Polska dyplomacja potrzebuje wspólnego głosu. Debata na Uniwersytecie Warszawskim

4 godzin temu

We wtorek, 30 września, na Uniwersytecie Warszawskim odbyło się seminarium poświęcone kryzysowi organizacji międzynarodowych i roli Polski w tej debacie. Spotkanie zorganizowało Centrum Europejskie UW, a wśród uczestników znaleźli się m.in. wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk, senator Krzysztof Kwiatkowski, europoseł Adam Jarubas, dyrektor CE UW dr hab. Kamil Zajączkowski, prof. Bogdan Góralczyk, dr Bruno Surdel oraz dziennikarz Wojciech Szeląg, który prowadził dyskusję.

Punktem wyjścia była diagnoza mówiąca, iż instytucje globalne tracą wiarygodność. W ostatnich miesiącach choćby prezydent USA pytał o sens istnienia ONZ w jej obecnym kształcie. Wątpliwości budzi też funkcjonowanie Światowej Organizacji Handlu czy WHO, które według ekspertów są wyjątkowo podatne na wpływy chińskie.

– Żyjemy w dobie turbulencji geopolitycznych i kryzysu wielkich organizacji międzynarodowych. Polska nie może pozwolić sobie na luksus milczenia. Brakuje nam ponadresortowego stanowiska, które integrowałoby bezpieczeństwo, gospodarkę, ekologię czy zdrowie – wskazywał dr hab. Kamil Zajączkowski, dyrektor Centrum Europejskiego. Słysząc to senator Krzysztof Kwiatkowski kontrował, iż taka jet rola Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Ile znaczy polskie soft power?

O sprawności państwa w obliczu wojny na Ukrainie mówił wiceminister obrony Cezary Tomczyk: – Sytuacja pokazała, iż w przypadku zagrożenia przede wszystkim trzeba działać gwałtownie i sprawnie. Instytucje muszą przechodzić od biurokratycznych molosów do mechanizmów gotowych do natychmiastowej reakcji. To wyzwanie, ale i konieczność – uproszczenia prawa, deregulacje, szybsze procedury.

Tymczasem Polska wciąż wypada słabo w rankingach „miękkiej siły”. W Global Soft Power Index 2025 awansowaliśmy jedynie z 33. na 32. miejsce – dzięki spadkowi Izraela. Liderami pozostają USA, Chiny i Wielka Brytania, a ich siłą jest całościowe podejście do dyplomacji, określane jako Whole of Government Approach (WoGA), czyli spójne działania ponad resortami.

– Polska dyplomacja przypomina często niezestrojony chór. Wyjątkowe są momenty, gdy mówimy jednym głosem, jak ostatnio w ONZ. Na co dzień brakuje spójności i wspólnej strategii – oceniał dr Zajączkowski.

Podobnie ostrzegał prof. Bogdan Góralczyk: – Chiny i Indie traktują organizacje międzynarodowe jako przedłużenie swoich polityk, zabezpieczając interesy na każdym froncie. U nas decyzje zapadają w urzędniczym chaosie, bez koordynacji.

Najwięcej emocji wzbudził wątek Światowej Organizacji Zdrowia. Eksperci przypomnieli, iż WHO od lat nie jest neutralną instytucją, ale polem wpływów i nacisków. – Brak wspólnej linii zawsze kończy się oddaniem pola innym graczom. WHO wspierają filantropi-multimiliarderzy i branża farmaceutyczna, a coraz większe wpływy zdobywają w niej Chiny i Rosja. Polityka zdrowotna tych państw jest sprzeczna z interesami Polski i Unii Europejskiej. Szczególnie boleśnie było to widoczne w czasie pandemii COVID-19, kiedy WHO zignorowała ostrzeżenia Tajwanu dotyczące rosnącej liczby zakażeń w Wuhan – podkreślał dr Bruno Surdel.

Kiedy powinniśmy zabierać głos?

W politycznym panelu głos zabrał europoseł Adam Jarubas, wskazując na braki w aktywności Polski w Brukseli: – Za mało mówimy o czujności. Zdarzało nam się „zaspać” i nie zabrać głosu w kluczowych debatach. A wtedy decyzje podejmują za nas inni. Polska nie może wysyłać sprzecznych sygnałów, bo to podważa zaufanie i ogranicza potencjalne partnerstwa.

Nieco inną perspektywę przedstawił senator Krzysztof Kwiatkowski. Jego zdaniem skuteczna dyplomacja to nie tylko umiejętność zabierania głosu, ale także świadomość, kiedy należy go nie zabierać. – Zabieranie głosu w każdej sprawie nie ma sensu. Kluczem jest wiedzieć, jakie są nasze priorytety i w jakich obszarach Polska powinna być najbardziej aktywna. To pozwala budować wiarygodność, zamiast rozpraszać uwagę na sprawy drugorzędne – podkreślił senator.

Podsumowując debatę, prowadzący spotkanie Wojciech Szeląg zauważył: – Kiedy Polska milczy, inni piszą scenariusz. A państwo, które chce współkształtować globalny porządek, nie może sobie na to pozwolić.

Wnioski z seminarium? Polska, aby być słyszalna i skuteczna, musi przejść od doraźnych działań resortowych do spójnej, całościowej strategii dyplomatycznej. W przeciwnym razie pozostanie biernym obserwatorem gry prowadzonej przez innych, oddając pole państwom takim jak Chiny, które już dziś konsekwentnie budują swoje wpływy w strukturach międzynarodowych, od WHO po ONZ.

Idź do oryginalnego materiału