Problem Sławomira Mentzena. Młodzi się od niego odwracają

3 godzin temu
Zdjęcie: Problem Sławomira Mentzena. Młodzi się od niego odwracają


Jeszcze niedawno miał być objawieniem. Mesjaszem polskiej prawicy, który przy dźwiękach libertariańskich haseł wywróci stolik, rozwali układ, a potem odbuduje go na fundamentach wolnego rynku, niskich podatków i świętej przedsiębiorczości. Dziś coraz więcej jego byłych zwolenników zadaje sobie pytanie: czy to była tylko wydmuszka?

Mentzen zbudował swoją markę na ostrym antysystemowym przekazie. Miał nie brać jeńców, nie wchodzić w żadne układy, nie rozmawiać z „bandą czworga”, tylko zniszczyć skostniały układ III RP. Tymczasem, gdy przyszło co do czego, Sławek flirtuje z PiS-em jak rasowy polityczny podrywacz na wiejskiej potańcówce. A to koalicja w sejmikach, a to wspólne rozmowy przy wyborczych stołach. Przyznał się do tego Krzysztof Bosak, który zapytany o stanowisko ministra w rządzie koalicyjnym z PiS szeroko się uśmiechnął i zaczął marzyć. Gdzie się podziało to wywracanie stolika? Wyszło, iż zamiast przewracać, Mentzen starannie podsuwa krzesło Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Był sprzedawany jako specjalista od gospodarki, złoty chłopak wolnorynkowych recept. Miał gotowe rozwiązania na wszystko: niższe podatki, uproszczenie systemu, rozwój przedsiębiorczości. Tyle iż gdy przyszedł moment, żeby zaprezentować coś więcej niż TikTokowe bon moty, zaczęło zgrzytać. W debatach wypada jak student pierwszego roku ekonomii, który zakuwał do kolokwium z memów na Instagramie. Konkretów brak, za to dużo oburzenia, iż inni „nie rozumieją wolnego rynku”. Ekonomiczne panaceum Mentzena okazuje się być raczej katalogiem pobożnych życzeń niż realnym planem działania. I coraz więcej młodych, którzy przyszli po „twardą ekonomię”, zaczyna to zauważać.

Mentzen osiągnął sukces na socialach. Krótkie, celne filmiki, ostre jak brzytwa bon moty, memiczny dystans. Problem w tym, iż poza TikTokiem polityka to trochę coś więcej niż viralowe wstawki i zgrywanie zblazowanego ironisty. Gdy kamera gaśnie, zostaje polityk bez zaplecza, bez wiedzy i — coraz częściej — bez młodej publiki, która zaczyna rozumieć, iż pod tą całą fasadą „przedsiębiorczego Sławka” kryje się… niewiele. Młodzi, którzy oczekiwali nowej jakości, widzą stare gierki. Miało być coś innego niż Platforma i PiS, a wyszło, iż Mentzen najchętniej wszedłby z jednymi do łóżka, żeby pograć przeciwko drugim. Rewolucjonista z aspiracjami, który gwałtownie zamienił barykady na sejmowe kuluary.

Sławomir Mentzen to dziś polityczny produkt marketingowy: jakoś tam opakowany, jakoś tam sprzedany, ale w środku — pusto. Młodzi, którzy jeszcze rok temu stali pod sceną na jego spotkaniach, coraz częściej przewracają oczami i pytają: „To już wszystko?”. Miało być ostro, miało być merytorycznie, miało być nowocześnie. Został slogan i uśmiech pod wąsem. I może właśnie dlatego młodzi zaczynają odchodzić. Bo choćby najlepsza reklama nie sprzeda pustej obietnicy dwa razy.

Idź do oryginalnego materiału