki, która oczernia ropę naftową, gaz i węgiel – te same paliwa, które zaspokajają ponad 80% światowego zapotrzebowania na energię – jednocześnie przeznaczając pieniądze podatników na nieefektywne technologie, których skala nie może się zwiększyć bez paraliżowania gospodarki. Na myśl przychodzi przykład gwałtownie deindustrializujących się Niemiec, czołowego światowego orędownika „zielonej energii”.

W swoim przemówieniu Trump podkreślił manipulację nauką w celach politycznych. Mówił o wcześniejszym okresie strachu przed „globalnym ochłodzeniem”, który przekształcił się w „globalne ocieplenie”, a wszystko to mieści się w ramach ogólnego pojęcia „zmiany klimatu”, w którym każde zjawisko pogodowe można interpretować jako bezpośredni dowód „kryzysu”. Stwierdził, iż tak zwany konsensus naukowy w sprawie globalnego ocieplenia został stworzony przez „głupich ludzi”.

Obiektywni obserwatorzy widzą teraz wyraźnie, iż Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) – za pośrednictwem swojego raportu „Podsumowanie dla decydentów”, który jest szeroko komentowany w prasie, z typowymi cytatami grozy o ekstremalnych zjawiskach pogodowych i zbliżającej się katastrofie – jest machiną polityczną. Wybiera dane i modele, aby uzasadnić z góry ustalone wnioski. Mantra „97% konsensusu”, nieustannie powtarzana przez alarmistów klimatycznych, to statystyczna sztuczka, ignorująca różnorodność opinii naukowych na temat skali i wpływu ocieplenia wywołanego przez człowieka, w przeciwieństwie do zmienności naturalnej.

Kontrrewolucja energetyczna Trumpa

Od czasu swojej inauguracji w styczniu 2025 roku Trump rozpętał coś, co można określić jedynie mianem kontrrewolucji energetycznej. Jego administracja, kierowana przez Sekretarza Energii Chrisa Wrighta, Administratora Agencji Ochrony Środowiska Lee Zeldina i Sekretarza Zasobów Wewnętrznych Douga Burguma, systematycznie rozmontowuje antypaliwowy gmach wzniesiony przez administracje Obamy i Bidena. Od ponownego wycofania Stanów Zjednoczonych z Porozumienia Paryskiego w sprawie klimatu po wstrzymanie finansowania inicjatyw klimatycznych ONZ, Trump jasno dał do zrozumienia, iż ​​Ameryka nie będzie już dłużej wspierać globalistycznej agendy, która podważa jej suwerenność gospodarczą.

Szeroki zakres zmian w polityce administracji Trumpa został szczegółowo udokumentowany na tych łamach: pozbawienie funduszy lewicowych organizacji pozarządowych i uniwersytetów promujących DEI i „sprawiedliwość klimatyczną”, zniesienie nakazów „efektywności”, które ograniczają wybór konsumentów, oraz zniesienie barier regulacyjnych dla rozwoju infrastruktury energetycznej. Zespół Trumpa priorytetowo potraktował bezpieczeństwo energetyczne i przystępność cenową energii, dając zielone światło dla rurociągów, rafinerii i projektów wiertniczych, które zostały wstrzymane przez biurokratyczne procedury.

Trump oskarżył europejskich przywódców o hipokryzję — narzucanie innym agresywnych celów dotyczących emisji dwutlenku węgla — podczas gdy sami są „na krawędzi zniszczenia z powodu programu zielonej energii”. Wyśmiał głupotę niemieckiej Energiewende , która zamknęła elektrownie jądrowe i podwoiła inwestycje w energię wiatrową i słoneczną, tylko po to, by zobaczyć gwałtowny wzrost cen energii i wzrost zużycia węgla. Jednak pochwalił również Niemcy za decyzję o odejściu od czysto „zielonej” polityki energetycznej i ponownym otwarciu elektrowni opalanych paliwami kopalnymi i jądrowych. Oszustwo klimatyczne, argumentował Trump, to nie tylko oszustwo finansowe, ale geopolityczne, osłabiające państwa poprzez zmuszanie ich do polegania na zawodnych źródłach energii, podczas gdy Chiny i Indie budują elektrownie węglowe w zawrotnym tempie.

