Prawdopodobny nowy kanclerz Niemiec ostrzega przed USA. "Trump nie będzie już akceptował"

14 godzin temu
Prawdopodobny przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz uważa, iż Europa nie może już polegać na bezwarunkowej obronie ze strony Stanów Zjednoczonych. Wybory w RFN są już w nadchodzącą niedzielę.


"The Financial Times" pisze w piątek, iż prawdopodobny przyszły kanclerz Niemiec ostrzega, iż Europa nie może już dłużej liczyć na bezwarunkową obronę ze strony Stanów Zjednoczonych.

Prawdopodobny przyszły kanclerz Niemiec ostrzega ws. USA


"Friedrich Merz, lider centroprawicowej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, która według sondaży wygra w niedzielnych wyborach, wyraził w piątek wątpliwość, czy Stany Zjednoczone pod rządami prezydenta Donalda Trumpa w pełni zaakceptują zobowiązania wynikające z Traktatu NATO, będącego kamieniem węgielnym transatlantyckiego sojuszu" – czytamy w tekście gazety.



Merz zapytany, czy "postawiłby wszystko" na to, iż prezydent USA będzie przestrzegał artykułu piątego NATO dotyczącego wzajemnej obrony, powiedział: – Musimy być przygotowani na to, iż Donald Trump nie będzie już w pełni akceptował obietnicy pomocy w ramach traktatu NATO .

Merz zasugerował też, iż Berlin powinien poszukać głębszych gwarancji bezpieczeństwa od Wielkiej Brytanii i Francji, dwóch państw nuklearnych Europy.

Tymczasem już w nadchodzącą niedzielę są wybory parlamentarne w Niemczech. Partie chadeckie CDU/CSU mają szansę powrócić do władzy. Ich kandydat na kanclerza to wspomniany właśnie Friedrich Merz. Polityk zapowiada m.in. zmiany w polityce migracyjnej i gospodarczej.

Z kolei skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) chce m.in. przywracać dobre relacje z Rosją. Ta partia w sondażach ma około 20 proc. poparcia. O głosy walczą też m.in. socjaldemokraci (SPD), Zieloni, FPD oraz Die Linke. Kto będzie rządzić? Sondaże pokazują, iż może powstać koalicja CDU/CSU-SPD, czyli tzw. wielka koalicja. To te partie w wyborach powinny uzyskać potrzebną do rządzenia większość.

Trump nazwa Zełenskiego "dyktatorem", do Kijowa przyjechał gen. Kellogg


W kwestii USA i Ukrainy przypomnijmy, iż w środę prezydent Donald Trump nazywał prezydenta Wołodymyra Zełenskiego "dyktatorem" i oskarżył go wywołanie wojny, co jest absolutną nieprawdą. Jednocześnie w tym tygodniu do Kijowa przyjechał wysłannik Trumpa ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg.

"Dzień intensywnej pracy międzynarodowej. Moje spotkanie z generałem Kelloggiem było jednym z tych, które przywracają nadzieję, a my potrzebujemy silnych umów z USA – umów, które naprawdę będą działać. Dałem mojemu zespołowi instrukcje, aby działał gwałtownie i bardzo rozsądnie" – napisał po tym spotkaniu w czwartek prezydent Wołodymyr Zełenski.

"Gospodarka i bezpieczeństwo muszą zawsze iść w parze, a szczegóły tych umów mają ogromne znaczenie – im lepiej są one zaplanowane, tym większe będą efekty" – wskazał.

"Z generałem Kelloggiem omówiliśmy sytuację na froncie, potrzebę uwolnienia wszystkich naszych jeńców wojennych przetrzymywanych w Rosji oraz konieczność wypracowania jasnego i wiarygodnego systemu gwarancji bezpieczeństwa – takiego, który zapewni, iż wojna nigdy nie wróci, a Rosja już nigdy nie zniszczy ludzkich żyć" – dodał. "Wszyscy potrzebujemy pokoju – Ukraina, Europa, Ameryka i cały świat" – podsumował prezydent Ukrainy.

Idź do oryginalnego materiału