
Bezradność Zachodu i determinacja Rosji
Zmiana ładu światowego może wynikać z jednego przełomowego wydarzenia, ale to zawsze także proces, który przyspiesza wraz ze zmianami. Te zmiany nie zawsze są widoczne na pierwszy rzut oka, warto zwrócić uwagę na książkę „Bunt mas”, w której Jose Ortega y Gasset przestrzegał przed rosnącymi w siłę totalitaryzmami oraz ich wpływem na masy, a jednak choćby do dzisiaj pozycja ta budzi oburzenie z uwagi na to, iż obraża… masy.
Wojna w Ukrainie, zmiany w społeczeństwach zachodnich, które znów jak w latach 30. są coraz bardziej masami, lepionymi już przez media nowoczesne, wielki biznes, portfele i wreszcie zmiana administracji w Białym Domu doprowadziły do powstania zrębów nowego ładu.
Początek zmiany ładu światowego, w którym dominującą rolę pełnił Zachód rozumiany jako USA i Europa Zachodnia (oraz centralna), zapowiadali Putin i Xi Jingping w styczniu 2022 r. w trakcie igrzysk olimpijskich w Pekinie. Zaraz potem Putin dokonał zbrojnej napaści na sąsiednią Ukrainę, co było krokiem w stronę tych zapowiedzi. Xi nie dokonał inwazji na Tajwan, bo prawdopodobnie wolał sprawdzić, w jaką stronę potoczą się wydarzenia i ile może zyskać na tej nowej rzeczywistości, bez wchodzenia w konflikt z Zachodem.
Taka zmiana ładu światowego odpowiada także innym uczestnikom stosunków międzynarodowych, jak Turcja, która szuka własnej mocarstwowości, a przy Zachodzie coraz mniej mogła osiągnąć, Iranowi, który stał się jednym z głównych wrogów Zachodu, ale i bliskowschodnie potęgi z Zatoki coraz częściej nie widzą Zachodu w obszarze swoich głównych partnerów. Dla wielu społeczeństw bliskowschodnich i afrykańskich Zachód jest bardziej wrogiem niż partnerem.
To wszystko budowało kontekst dla Rosji i Chin do zmiany ładu światowego. Wojna w Ukrainie stała się katalizatorem tych zmian, z każdym rokiem trwania ukazywała bezradność Zachodu i determinację Rosji, dając nowe możliwości Chinom, a to wszystko na tle rozpaczy i rozpadania się kraju leżącego w geograficznym środku kontynentu europejskiego.
Kalkulacje, iż Rosja się rozpada, iż Putin umiera, iż elity odwracają się od Kremla, czy iż biznes rosyjski zbyt wiele traci na wojnie okazały się nie trafione, bo wszystkie one mierzyły Rosję europejskimi miarami. Europa nie potrafiła zrozumieć Rosji, inności jej społeczeństwa, relacji wewnętrznych będących mieszaniną infiltracji kontrwywiadowczej, bezwzględnego biznesu opartego na oligarchii, surowych kar, kultury poświęceń i „cierpienia dla ojczyzny”.
Ta wojna, w której Kreml dąży do wyniszczenia fizycznego Ukrainy (aby zmusić ją do powrotu do swojej strefy wpływów), a Zachód czeka na wyniszczenie gospodarcze Rosji w wyniku tej wojny i sankcji, ujawniła szereg uwarunkowań pomiędzy Rosją, Europą i USA.
Rosja, niby pod sankcjami, niby izolowana, utrzymuje swoje relacje w ramach BRICS i ma niesłabnące poparcie w wielu krajach niezachodnich, a także w części społeczeństw zachodnich. Z jednej strony Zachód wskazuje, iż Rosja przez trzy lata nie potrafiła pokonać średniej wielkości Ukrainy, ale z drugiej każdy zdaje sobie sprawę – przyznaje to sam prezydent Zełenski, iż bez wsparcia Zachodu, Ukraina nie byłaby w stanie walczyć z Rosją. W zasadzie prezydent Ukrainy powiedział, iż bez wsparcia USA (a nie całego Zachodu) walka z Rosją byłaby ekstremalnie trudna.
Pomimo wszystko, Europa w partnerstwie z USA stanowiły zdecydowanie zbyt wielką siłę by tak rozumiany Zachód mógł zostać „zdetronizowany”. przez cały czas taki Zachód skutecznie blokował dalsze plany Rosji, NATO było skuteczną siłą powstrzymującą Rosję i potęgą gospodarczą wobec borykających się z kryzysem Chin. Wspólnie w ramach NATO i z USA potencjał Zachodu był absolutnie miażdżący czy to wobec Rosji, czy jakiegokolwiek innego przeciwnika – choćby połączonych sił BRICS.
