Powrót. PiS u władzy zdaniem oPOzycji

niepoprawni.pl 4 dni temu

Gdyby wybory prezydenckie wygrał kandydat niezależny dr Karol Nowacki…

...oznaczałoby to powrót władzy PiS-u.

Tak przynajmniej twierdzi polskojęzyczny Newsweek, co powiela polskojęzyczny portal Onet.

Jeżeli Trzaskowski zawiedzie elektorat drugi raz, to wydaje mi się, iż na kolejny jego start nie będzie większych szans. choćby o ile nie on będzie odpowiadał osobiście za błędy, które w kampanii zostały popełnione. o ile przegra wybory, to czekają nas kolejne dwa lata boksowania, tak jak to wygląda dzisiaj. Bo Karol Nawrocki, tak jak Andrzej Duda będzie chronił ludzi PiS-u w rozmaitych instytucjach – mówi w specjalnym wydaniu "Stanu Wyjątkowego" Andrzej Stankiewicz z Onetu.

– Donald Tusk sobie zdaje z tego sprawę. Przegrane wybory oznaczają powrót PiS–u do władzy w 2027 r. – ocenia z kolei Dominika Długosz, dziennikarka "Newsweeka". I dodaje: – Część projektów zostanie przeprowadzona dopiero po wyborach prezydenckich, np. reforma służby zdrowia, która będzie bardzo trudna oraz np. kilka gospodarczych reform, które też nie będą łatwe. One zostaną przeprowadzone potem, bo Trzaskowski jest jedynym gwarantem, iż uda się wygrać wybory w 2027 r. Ludzie nie zrozumieją kolejnych dwóch lat tego, iż się niczego nie da, bo Nawrocki już ze wszystkim będzie latał na Nowogrodzką i będzie pytał, czy może podpisać, zawetować itd.

Zdaniem Stankiewcza Nawrocki będzie bez porównania bardziej zależny od Nowogrodzkiej niż Duda w 2015 r. – Obóz władzy będzie z sentymentem wspominał prezydenta. Natomiast ja też nie mam wrażenia, żeby przez te dwa lata Tusk planował jakiekolwiek dotkliwe czy bolesne reformy, dlatego iż wie, czym się to kończy. Katarzyna Pełczyńska–Nałęcz – minister od funduszy – wspomniała o podwyżce wieku emerytalnego i dostała takie bęcki, iż hej. Tusk nie jest w tej chwili ani gotowy, ani nie ma wielkiej ochoty robić reform, które mogą go kosztować poparcie. Wiemy dobrze, bo byliśmy na jednym z takich spotkań, gdzie okazało się, iż adekwatnie ten rząd nie przywiązuje większej wagi do tego, iż rośnie zadłużenie państwa. Cóż z tego, iż są jakieś limity konstytucyjne zadłużenia. A są jakieś kary za nieprzestrzeganie tych limitów? – dodaje Stankiewicz.

Z kolei zdaniem Kamila Dziubki, dziennikarza Onetu, Nawrocki jako prezydent "doprowadzi emocje do wrzenia". – To będzie na pewno nowe otwarcie w ogóle w obozie władzy, bo zobaczymy, czy tutaj część polityków obozu władzy nie zacznie spoglądać na drugą stronę. Nie da się tak dalej jechać. Albo mamy przyspieszone wybory, albo może być odwrócenie koalicji, czyli jest możliwa inna koalicja w tym parlamencie z udziałem PiS – zaznacza Dziubka.

– Jest też Konfederacja, która nie atakuje PiS–u zbyt mocno. Oczywiście zobaczymy, jak to będzie w kampanii jak Sławomir Mentzen będzie się odnosił do Nawrockiego. Mówię już o tej takiej adekwatnej kampanii, bo to będzie bardzo interesujące, bo Nawrocki przecież będzie chciał sięgnąć po elektorat Konfederacji – dodaje.

]]>https://www.onet.pl/informacje/newsweek/karol-nawrocki-prezydentem-oboz-...]]>

Czy można jaśniej?

POlityka kompromitacji 13 grudnia jest całkowicie podporządkowana najbliższym wyborom.

Tusk nie jest w tej chwili ani gotowy, ani nie ma wielkiej ochoty robić reform, które mogą go kosztować poparcie. Wiemy dobrze, bo byliśmy na jednym z takich spotkań, gdzie okazało się, iż adekwatnie ten rząd nie przywiązuje większej wagi do tego, iż rośnie zadłużenie państwa.

