Poseł przyłapany na kradzieży. Jest stanowisko polityka: „Nie zasłaniałem się immunitetem”

3 godzin temu

W poniedziałek w sklepie IKEA w Krakowie doszło do nietypowej sytuacji z udziałem posła Konfederacji Konrada Berkowicza, o czym pisaliśmy dziś wieczorem. Polityk został przyłapany przez ochronę na próbie wyniesienia towarów o wartości około 400 zł bez zapłaty. Na miejsce wezwano policję, która nałożyła na niego mandat w wysokości 500 zł. Sam Berkowicz tłumaczy, iż całe zdarzenie było wynikiem roztargnienia.

Fot. Warszawa w Pigułce

Jak ustaliło RMF FM, poseł miał kupować drobne akcesoria kuchenne. Po przejściu przez kasę samoobsługową okazało się, iż nie wszystkie produkty zostały zarejestrowane. Zauważyli to pracownicy ochrony, którzy zatrzymali go za linią kas i poprosili o interwencję policji. Ponieważ wartość niezapłaconych towarów nie przekroczyła 800 zł, funkcjonariusze potraktowali zdarzenie jako wykroczenie. Po przyjęciu mandatu Berkowicz został zwolniony, a przedmioty wróciły na półkę.

Premier skomentował z ironią

Sprawa gwałtownie trafiła do opinii publicznej i wywołała falę komentarzy w mediach społecznościowych. Premier Donald Tusk odniósł się do niej w ironiczny sposób, pisząc:
„Jeden z liderów Konfederacji, Berkowicz, przyłapany na próbie kradzieży w Ikei. Mało w porównaniu z PiS, ale od czegoś trzeba przecież zacząć”.

Zarówno IKEA, jak i policja, nie komentują szczegółów, zasłaniając się ochroną danych osobowych.

Oświadczenie posła Konfederacji

Wieczorem Konrad Berkowicz opublikował własne oświadczenie w mediach społecznościowych. Napisał, iż cała sytuacja była wynikiem pośpiechu i nieuwagi.
„Robiłem dziś w dużym pośpiechu spore zakupy w IKEA, słuchając czegoś na słuchawkach. Kasowałem wszystko, ale okazało się, iż nie wszystko się nabiło. Zwykła nieuwaga. Patelnia i talerze. Głupi błąd, za który przeprosiłem i przyjąłem mandat. Nie zasłaniałem się immunitetem jak Mejza czy Sterczewski. PS Zgadnijcie, czego słuchałem… 🙃” – napisał.

Echa w sieci i reakcje

W sieci pojawiły się setki komentarzy, w których część internautów zarzuca politykowi hipokryzję, inni natomiast chwalą go za to, iż nie powołał się na immunitet i przyjął mandat. Sprawa pokazuje, jak każde potknięcie osób publicznych momentalnie staje się paliwem dla debaty politycznej — choćby jeżeli chodzi o kilka talerzy i patelnię.

Zdarzenie z udziałem Berkowicza to kolejny przykład, jak w epoce natychmiastowej informacji każda, choćby drobna wpadka, może błyskawicznie zdominować przekaz medialny. Politycy wiedzą, iż w sieci nie ma miejsca na „zwykłe błędy” — wszystko staje się symbolem. W tym przypadku, symbolem roztargnienia, które kosztowało 500 zł i kilka dni medialnej burzy.

Idź do oryginalnego materiału