Polska podzielona na pół – felieton

11 godzin temu

Karol Nawrocki wygrał wybory, ale czy otrzymał mandat społeczny? Na papierze. Bo Polska właśnie przeszła test podziału i, jak się okazuje, zdała go śpiewająco… dzieląc się dokładnie na pół. Co oznacza taka wygrana? Czy możliwe jest dziś bycie „prezydentem wszystkich Polaków”, gdy elektoraty są tak spolaryzowane?

W zasadzie Polacy są już do tego przyzwyczajeni – pięć lat temu między kandydatami w drugiej turze wyborów prezydenckich była podobnie znikoma różnica – Andrzej Duda otrzymał 51,03% głosów, a Rafał Trzaskowski 48,97%. Niektórzy liczyli na to, iż po zmianie partii rządzących Naród będzie choć trochę bardziej zjednoczony, ale niestety – bardzo się mylili.

Jednym z większych zaskoczeń tych wyborów okazali się młodzi ludzie, o dziwo, bardziej podzieleni, niż się spodziewano: w grupie wiekowej 18-29 lat Karol Nawrocki zdobył 51,9% głosów. Jak widać, oczekiwania wobec państwa różnią się dziś diametralnie, choćby wśród, jak dotąd w miarę zgodnej, grupie młodych.

Nowy prezydent przejmuje urząd w sytuacji, w której trudno o wspólny mianownik. Z jednej strony mamy elektorat, który oczekuje stabilności, konserwatywnych wartości i mocnej roli państwa. Z drugiej – wyborców, którzy chcą większej otwartości, integracji europejskiej, inwestycji w edukację i klimat.

Kto na kogo głosował?

Rafał Trzaskowski był częściej wybierany przez:

  • osoby z wyższym wykształceniem (ponad 62%),
  • mieszkańców dużych miast (np. w Warszawie zdobył ponad 65% głosów),
  • kobiety,
  • osoby pracujące w sektorze usług, administracji, edukacji.

Karol Nawrocki miał zdecydowane poparcie:

  • na wsi (około 63% głosów),
  • wśród osób z wykształceniem podstawowym i zawodowym,
  • wśród rolników (ponad 80% głosów),
  • u osób starszych i bezrobotnych.

Podział na Polskę A i B

Wszyscy znamy popularny, szczególnie w Internecie, podział na Polskę A i B. Jest on nie tylko nieprecyzyjny, a przede wszystkim szkodliwy. Upraszcza debatę publiczną do podziału na lepszych i gorszych, wyedukowanych i „ciemnogród”, metropolie i „ścianę wschodnią”. To sposób myślenia, który nie rozwiązuje problemów, tylko je utrwala. Wyniki wyborów pokazują coś głębszego niż różnice ideowe – ujawniają nierówności społeczne, edukacyjne i komunikacyjne.

Polska „B” to nie ludzie „inni”. To obywatele, którzy przez dekady byli systematycznie pomijani przez centralne decyzje. Kiedy kolejne rządy mówiły o rozwoju, rozwijały głównie Warszawę, Poznań czy Gdańsk. Kiedy mówiono o edukacji, zapominano, iż na wsi szkoła kończy się wcześniej – i często bez alternatywy. Ten podział to także efekt języka polityki. Partie zbyt chętnie grają na resentymentach, dzieląc ludzi według schematów. Jedni słyszą: „To my jesteśmy nowocześni, reszta musi się ogarnąć”. Drudzy: „To oni wam wszystko zabrali, my oddamy”. I tak zamiast mostów budujemy mury.

Co można z tym zrobić? Po pierwsze: skończyć z narracją wyższościową. Polska „A” nie jest mądrzejsza, a Polska „B” nie jest gorsza. To różne doświadczenia, a nie konkurujące tożsamości. W kampaniach wyborczych nie można rozmawiać tylko z jedną połową społeczeństwa – a potem dziwić się podziałom. jeżeli nie zmienimy tego, jak myślimy o sobie nawzajem, wybory prezydenckie 2030 będą wyglądać tak samo jak w 2025 roku. Znów dwie Polski, dwa pakiety lęków i marzeń, jeden wynik… i żadnego rozwiązania.

Małgorzata Wojsz

Źródła: „Jak pogodzić Polskę A i B?” – kanał na platformie internetowej YouTube: Wojna Idei; „Nawrocki Wygrał Wybory – Co Dalej?” – kanał na YouTube: ORB; gazetaprawna.pl; strona internetowa PKW; TVN24

Opracowanie własne na podstawie mapy PKW – Małgorzata Wojsz
Idź do oryginalnego materiału