Posłowie KO chcą powszechnego głosowania korespondencyjnego

kamienskie.info 1 dzień temu
Zdjęcie: Clipboard_06-04-2025_01


W ostatnich godzinach przed ciszą wyborczą posłowie KO złożyli projekt o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym. Prawdopodobnie kalkulowali, iż pomoże im to w wyborach parlamentarnych w 2027 roku. Ten plan pokrzyżuje wybór Karola Nawrockiego.

Obecnie głosowanie korespondencyjne jest ograniczone dla niewielkich grup wyborców To ostatnie przysługuje w tej chwili wyłącznie osobom powyżej 60. roku życia, niepełnosprawnym lub przebywającym na kwarantannie lub w izolacji. Posłowie PO chcieliby, aby głosowanie korespondencyjne stało się możliwe dla wszystkich wyborców i wszystkich typów wyborów poza elekcjami wójta, rad gmin, powiatów i sejmików województwa. Projekt posłów KO zakłada, iż zamiar głosowania korespondencyjnego w kraju wyborca miałby zgłosić wójtowi do 13. dnia przed dniem wyborów, zaś za granicą – konsulowi, tyle iż w dłuższym terminie, bo najpóźniej na 30 dni przed wyborami.

Powód tej zmiany? Posłowie PO piszą w uzasadnieniu, iż chcieliby pójść na rękę wyborcom. „Umożliwienie skorzystania z dogodnej dla nich formy oddania głosu stanowi formę respektowania konstytucyjnego prawa równości wobec prawa (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP). Ponadto rozszerzenie uprawnień do korzystania z wyżej wymienionej formy głosowania korzystnie wpłynie na frekwencję wyborczą. Niewątpliwie projekt ma doniosłe znaczenie społeczne, gdyż prawo udziału w wyborach – tak czynne, jak i bierne – jest jednym z najważniejszych praw państw demokratycznych” – uzasadniają.

Jednak nieoficjalnie wiadomo, iż KO prze ku temu rozwiązaniu, bo uważa, iż jest ono dla niej korzystne. Powodem ma być zwłaszcza chęć uzyskania większej liczby głosów z zagranicy, która w ostatnich wyborach faworyzuje KO. Np. w elekcji parlamentarnej w 2023 roku KO otrzymała za granicą 45,2 proc. głosów, dużo więcej niż w kraju, gdzie zdobyła 30,7 proc. W 2020 roku zaś podczas drugiej tury wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski dostał tam aż 74,1 proc. głosów, zaś Andrzej Duda – zaledwie 25,9 proc.

Obecnie udział w wyborach za granicą nie jest łatwy. – Głosowanie tam jest dużo bardziej skomplikowane i uciążliwe niż to, do czego przyzwyczajeni są wyborcy w Polsce, ze względu na dłuższy i bardziej skomplikowany dojazd do punktów wyborczych. O tym, iż najnowszy projekt ma zwiększyć frekwencję za granicą, wprost mówił w ubiegłym tygodniu szef klubu KO Zbigniew Konwiński, prezentując to rozwiązanie w Sejmie. – Jest to szczególnie ważne w przypadku Polonii na całym świecie, która gremialnie rejestruje się do wyborów – oświadczył.

Idź do oryginalnego materiału