Ale USA nie interesuje takie partnerstwo, a bez USA, państwa Europejskie nie stanowią obronnej wspólnoty w ogóle. Rosja od dekad testowała obronność Europy i dążyła do rozbicia Zachodu właśnie dlatego, iż i na Kremlu zdawano sobie sprawę, iż prawdziwym potencjałem dysponuje NATO z USA jako liderem.
Niemniej społeczeństwa zachodnie były coraz mocniej podzielone, prawicowe i lewicowe ekstremizmy rozrywały politykę europejską i amerykańską, która stawała się także coraz bardziej radykalna. Prawicowość i konserwatyzm w wielu krajach zaczęły coraz mocniej zbliżać się do Rosji, która proponuje powrót do tradycyjnych wartości. W krajach zachodnich istnieje długa tradycja patrzenia na Rosję przez palce – widać te konserwatywne wartości, ale nie dostrzegają rosyjskiego okrucieństwa i zaborczych planów. Zresztą wiemy już, iż jedyne czego uczymy się z historii, to to, iż nie potrafimy uczyć się z historii.
A zatem w USA znów zagłosowano portfelami, uznając, iż wszystkie obawy wobec kandydata Trumpa to lewackie wymysły i insynuacje. Trump nie ukrywał fascynacji Putinem, ale tłumaczono to jego niezwykłymi zdolnościami negocjacyjnymi – szczególnie w bezpośrednich rozmowach. Sugerował, iż NATO nie ma dla niego znaczenia, ale tłumaczono to jako zasłonę dymną przed Putinem. Jego otoczenie lekceważąco traktowało prezydenta Zełenskiego, ale przecież Trump tak nie myśli…
„Nie ma już Zachodu. USA i UE to odrębne byty”
W takiej sytuacji nowa administracja USA zgodnie z zapowiedziami jeszcze kandydata na prezydenta w czasie kampanii 2024, zmienia kierunek polityki Stanów Zjednoczonych. Dotąd USA zmieniały punkt ciężkości z Europy na Pacyfik, ale pozostając we wspólnocie zachodniej. Teraz, w wyniku zmiany AD2025 nie ma już Zachodu – są USA i UE jako odrębne byty. Ta nowa sytuacja była wielokrotnie sugerowana, a wręcz zapowiadana przez Donalda Trumpa. Więc trudno powiedzieć, dlaczego przywódcy europejscy są „w szoku”, „nie dowierzają” itd.
Od lata 2024 r. politycy europejscy debatowali co zrobią w razie zwycięstwa wyborczego Trumpa w USA. Przyjmowano zgodne stanowiska, mocne deklaracje i oczywiście uznawano, iż trzeba kontynuować spotkania… słowem nie zdecydowano niczego. Nawet teraz, po katastrofalnej konferencji w Monachium, bezowocnym szczycie w Paryżu i bardzo niepokojących rozmowach w Rijadzie, Unia odpowiada kolejnym pakietem sankcji. Nie dostrzega jak kompromitująca jest dziś polityka sankcji w sytuacji, gdy USA nawiązują współpracę z Rosją.
USA od stycznia 2025 r. prowadzą własną politykę pod hasłem MAGA. Trump buduje swoją własną wersję USA, w której liczy się tylko korzyść USA, co dobrze brzmi w amerykańskich uszach — a w zasadzie portfelach. Duet Trump-Musk dąży do współpracy z Rosją i zmian w Europie, po których będzie ona pasować do ich nowego porządku. Stara Europa, tzw. Zachód jest w defensywie i – co gorsza – nie potrafi się zmobilizować do obrony dawnych wartości takich jak demokracja, prawa człowieka, pokojowa współpraca.
Teraz liczy się dyktat silnych i biznes. Potęga gospodarcza, bez potencjału militarnego degraduje do roli petenta, a niedługo być może niewolnika. Ład organizowany jest przez silnych, a mali, tacy jak Ukraina mają słuchać i wykonywać. Nie łudźmy się, jeżeli Europa nie zmieni zasadniczo swojej polityki, miejsce Litwy, Łotwy, Estonii, Mołdawii, Finlandii czy Polski, a potem i Niemiec będzie w tym samym szeregu co Ukrainy.
