POPIEŁUSZKO
Gdy ksiądz Jerzy szedł do nieba
Zbity zapłakany
Matka Boża czułą ręką
Goiła Mu rany
Rozcierała sine pręgi
Ściągała powrozy
Wyciągała z ust zsiniałych
Wielki knebel grozy
I patrzyli wszyscy święci
Z wielkim zatroskaniem
I mówili coraz głośniej
Do Matki Litanię
Jeszcze ciekła cienką strużką
Z Wisły brudna woda
Gdy już spadał kamień śmierci
Po niebieskich schodach
Potem wszyscy zobaczyli
Jak Go przytuliła
I łzę wielką niczym perłę
W dłoni zacisnęła
I zaniosła tę łzę Bogu
Gdy o polskiej sprawie
Rozmawiali z sobą długo
Czule i łaskawie
Polskim świętym zaś ksiądz Jerzy
Opowiadał długo
W jaki sposób i On pragnął
Zostać Bożym Sługą…