Polska wieś tonie w śmieciach. Miliony ton niebezpiecznych odpadów

5 dni temu
Zdjęcie: Polska wieś tonie w śmieciach. Miliony ton niebezpiecznych odpadów


Giebnia to niewielka wieś położona w województwie kujawsko-pomorskim, w gminie Pakoć. Poza zabytkową zabudową z XIX-wieku słynie z… wysypiska śmieci. Mimo iż składowisko jest już zamknięte, problemem jest jego rekultywacja, której koszt obliczono na 10 miliardów złotych.

Milion ton śmieci

Według lokalnych mediów, na składowisko miało trafiać rocznie choćby 150 tys. odpadów ponad normę. Ostatecznie znajduje się tam milion ton śmieci na powierzchni zaledwie 13 ha. Według ustaleń Centralnego Biura Śledczego Policji i Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, wśród odpadów znajdują się toksyczne związki i substancje ropopochodne, które mogą przenikać do środowiska gruntowego.

– Przy bierności służb państwowych pozwolono na zwiezienie nielegalnych odpadów (nigdy nie powinny znaleźć się na żadnym składowisku), w tym niebezpiecznych w ogromnej ilości. Wstępne szacunki mówią choćby o ponad milionie ton odpadów – czytamy na profilu internetowym Michała Sztybela, wojewody kujowsko-pomorksiego.

Mafia śmieciowa

Nielegalny proceder trwał kilka lat, ale dopiero od tego roku prowadzone jest postępowanie karne w sprawie nielegalnego obrotu odpadami. Według ustaleń NIK-u, na miejscu doszło do wielu uchybień. Zalicza się do nich przyjmowanie odpadów w cenach od półtora do cztery razy niższych niż średnie ceny z innych składowisk oraz znaczne przekroczenie norm składowania. Według pierwotnych założeń z 2006 roku, instalacja przetwarzania odpadów miała służyć mieszkańcom przez 65 lat. I kwatera osiągnęła docelową wysokość już w 2020 roku, a II kwatera – rok później. Mimo tego PUG przez cały czas przyjmował odpady, co było niezgodne z posiadanym pozwoleniem zintegrowanym i instrukcją prowadzenia składowiska.

Z ustaleń wiadomo, iż za proceder odpowiedzialna była tzw. “mafia śmieciowa”, która w zmowie z kierownikiem wysypiska zwoziła tam odpady niebezpieczne, oficjalnie księgowane jako odpady komunalne. Różnica jest ogromna – koszt utylizacji niebezpiecznych substancji obliczono na 10 mld zł. Niewykluczone, iż w sprawę byli zaangażowani również urzędnicy, biorący łapówki za wyciszanie problemu. W wyniku śledztwa zatrzymano 34 osoby, którym przedstawiono 17 tys. zarzutów.

https://swiatoze.pl/najwiekszy-drewniany-budynek-w-islandii-powstanie-na-miejscu-wysypiska-smieci-w-reykjaviku/

Kto za to zapłaci?

Po aresztowaniu kierownika wysypiska składowisko oficjalnie zamknięto, ale to nie rozwiązuje problemu. Według burmistrza Michała Siembaby, Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych może stracić na tym choćby 5 mln zł, które w praktyce staną się długiem gminy. Już teraz mieszkańcy muszą zapłacić za likwidację składowiska i wzrost kosztów gospodarowania odpadami.

– Aby system zbierania i unieszkodliwiania odpadów się zbilansował, musielibyśmy podnieść cenę za mieszkańca do kwoty ponad 63 złote na miesiąc. Prawo pozwala ustalić maksymalną kwotę na poziomie 53 PLN. Kwota, którą wypracowaliśmy wspólnie z Radnymi czyli 44 złote i tak zakłada, iż ponad 400.000 złotych trzeba do systemu unieszkodliwienia dopłacić z budżetu. Niestety musimy gminę zadłużyć. To bolesna decyzja, ale aby nie obciążać dodatkowo mieszkańców zmuszeni jesteśmy zmniejszać poziom inwestycji – uważa Burmistrz Pakości, Michał Siembab.

Co dalej?

W sprawę zaangażował się wojewoda kujawsko-pomorski Michał Sztybel, który wspólnie z burmistrzem Pakoci wizytował wysypisko.

– Winnych należy ukarać, a gminie potrzebna jest pomoc. Składowisko wizytowałem wspólnie z burmistrzem Pakości Michałem Siembabem oraz Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska Kariną Ścieszyńską. Deklaruję, iż tej sprawy nie zostawię i dokładnie zbadam kto ponosi odpowiedzialność za to, iż nielegalny proceder trwał kilka lat – czytamy we wpisie wojewody.

Źródła: mojakruszwica.pl, portalkujawski.pl, portalsamorządowy.pl

Idź do oryginalnego materiału