Instytucja NATO w tych obecnych kalkulacjach utrudnia porozumienia z Rosją, dlatego jest marginalizowana. W rezultacie, nikt nie wie, czy USA pozostało faktyczną częścią tego sojuszu, czy wciąż funkcjonuje artykuł 5 i opracowane dla niego ewentualne scenariusze, o które tak wiele lat zabiegała Polska. Wraz z odejściem USA od Europy okazało się, iż UE nie tylko nie ma wspólnotowych zdolności obronnych, ale też potencjał poszczególnych państw jest bardzo niski. Osobiście jestem przekonany, iż artykuł 5 wart jest dziś dla Trumpa tyle, ile papier, na którym został spisany.
UE jest wewnętrznie coraz bardziej podzielona – Portugalia czy Hiszpania nie interesują się za bardzo problemami Polski, czy Finlandii, nie zamierzają zwiększać budżetów obronnych, Słowacja i Węgry chcą współpracy z Rosją, AfD w Niemczech i FN we Francji, a także prawica włoska wspierane przez administrację Trumpa mogą przejąć władzę w najbliższych latach, a ich celem jest kooperacja z Rosją i rezygnacja z podzielonej UE.
Będąca pierwszą lub drugą gospodarką świata UE bez NATO nie posiada wspólnotowych zdolności obronnych, przez co w nowym ładzie, jej rola zasadniczo się zmienia. Rosja w razie zacieśnienia współpracy z USA będzie mogła łatwo szantażować bezbronną Europę i odbudowywać swoją strefę wpływów.
W UE ostatnim państwem, które potrafiło się zaangażować militarnie była Francja, ale teraz pogrążona w wewnętrznych konfliktach, z mniejszościowym rządem i coraz silniejszym Frontem Narodowym, staje się także liderem niepewnym, co więcej liderowanie Francji powoduje niechęć prawicowych środowisk np. w Polsce. Wielka Brytania wzywa także do budowy europejskich zdolności obronnych, ale na wezwaniach się kończy, a sama ma także za mały potencjał by coś znaczyć w tej nowej sytuacji.
Nie oznacza to, iż w tym nowym ładzie, ze słabą Europą, Rosja natychmiast napadnie na kolejne państwa. Trumpowi, jest nieprzewidywalny, ale na razie można założyć, iż nie zależy mu na umożliwieniu odbudowania imperium Rosji, a także poszerzaniu wpływów Chin. Trump jest całkowicie przekonany, iż w partnerstwie z Rosją, spotykając się z Putinem będzie potrafił go kontrolować i w konsekwencji ogrywać. Gdyby postudiował te kwestie zrozumiałby, z jakimi mechanizmami ma do czynienia, jak Rosja buduje całą sieć powiązań i wpływów, jak ich agenci wywiadu potrafią manipulować ludźmi. Ale Trump wychował się w USA i życie spędził w biznesie pod płaszczykiem demokracji. Jest absolutnie przekonany o swoich indywidualnych nadludzkich zdolnościach.
Jeśli więc USA będą chciały powstrzymywać Rosję to już nie jako kolektywny Zachód, czy NATO, ale raczej jako USA i tylko w interesie USA, a na razie raczej szuka z nią współpracy niż powstrzymuje. Europa nie ma i nie będzie miała gwarancji. Niektórzy chcą postawić na „przeczekanie Trumpa”, co najlepiej pokazuje stan bezradności, bo przecież on zaczyna dopiero swoje rządy.
Zmianę ładu światowego ogłosili Putin i Xi, wybuch wojny w Ukrainie, był krokiem va banque Putina, ale długotrwałość i katastrofalność tej wojny dają okazję Trumpowi, żeby zbliżyć się do Putina i nadać nowy kierunek tych zmian. Aby tak się stało Trump musiał dowieść swemu nowemu partnerowi, iż nie jest częścią tradycyjnego Zachodu, iż myśli, działa i planuje zupełnie inaczej i bliższe mu są „zasady” Putina niż tego „zniewieściałego” Zachodu. Oni — Trump i Putin to prawdziwi faceci, a w Europie to same „miękiszony”. W dalszej kalkulacji taka nowa oś ładu światowego jest w stanie realnie przeciwstawiać się Chinom, osłabiać Iran itd., ale dla naszej części świata nie ma to już wielkiego znaczenia.
