Problem Kaczyńskiego. Nie ma kandydatów na prezydenta a Morawieckiego nie chce

2 miesięcy temu

Jarosław Kaczyński znalazł się w sytuacji, której nigdy by się nie spodziewał – nie ma kandydata na prezydenta. Co gorsza, jedyną opcją, która mu pozostała, jest Mateusz Morawiecki, człowiek, którego Kaczyński chciałby schować głęboko pod dywan. To tak, jakby musiał wybrać między zatrzaśnięciem drzwi na zawsze a wpuszczeniem do domu niechcianego gościa. W końcu Morawiecki to premier, któremu bardziej zależy na własnej karierze niż na wierności linii partyjnej, a to w oczach Prezesa grzech nie do wybaczenia.

Kaczyński, który zawsze miał rękę do obsadzania stanowisk swoimi lojalnymi ludźmi, dziś musi uciekać się do desperackiego kroku. Jakiego? Zapytać o zdanie członków partii! Tak, ten sam człowiek, który od lat dumnie oznajmiał, iż decyzje zapadają w jego gabinecie i tylko tam, teraz ma pytać kolegów, co zrobić. Przecież to wygląda jak próba wyjścia z twarzą z sytuacji bez wyjścia. Trudno sobie wyobrazić, żeby w PiS istniał choć jeden członek, który by nie wiedział, iż ta „konsultacja” to zasłona dymna. Kaczyński po prostu liczy na to, iż nikt nie odważy się podsunąć lepszej alternatywy.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Mateusz Morawiecki, niby bankier z uśmiechem jak z pogrzebu, nie jest tym, o czym marzy prezes. Kaczyński wolałby kogoś bardziej oddanego, bardziej ideowego – kogoś, kto w dzień i w nocy nosiłby sztandar PiS, choćby jeżeli by to oznaczało przepłynięcie oceanu absurdu. Niestety, żaden z tych wiernych nie ma szans w wyścigu prezydenckim. Odpadają, bo nie potrafią choćby udawać kompetencji, co w wyborach mogłoby się okazać problematyczne, choćby dla wyborców PiS.

Prezes musi się jednak pogodzić z rzeczywistością: w swoim najbliższym otoczeniu nie ma nikogo, kto mógłby pokonać przeciwników bez totalnej kompromitacji. Kogo więc wybierze partia? Tego, na kogo wskaże Kaczyński – z bólem i grymasem na twarzy – Mateusza Morawieckiego, człowieka, który ostatecznie wślizgnie się na listę kandydatów. To idealny scenariusz dla wszystkich, którzy marzą o wewnętrznych walkach w PiS. Wystawienie Morawieckiego na kandydata to jak danie mu władzy nad nożem, którym potencjalnie mógłby ugodzić w plecy tych, którzy do tej pory nim pogardzali.

Dla Kaczyńskiego to koszmar – wie, iż nie chce, ale musi. Można się zastanawiać, czy konsultacje partyjne to tylko farsa, mająca odciągnąć uwagę, czy może naprawdę Kaczyński myśli, iż to pomoże znaleźć wyjście. Jedno jest pewne: prezes partii rządzącej został zagoniony w kozi róg, z którego nie ma łatwego wyjścia.

Idź do oryginalnego materiału