- To w mojej ocenie i naszych służb prawnych rodzi potencjalnie konsekwencje, jeżeli chodzi o wybory prezydenckie. Będziemy się musieli bardzo poważnie zastanowić, jaką drogą pójść, żeby nie zdestabilizować całkowicie państwa - wskazał.
Jak komentynuował: - Zobaczcie jak to jest: jak ktoś kombinuje, to zawsze to prędzej czy później się odbije. Kombinowali z tymi sądami, kombinowali z neo-sędziami, kombinowali z Sądem Najwyższym, Trybunałem Konstytucyjnym i dzisiaj to się czkawką odbija. Niezależnie od tego, kto będzie prezydentem, kto ma jaką partię, nagle okazuje się, iż w tych miejscach, w których powinno w państwie coś być, nic nie ma. Albo to, co jest, jest pooddawane w wątpliwość.