Ważne jest bowiem tylko uzyskanie władzy absolutnej w Polsce. Nie może istnieć jakikolwiek ośrodek władzy państwowej, który by nie pozostawał pod kontrolą rudego!

Wyniki ekonomiczne spółek skarbu państwa nie mają znaczenia, podobnie zresztą jak faktycznie funkcjonujące sądownictwo.

Najważniejszym (coraz więcej przesłanek wskazuje, iż jedynym!) celem rudej władzy jest przejęcie całkowitej kontroli nad Państwem i późniejsze jej utrwalenie.

Nawet sławetna „doktryna Bachmana” posługuje się pojęciami „przywracania demokracji”, „zasad państwa prawnego” i tym podobnych haseł, ze znaczenia których jakieś 85-90% wyborców kompromitacji 13 grudnia nie ma w ogóle pojęcia (tzn. ma wdrukowane przez fanzin z Czerskiej oraz telewizję założoną przez konfidentów SB pojęcia – hasła mające zastąpić im myślenie).

Realpolitik wg Tuska sprowadza się natomiast do szczucia 24/7 na poprzedników i powtarzanie, niczym jakiejś buddyjskiej mantry, słów o „zorganizowanej grupie przestępczej”.

Tymczasem historia kompromitacji 13 grudnia od samego początku obfituje w bandyckie momenty – siłowe przejęcie mediów publicznych, usadowienie nominata partyjnego w miejsce Prokuratora Krajowego i to w sposób bezprawny, co jasne jest choćby dla studenta 3 roku administracji… Zatem mamy do czynienia z oczywistą projekcją.

Najzabawniejsze zaś po pierdyliardach obietnic przedwyborczych jest nazywanie Zjednoczonej Prawicy (a także Trumpa w USA)… populistami!

Tymczasem w załganej do cna kampanii wyborczej Tusk każdej grupie mówił to, co ona chciała!

Teraz widać, iż kiedy schodził ze sceny i znikał z oczu publiczności odwracał się i pokazywał słynny gest Kozakiewicza.

Ale jakieś 80% przyszłych wyborców kompromitacji grudniowej nie miało o tym pojęcia i rzeczywiście czekało, iż się znacząco polepszy. No, może nie aż tak, jak obiecywał ongiś Wałęsa (ceny w dół o 100% plus 100 milionów dla wszystkich), ale przecież nic, co dane, miało nie być odebrane, zaś w portfelach pieniędzy miało być więcej.

Tymczasem nie zrobiono w zasadzie nic. Owszem, jakieś podwyżki były. Ale mniejsze, niż zapowiadano w kampanii. Ale za to jedyne do końca „żonduff”.

Po co zresztą o tym pisać, skoro po roku Tusk, jaki jest, każdy widzi?

Rzecz jasna ciągle sporą grupkę stanowią ludzie, którzy uważają, iż nie ważne, czy Polska będzie biedna czy bogata – ważne jest, by nie rządził PiS!!!

Ale ich zwyczajnie można olać. istotny jest środek. A ten, praktycznie od początku istnienia III RP kieruje się wyborem… mniejszego zła.

Tusk i jego ekipa, zapowiadający „domknięcie systemu” z chwilą wyboru Trzaskowskiego na Prezydenta robi wszystko, aby ten wybór właśnie okazał się złem większym.

Animatorzy rudej pacynki najwyraźniej zapomnieli, iż ambicje Polaków sięgają teraz znacznie wyżej, niż załapanie się na przysłowiowy zbiór szparagów za Odrą i kupno 60 - calowego telewizora. Dlatego chcą nas wtłoczyć na nowo w określone jeszcze w latach 1980-tych ramy.

Dlatego tak ważna jest kontrola nadchodzących wyborów.

Jak bowiem dekady temu mówił pewien lewicowy liberał – nie ważne, kto jak głosuje. Ważne, kto liczy głosy!

A jednego możemy być pewni. Rządząca liberalna lewica zrobi wszystko, by jej kandydat okazał się najlepszy. Pokazała to zresztą w wyborach samorządowych 2014 r. (26% głosów nieważnych, 120 tys. głosów… zaginęło itp.).

I dlatego zakończę cytatem innej wypowiedzi tego samego liberalnego lewicowca:

- Ufaj… i kontroluj!

2.01 2024

cyt.: Józef Stalin


Idź do oryginalnego materiału