Po spotkaniu w Rijadzie widać, iż Putin potrafi przekonać Trumpa do wielu kwestii, choćby do tego, iż to Ukraina rozpoczęła wojnę z Rosją. Pewnie przekonałby go także, iż to Polska jest winna wybuchowi II Wojny Światowej, ale historia kilka dla Trumpa znaczy więc prawdopodobnie nie ma sensu taka retoryka w relacjach z prezydentem USA. Nietrudno zatem domyślać się jak potoczą się wybory, do których Trump i Putin chcą zmusić Ukrainę. Musk i inni z otoczenia Putina i Trumpa oraz ich media zadbają o adekwatny ich wynik, a w razie czego Putin ma przetestowane metody liczenia głosów. Przecież Europejskie instytucje, ze swoimi zasadami, nie będą miały tu nic do powiedzenia.

Donald Trump i Elon Musk
„USA stają się prywatnym państwem duetu Trump-Musk”
Europa nie ma co opowiadać Trumpowi o wspólnych wartościach, o zasadach czy prawach człowieka, bo on tego języka nie rozumie. Tak naprawdę nie chodzi tu choćby o pieniądze. Pieniądze są dobre dla mas, ale Trump chce potęgi politycznej, to go upaja, a pieniądze są tylko środkiem do osiągnięcia tego celu.
Musk jest najbogatszym człowiekiem świata, a Trump mając Muska jako ministra może w USA niemal wszystko. Zasady rozdzielające biznes od polityki już nie istnieją. USA stają się prywatnym państwem tego duetu przy aplauzie amerykańskiego społeczeństwa cieszącego się z upadku tradycyjnej polityki. jeżeli ktoś liczy, iż Trumpowi zależy na pokoju w Ukrainie, bo żal mu tysięcy ofiar po obu stornach to jest skrajnie naiwny.
Jesteśmy na zakręcie historii. Europa jako UE się nie przebudzi w obszarze obronnym, bo ma zupełnie rozbieżne interesy. Ale może NATO-wskie struktury państw europejskich mogłyby zaprojektować system obrony tak z, jak i bez USA (pozostawiając USA możliwość włączenia się, a nie opierać całości działania na nich)? Może europejskie sztaby NATO mogłyby stać się realnymi dowództwami, a nie tylko ekspozyturami dowództw amerykańskich?
Wielu amerykańskich dowódców postrzega i wciąż postrzegać będzie Europę jako partnera i są oni w stanie wspomóc proces budowy europejskiego potencjału obronnego. Wciąż USA będą też sprzedawać Europie sprzęt wojskowy, bo to biznes.
Skoro USA mogły pod szyldem NATO budować koalicję chętnych w Afganistanie i Libii, to może i państwa Trójkąta Weimarskiego plus Skandynawia mogłyby zwołać taką koalicję chętnych do obrony przed Rosją, bez oglądania się na USA i państwa niechętne takiej współpracy? Formalnie w NATO państwa europejskie i USA mają taką samą „wagę”, sekretarz generalny mógłby inicjować te działania, a nie tylko komentować rolę USA.
Szansa na to pojawi się, gdy na spotkania liderów politycznych będą zapraszani zdolni i kreatywni generałowie wraz z ministrami finansów i infrastruktury, a nie sami premierzy, kanclerze i prezydenci wciąż deklarujący gotowość do dalszych rozmów. jeżeli politycy dadzą wolną rękę wojskowym, ci gwałtownie zaprojektują taką architekturę bezpieczeństwa w ramach europejskich chętnych NATO. Wiem, bo uczestniczyłem w spotkaniach wojskowych i widziałem narady polityków. Wojskowi (oczywiście nie wszyscy) potrafią mówić o konkretach i podejmować decyzje. Wiem choćby komu w Polsce powierzyłbym takie zadanie.
Państwa europejskie w NATO, które widzą wspólne zagrożenia, mogą w oparciu o struktury NATO budować wspólnotę obronną… tej wspólnoty nie mogą jednakże deklarować, omawiać miesiącami, ale muszą ją zbudować TERAZ zwołać taki szczyt na jutro (jak Macron w Paryżu), a pojutrze wydać rozkazy, za 3 dni rozpocząć pracę nad budową struktur wojskowych. Trump od lat wzywa Europę do budowania własnej obronności, teraz, w nowym ładzie światowym AD2025 to zdolności obronne, jeżeli powstaną, będą budować podmiotowość Europy, tak wobec Rosji, jak i wobec USA, a nie PKB.

Dr hab. Maciej Milczanowski
Maciej Milczanowski,