Wypowiedź prof. Mieczysława Ryby, opublikowana na portalu wPolityce.pl, dotycząca znaczenia wyborów prezydenckich w 2025 roku, jest doskonałym przykładem retoryki Prawa i Sprawiedliwości (PiS), która opiera się na nacjonalizmie, polaryzacji i uproszczeniu złożonych kwestii geopolitycznych.
Słowa prof. Ryby, choć pozornie analityczne, ujawniają schematy myślowe charakterystyczne dla PiS, które budzą poważne wątpliwości merytoryczne i intelektualne. Niniejszy artykuł krytycznie analizuje narrację przedstawioną przez profesora, wskazując na jej słabości i potencjalne konsekwencje dla debaty publicznej w Polsce.
Nacjonalizm i fałszywe dychotomie
Centralnym elementem wywodu Ryby jest przeciwstawienie polskiej suwerenności rzekomemu zagrożeniu ze strony Unii Europejskiej, przedstawianej jako „superpaństwo”, które zredukowałoby Polskę do roli „zwykłego województwa”. Tego rodzaju narracja wpisuje się w nacjonalistyczną retorykę PiS, która konsekwentnie kreuje obraz UE jako zewnętrznego wroga, dążącego do ograniczenia polskiej niepodległości. Taka wizja ignoruje fundamentalny fakt, iż członkostwo w UE jest dobrowolnym wyborem, opartym na wspólnych interesach gospodarczych, politycznych i bezpieczeństwa. Polska, jako pełnoprawny członek UE, ma realny wpływ na unijne polityki poprzez swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim, Radzie UE czy Komisji Europejskiej. Przedstawianie integracji europejskiej jako zagrożenia dla suwerenności jest nie tylko manipulacją, ale także pomija korzyści płynące z członkostwa, takie jak dostęp do unijnego rynku, funduszy czy wspólnej polityki bezpieczeństwa.
Ryba odwołuje się do symboliki historycznej, przywołując dziedzictwo Bolesława Chrobrego i jego korony jako metaforę państwa „regionalnego mocarstwa”. Tego typu retoryka ma na celu wzbudzenie emocji patriotycznych, ale brakuje jej merytorycznego zakotwiczenia we współczesnych realiach. Polska, niezależnie od ambicji narodowych, funkcjonuje w złożonym systemie międzynarodowym, gdzie kooperacja z partnerami – w tym z UE – jest kluczowa dla zapewnienia bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego. Przedstawianie wyboru między „dziedzictwem Chrobrego” a „strefą wpływów niemieckich” to fałszywa dychotomia, która eliminuje możliwość wyważonej dyskusji o polskiej polityce zagranicznej.
Polaryzacja i uproszczenie geopolityki
Wypowiedź Ryby charakteryzuje się również silną polaryzacją, typową dla dyskursu PiS. Wybory prezydenckie są przedstawiane jako zero-jedynkowy wybór między dwiema wizjami: Polską suwerenną, związaną z „Ameryką rezygnującą z ideologii gender i zielonego ładu”, a Polską podporządkowaną „unijnej utopii”. Tego rodzaju narracja nie tylko upraszcza złożoną rzeczywistość geopolityczną, ale także dehumanizuje przeciwników politycznych, sugerując, iż zwolennicy integracji europejskiej działają przeciwko interesom narodowym. W rzeczywistości polityka zagraniczna wymaga balansowania między różnymi sojuszami – zarówno z USA, jak i z UE – w zależności od interesów państwa. Przedstawianie USA jako jedynego „słusznego” sojusznika, zwłaszcza w kontekście wycofywania się z zielonego ładu, ignoruje globalne wyzwania, takie jak zmiany klimatyczne, które wymagają współpracy międzynarodowej.
Co więcej, Ryba marginalizuje potencjał obronny UE, twierdząc, iż Unia nie jest w stanie stworzyć „realnej siły obronnej”. Tego typu stwierdzenie pomija rozwój unijnej polityki bezpieczeństwa, w tym inicjatywy takie jak PESCO (Stały Mechanizm Współpracy Strukturalnej) czy Europejski Fundusz Obronny, które wzmacniają zdolności obronne państw członkowskich. Polska, jako członek zarówno NATO, jak i UE, korzysta z obu tych struktur, a przeciwstawianie ich sobie jest sztucznym zabiegiem retorycznym.
Manipulacja i brak merytorycznej głębi
Wypowiedź Ryby, choć pozornie analityczna, w rzeczywistości opiera się na emocjach i hasłach, a nie na rzetelnej analizie. Odwoływanie się do „potężnych wstrząsów” w geopolityce czy „układania na nowo relacji międzynarodowych” brzmi dramatycznie, ale nie jest poparte konkretnymi przykładami czy danymi. Brakuje w tekście odniesień do rzeczywistych wyzwań, takich jak wojna w Ukrainie, zmiany w polityce handlowej USA czy rosnące wpływy Chin. Zamiast tego Ryba koncentruje się na budowaniu poczucia zagrożenia, które ma mobilizować elektorat PiS.
Dodatkowo, narracja o „rezygnacji z ideologii gender” czy „zielonego ładu” jako pozytywnych cech potencjalnego sojusznika (USA) ujawnia ideologiczne skrzywienie. Zielony ład, choć budzący dyskusje, jest odpowiedzią na realne problemy środowiskowe, a ignorowanie ich w imię narodowych interesów może prowadzić do długoterminowych strat gospodarczych i ekologicznych. Podobnie, sprowadzanie kwestii równości płci do „ideologii gender” spłyca debatę o prawach człowieka i równości społecznej.
Konsekwencje dla debaty publicznej
Myślenie PiS, reprezentowane przez prof. Rybę, ma poważne konsekwencje dla jakości debaty publicznej w Polsce. Polaryzująca retoryka, oparta na fałszywych dychotomiach i nacjonalistycznych hasłach, utrudnia konstruktywną dyskusję o przyszłości kraju. Zamiast merytorycznej analizy wyzwań geopolitycznych, wyborcy otrzymują emocjonalne apele, które wzmacniają podziały społeczne. Co więcej, przedstawianie UE jako wroga może prowadzić do osłabienia pozycji Polski w strukturach unijnych, co w dłuższej perspektywie zaszkodzi interesom narodowym.
Podsumowując, narracja PiS, widoczna w tekście Ryby, opiera się na nacjonalizmie, polaryzacji i manipulacji. Zamiast oferować wyważoną wizję polskiej polityki zagranicznej, sprowadza wybory prezydenckie do walki o „suwerenność” w oderwaniu od realiów współczesnego świata. Taka retoryka nie tylko zubaża debatę publiczną, ale także oddala Polskę od pragmatycznego podejścia do wyzwań XXI wieku.