Zwracając się do swojego sojusznika, Wielkiej Brytanii, z którą utrzymuje „specjalne stosunki”, prezydent Trump upokorzył premiera Starmera, krytykując system opodatkowania ropy naftowej na Morzu Północnym i jego wsparcie dla farm wiatrowych. Wyraził ubolewanie, iż rząd Wielkiej Brytanii pozwolił na masową migrację i zieloną energię, które doprowadziły do ​​ruiny kraju. Pomijając atak Trumpa na zarządzanie Londynem przez Sadiqa Khana, warto powtórzyć jego zjadliwe słowa na temat brytyjskiej polityki ekologicznej:

Zrezygnowali ze swojej potężnej przewagi, wiele krajów, o których mówimy w kontekście ropy naftowej i gazu, na przykład zamykając wielkie złoża ropy naftowej na Morzu Północnym. Och, Morze Północne, znam je tak dobrze. Aberdeen [w Szkocji] było stolicą ropy naftowej Europy, a na Morzu Północnym znajdują się ogromne złoża ropy, których jeszcze nie odkryto. Ogromne złoża ropy, a ja byłem z premierem, którego szanuję i bardzo lubię, i powiedziałem: „Siedzi pan z największym zasobem”. W zasadzie zamknęli je, nakładając tak wysokie podatki, iż żaden deweloper, żadna firma naftowa nie może tam wejść. Zostało im jeszcze mnóstwo ropy, a co ważniejsze, mają jeszcze ogromne złoża, których jeszcze nie odkryto. I jakie to ogromne bogactwo dla Zjednoczonego Królestwa, i mam nadzieję, iż premier słucha, bo mówiłem mu o tym trzy dni z rzędu. To wszystko, co usłyszał. Ropa naftowa na Morzu Północnym, Morze Północne, bo chcę, żeby im się dobrze powodziło.

Chcę przestać patrzeć, jak niszczą tę piękną szkocko-angielską wieś wiatrakami i ogromnymi panelami słonecznymi o wymiarach siedem na siedem mil, zabierając ziemię uprawną. I nie pozwolimy, żeby to się działo w Ameryce.

Miodożer geopolityki klimatycznej

Charakterystyka Trumpa jako amerykańskiego miodożera autorstwa Davida Blackmona nie mogłaby być bardziej trafna. Niczym nieustraszone, wytrwałe stworzenie, które bez mrugnięcia okiem mierzy się z lwami i hienami, Trump wykazał się niezwykłą zdolnością i odwagą moralną, by stawić czoła zakorzenionym interesom. Jego przemówienie w ONZ było mistrzowskim przykładem w tym podejściu, łączącym bunt z prostolinijną prawdą. Nie przebierał w słowach o kompleksie klimatyczno-przemysłowym, zwanym Zieloną Plamą – rozległej sieci organizacji pozarządowych, firm „odnawialnych” dążących do renty i dotujących rolnictwo oraz gorliwych biurokratów, którzy utrwalają mit o rychłej katastrofie klimatycznej. Jak zauważa Blackmon, gotowość Trumpa do mówienia tego, czego inni nie odważą się powiedzieć – czy to piętnując korupcję w nauce o klimacie, czy demaskując ekonomiczny absurd polityki zerowej emisji netto – wyróżnia go jako lidera, który nie boi się gniewu establishmentu.

Ta nieustraszoność była w pełni widoczna, gdy Trump odniósł się do roli ONZ w utrwalaniu oszustw klimatycznych. Oskarżył organizację o bycie tubą propagandową elit globalistycznych, wykorzystującą zmiany klimatu jako pretekst do redystrybucji bogactwa z państw rozwiniętych do nieodpowiedzialnych biurokracji. Wycofując Stany Zjednoczone z Porozumienia Paryskiego i rezygnując z finansowania inicjatyw klimatycznych ONZ, Trump zasygnalizował, iż Ameryka nie będzie już dłużej brać udziału w tej szaradzie. Jego przesłanie znalazłoby oddźwięk wśród państw takich jak Indie, Brazylia i innych państw Globalnego Południa, które od dawna sprzeciwiają się próbom Zachodu narzucania im mandatów klimatycznych, hamujących ich wzrost gospodarczy.

