Progresiści i zwolennicy LGBT. Franciszek „domknął” Kolegium Kardynalskie

2 miesięcy temu

Najnowsze nominacje kardynalskie papieża Franciszka mają pomóc w zagwarantowaniu progresywnego kursu Kościoła katolickiego – i to na długie lata. Świadczy o tym nie tylko zdecydowanie liberalny profil purpuratów, ale także ich wiek.

Zacznę od wieku: w sumie 16 z 21 kardynałów ma mniej niż 70 lat. Konkretnie 10 to sześćdziesięciolatkowie, sześciu pięćdziesięciolatkowie, a jeden – czterdziestolatek. o ile nie liczyć czysto godnościowej nominacji dla 99-letniego Angelo Acerbiego, średnia wieku nowych kardynałów to 61,9 lat. To oznacza, iż będą aktywnie kształtować Kościół katolicki przez długie lata.

To kształtowanie będzie mieć zdecydowanie progresywny charakter. Wśród nominatów jest cały szereg osób bardzo przychylnie nastawionych do ideologii LGBT.

Luis Gerardo Cabrera Herrera z Ekwadoru wypowiadał się pozytywnie o deklaracji Fiducia supplicans. Podobnie uczynił Pablo Virgilio David z Filipin, ogłaszając choćby list w obronie papieża Franciszka i wskazując, iż dokument jest bardzo dobry i nie wymaga dalszego tłumaczenia. Podobnie uczynił Jaime Spengler z Brazylii, który wygłaszając wiele pochwał inkluzywnego podejścia do LGBT na gruncie deklaracji. Jean-Paul Vesco z Algierii był jednym z nielicznych biskupów z kontynentu afrykańskiego, który nie podpisał się pod odrzuceniem Fiducia supplicans, odwrotnie, uznając publicznie, iż to dobry dokument. Roberto Repole z Turynu wykonywał gesty wobec środowiska LGBT już wcześniej, w roku 2022 zgadzając się na bierzmowanie mężczyzny, który przeszedł operację i podawał się za kobietę. Tarcisio Isao Kikuchi z Japonii zezwolił na organizację comiesięcznej mszy świętej dla katolików LGBT w archidiecezji Tokio.

Wyraźnie progresywne nastawienie ma także Carlos Gustavo Castillo Mattasoglio z Peru, lubiący teologię wyzwolenia, znany ze wsparcia dla lewicowego kandydata na prezydenta Peru Pedro Castillo, zwolennik szerokiego włączania świeckich w struktury władzy w Kościele, w tym kierowanie parafiami. Specyficzną postacią jest Fabio Baggio, który zajmuje się z woli papieża przekształcaniem części Castelgandolfo w centrum edukacji ekologicznej.

Wyrazistymi progresywistami są 79-letni Timothy Radcliffe oraz 72-letni Ladislav Nemet. Radcliffe’a nie trzeba nikomu przedstawiać: wieloletni generał Dominikanów, kaznodzieja Synodu o Synodalności – i gorliwy zwolennik „nowego podejścia” do LGBT. Na temat homoseksualizmu Radcliffe wypowiadał się wielokrotnie w bardzo przychylny sposób; ostatnio na łamach „L’Osservatore Romano” stwierdził nawet, iż nie wie, w jaki sposób młodzi homoseksualiści mieliby być wierni nauczaniu Kościoła. Radcliffe skończy 80 lat już w sierpniu 2025 roku, więc o ile konklawe nie odbędzie się przed tym terminem, nie będzie głosować. Inaczej Nemet. To arcybiskup Belgradu, węgierskiego pochodzenia. Jego nazwisko znaczy po węgiersku po prostu „Niemiec” i w tym wypadku jest to doprawdy symboliczne. Hierarcha jest znany ze swojej sympatii dla niemieckiej Drogi Synodalnej i wsparcia dla idei progresywnych, w takich kwestiach jak rola kobiet czy właśnie LGBT. Nemet ma duże znaczenie dla europejskiego procesu synodalnego: niedawno to pod jego auspicjami odbyło się synodalne spotkanie w Linzu w Austrii, gdzie stawiano otwarcie postulat powołania do życia Europejskiego Zgromadzenia Kościelnego. Poza tym Nemet jest wiceszefem CCEE, Rady Konferencji Episkopatów Europy.

Wśród nominatów Franciszka można wskazać również wielu takich, którzy otrzymali purpurę z uwagi na pełnione przez siebie ważne urzędy, jak Mattasoglio, Spengler czy Baldassare Reina (wikariusz generalny diecezji Rzymu). Trudno jednak mówić tu w pełni o poszanowaniu jakichś tradycyjnych norm postępowania, bo część z tych hierarchów urzędy uzyskała zupełnie niedawno od samego Franciszka. Jest też dwóch kardynałów, którzy zawdzięczają birety po prostu osobistej sympatii papieża: George Jacob Koovakad, 53-latek z Indii, to człowiek od 2021 roku odpowiedzialny za organizację papieskich pielgrzymek; z kolei 52-letni Rolandas Makrickas z Litwy kieruje ulubionym kościołem Franciszka, rzymską bazyliką Santa Maria Maggiore.
Jedna nominacja odróżnia się od pozostałych. Arcybiskup Abidżanu z Wybrzeża Kości Słoniowej, Ignace Bessi Dogbo, jest znany z krytykowania LGBT, jak większość hierarchów z Afryki Zachodniej. W Afryce, poza Afryką Północną oraz RPA, trudno byłoby jednak znaleźć biskupów o innym nastawieniu, abstrahując od kilku dość osamotnionych, jak bp Pascal N’koué z Parakou w Beninie.

Choć w przypadku pontyfikatu Franciszka często mówi się o zwrocie na globalne Południe, tym razem nie jest to do końca prawdziwe. Nominatów pochodzących z Europy albo mających europejskie korzenie jest całkiem sporo. Są działający w Italii Włosi Fabio Baggio, Roberto Repole i Baldassare Reina, jest Litwin Rolandas Makrickas, posługujący w Serbii Węgier Ladislav Nemet, Anglik Timothy Radcliffe, a także Ukrainiec Mykoła Byczok (pracuje w Australii), Belg Dominique Joseph Mathieu (pracuje na Bliskim Wschodzie) i Francuz Jean-Paul Vesco (pracuje w Algierii). Ponadto europejskie korzenie mają Kanadyjczyk Francis Leo (rodzina włoska), Brazylijczyk Jaime Spengler (rodzina niemiecka) i Argentyńczyk Vicente Bokalic Iglić (rodzina słoweńska). Cała ta „europejska” grupa to w sumie ponad połowa najnowszych nominacji; a gdyby ograniczyć się tylko do kardynałów posługujących w Europie – i tak byłoby ich sześciu, a biorąc pod uwagę fatalną sytuację Kościoła na Starym Kontynencie – to doprawdy niemało (Repole, Reina, Makrickas, Nemet, Baggio, Radcliffe).

Kolegium Kardynalskie po konsystorzu będzie składać się w 79 proc. z kardynałów wybranych przez Franciszka, o ile brać pod uwagę tylko elektorów (młodszych niż 80 lat). W tej grupie tylko niewielka część ma konserwatywne zapatrywania, jak Gerhard Müller czy kilku purpuratów z Afryki. Biorąc pod uwagę to, iż wśród 21 proc. nominowanych przez poprzedników Franciszka również jest kilku o nastawieniu progresywnym (João Braz de Aviz, Reinhard Marx), trudno mieć wątpliwości co do profilu teologicznego i kościelno-politycznego następnego papieża.

Paweł Chmielewski

Idź do oryginalnego materiału