Powrót do niemiecko-francuskiego tandemu? Merz w Paryżu

2 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/polityka-wewnetrzna-ue/news/powrot-do-niemiecko-francuskiego-tandemu-merz-w-paryzu/


Nowo wybrany kanclerz Niemiec Friedrich Merz z pierwszą wizytą po zatwierdzeniu przez Bundestag jego rządu udał się do Francji. Wybór ten według ekspertów świadczy o tym, iż jest on zwolennikiem przywrócenia w UE tradycyjnej, niemiecko-francuskiej osi.

Friedrich Merz oraz prezydent Francji Emmanuel Macron zobowiązali się do „wzmocnienia suwerenności Europy” poprzez rozwój europejskiej obronności i zwiększenie konkurencyjności UE.

Po upokorzeniu, jakim była konieczność udziału w bezprecedensowej drugiej turze głosowania w wyborach kanclerskich, Merz szuka wsparcia u swojego bliskiego przyjaciela Macrona, chcąc zainicjować „reset” w relacjach Paryża i Berlina.

Doradcy francuskiego prezydenta z niecierpliwością czekali na objęcie władzy przez nowy rząd, po tym jak kadencja Olafa Scholza okazała się dla Francji rozczarowująca. Po krótkiej wizycie w Paryżu Merz udał się do Polski – drugiego kluczowego partnera Niemiec w dziedzinie bezpieczeństwa na kontynencie.

– Chciałbym pochwalić decyzję Niemiec o znaczącym zwiększeniu inwestycji w obronność – powiedział Macron, gorący zwolennik wzmacniania europejskich sił zbrojnych, które obaj przywódcy zobowiązali się rozwijać.

Nowy kanclerz z kolei zadeklarował chęć rozmów z Francją i Wielką Brytanią na temat odstraszania nuklearnego w Europie „jako uzupełnienie ustaleń, jakie mamy już z naszymi amerykańskimi partnerami”.

„Pozostajemy zjednoczeni i zdecydowanie opowiadamy się za suwerenną i niepodległą Ukrainą”, napisali Merz i Macron we wspólnym artykule opublikowanym zaledwie kilka minut przed ich konferencją prasową, podkreślając, iż nie zaakceptują „pokoju narzuconego siłą”.

Mimo to Merz podkreślił, iż „ważne” pozostaje, aby USA mogły zagwarantować Ukrainie bezpieczeństwo w momencie zawarcia ewentualnego porozumienia pokojowego.

Macron zapowiedział tymczasem powołanie latem wspólnej Rady ds. Obrony i Bezpieczeństwa, zaznaczając, iż Paryż i Berlin chcą „razem odpowiadać na wyzwania stojące przed Europą” i „działać ramię w ramię”.

Poza kwestiami obronnymi, obaj liderzy omawiali „wdrażanie agendy konkurencyjności UE”, w szczególności poprzez „dostosowanie” polityki energetycznej obu państw oraz „zmniejszenie” obciążeń administracyjnych w UE.

Ocieplenie na linii Berlin – Paryż

Merz i Macron wykonali w ostatnich miesiącach wiele gestów przyjaźni. Gdy Merz był jeszcze tylko kandydatem na kanclerza, Macron przyjął go w Pałacu Elizejskim w grudniu 2023 roku.

Ponownie lidera CDU francuski prezydent przyjął trzy dni po jego zwycięstwie w lutowych wyborach parlamentarnych w Niemczech, a następnie spotkali się jeszcze raz w Berlinie trzy tygodnie później.

Merz, niegdyś zagorzały proatlantysta, ostatnio wielokrotnie podkreślał, iż Europa musi osiągnąć „prawdziwą niezależność od Stanów Zjednoczonych”. Ostro krytykował to, co określa jako „ingerencję” nowej amerykańskiej administracji. Był to miód dla uszu Macrona, który od czasu słynnego przemówienia na Sorbonie w 2017 roku promuje ideę „strategicznej autonomii” Europy.

– W obliczu ochłodzenia relacji z Waszyngtonem sojusz z Francją ma najważniejsze znaczenie – mówi Martin Baloge, niemcoznawca i badacz z Katolickiego Uniwersytetu w Lille.

Dodaje jednak, iż między oboma liderami utrzymują się spory – szczególnie w sprawie proponowanej umowy handlowej UE z krajami Mercosur. Macron jej się sprzeciwia, a Merz chciałby ją „szybko” ratyfikować.

Jedynym problemem, jak zauważa Baloge, jest to, iż Merz ma dość słaby mandat w Bundestagu, bo ostatecznie jego kandydaturę zatwierdzono niewielką większością głosu. Nowy kanclerz będzie więc miał ograniczone pole manewru, ponieważ prawdopodobnie ugrzęźnie „w niekończących się negocjacjach w Bundestagu”.

– Niemniej jest pewne poczucie pilności – mówi Marie Krpata, badaczka z Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IFRI) i członkini Komitetu ds. Relacji Francusko-Niemieckich.

– Emmanuel Macron ma tylko dwa lata, by osiągnąć postępy w sprawach europejskich, a zarówno w Paryżu, jak i w Berlinie na rządy czai się skrajna prawica – przypomina.

Idź do oryginalnego materiału