Ruch klimatyczny opiera się na sztucznym konsensusie, który tłumi sprzeciw i ignoruje niewygodne prawdy. Obsesja na punkcie dwutlenku węgla – śladowego gazu niezbędnego do życia – została wyniesiona do rangi niemal religijnego dogmatu, pomimo dowodów na to, iż jego wpływ na globalne temperatury jest znacznie mniej pewny, niż twierdzą alarmiści. W istocie, jak argumentuje fizyk William Happer, większa ilość CO2 ze znacznie większym prawdopodobieństwem przyniesie korzyści światu, niż zaszkodzi. Dążenie do zerowej emisji netto, z towarzyszącymi temu kosztami w postaci utraty miejsc pracy, niezawodności energetycznej i wzrostu gospodarczego, to rozwiązanie poszukujące problemu, które wzbogaca potentatów zielonej energii, a jednocześnie zubaża zwykłych obywateli.

W swoim przemówieniu Trump wezwał narody do stawiania obywateli ponad abstrakcyjne ideały, do stawiania obfitości energii ponad sztuczny niedobór i do odrzucenia siania strachu, które od dawna trzyma globalną politykę w niewoli. W ten sposób pozycjonował się nie tylko jako amerykański miodożer, ale jako najważniejszy na świecie lider w walce z oszustwami klimatycznymi. Przemówienie prezydenta Trumpa w ONZ było przełomowym momentem, śmiałą deklaracją, iż era niekwestionowanej dominacji alarmizmu klimatycznego dobiegła końca.

Nazywając ruch na rzecz zmian klimatycznych największym oszustwem w historii, dał głos milionom ludzi, którzy od dawna kwestionowali sens poświęcania dobrobytu na ołtarzu zielonej ideologii. Działania jego administracji – likwidacja subsydiów, uwolnienie rynków energii i przywrócenie rzetelności naukowej – dowodzą, iż nie jest to jedynie retoryka, ale spójna strategia przywracania bezpieczeństwa energetycznego i stabilności gospodarczej.

Ujawnienie nowych szat cesarza

Niczym legendarny cesarz, który paradował nago, podczas gdy jego dworzanie wychwalali jego niewidoczne stroje, kompleks klimatyczno-przemysłowy przekonał świat, iż jego kosztowne, niepraktyczne rozwiązania są jedyną drogą do zbawienia. Trump, niczym chłopiec z baśni Hansa Christiana Andersena, stanął przed globalną elitą i oznajmił oczywistość: cesarz jest nagi, a oszustwo klimatyczne to fikcja podtrzymywana przez strach, chciwość i grupowe myślenie. Ta analogia nie jest jedynie retoryką. Chłopiec, podobnie jak prezydent Trump, nie ma filtrów, egoizmu i lęku przed kompromitacją, które posiadają dorośli, dlatego mówi wprost. Często jest to odczytywane jako symbol nieskażonej prawdomówności.

Niczym chłopiec z bajki, Trump odważył się powiedzieć prawdę, którą inni bali się przyznać. Cesarz klimatu został zdemaskowany, a świat stoi teraz przed wyborem: przez cały czas bić brawo tej iluzji, czy zaakceptować rzeczywistość, iż niedroga i niezawodna energia jest podstawą ludzkiego postępu. Podczas gdy duch miodożera Trumpa przez cały czas zmienia globalną politykę energetyczną, jedno jest jasne: czasy niekwestionowanego panowania klimatokonserwatystów dobiegły końca.

Artykuł ten został pierwotnie opublikowany w czasopiśmie The Daily Sceptic (https://dailysceptic.org/2025/09/28/trumps-un-speech-the-climate-emperor-now-stands-exposed/)

Dr Tilak K. Doshi jest redaktorem działu energetycznego w Daily Sceptic . Jest ekonomistą, członkiem CO2 Coalition i byłym współpracownikiem Forbesa. Obserwuj go na Substack i X.

Idź do oryginalnego materiału