Łajza Kaczyńskiego.
Łukasz Mejza zasłynął aferą, którą ujawnił dziennikarz Szymon Jadczak. Przypomnijmy: firma polityka obozu PiS obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości.
– Mejza przekonywał rodziców chorych dzieci, iż terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa – 80 tys. dolarów. Metoda, którą zachwalał, nie ma medycznego potwierdzenia. Ujawniamy dokumentację biznesu Łukasza Mejzy – ujawnił dziennikarz.
Teraz Mejza znowu jest bohaterem mediów. A to za sprawą biura poselskiego „którego nie ma” i nieprawidłowo zaparkowanego przed nim luksusowego samochodu posła.
Nagranie z interwencji obywatelskiej trafiło do mediów społecznościowych. Mieszkaniec Zielonej Góry zgłosił policji nieprawidłowo zaparkowany samochód, który należy do posła.
Nagrywający zajście pokazał, iż w środku samochodu są plakaty wyborcze działacza, a za wycieraczką samochodu – mandat.
Autor nagrania pytał Mejzę, czy korzysta z legitymacji poselskiej, żeby uniknąć mandatu za nieprawidłowe parkowanie. Chciał również wiedzieć, dlaczego biuro poselskie Mejzy nie jest oznakowane.
Mejza już zdobył mandat xD pic.twitter.com/mJzMnuBDpJ
— Tygodnik NIE (@TygodnikNIE) August 8, 2023