Polaków czeka rewolucja przy urnach? „Naprawiamy błędy PiS”

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Wszyscy Polacy będą mieli możliwość oddania głosu korespondencyjnie w wyborach na prezydenta, do Sejmu i Senatu oraz do Parlamentu Europejskiego
  • — PiS przez lata włamywał się do kodeksu wyborczego, brał co swoje i uciekał na Nowogrodzką, a nie modernizował prawo, by polepszyć standard przeprowadzania wyborów w naszym kraju — mówi Onetowi poseł KO Mariusz Witczak
  • W obozie władzy powróciła dyskusja o głosowaniu internetowym po pierwszej turze wyborów samorządowych, w których frekwencja była o wiele niższa niż w trakcie jesiennych wyborów parlamentarnych. Nie dopisali przede wszystkim młodzi wyborcy
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

„PiS brał co swoje”

Projekt posłów Koalicji Obywatelskiej wpłynął do Sejmu na początku marca, ale dopiero teraz Szymon Hołownia dał zielone światło, by prace nad nim mogła rozpocząć cała izba. Z informacji Onetu wynika, iż jest szansa, by zmiany zostały uchwalone jeszcze przed zaplanowanymi na koniec lipca wakacjami poselskimi.

— Naprawiamy błędy PiS. Projekt przywraca możliwość powszechnego głosowania korespondencyjnego, niezależnie od wieku, stanu zdrowia i miejsca pobytu. W ustawie opiszemy reguły zamawiania karty wyborczej, dostarczenia jej dzięki poczty i odsyłania – mówi Onetowi poseł KO Mariusz Witczak, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. zmian w kodeksie wyborczym, który pilotuje projekt.

Wszyscy Polacy będą mieli możliwość oddania głosu korespondencyjnie w wyborach na prezydenta, do Sejmu i Senatu oraz do Parlamentu Europejskiego. Co więcej, osoby z niepełnosprawnością będą mogły głosować korespondencyjnie również w wyborach samorządowych.

Od 2018 r. PiS zaczął ograniczać możliwości głosowania listownego. Ówczesna władza ostatecznie skasowała taką opcję. Tylko osoby z niepełnosprawnościami i seniorzy mogą skorzystać z takiego narzędzia.

Polacy przebywający za granicą zostali całkowicie pozbawieni takiej możliwości. Prawo i Sprawiedliwość zdawało sobie sprawę, iż sympatie wyborcze Polonii przesunęły się na drugą stronę politycznej barykady. Trudno tych zmian nie łączyć z tym faktem.

— Ja mam poważne wątpliwości, czy w ten sposób PiS nie ograniczyło konstytucyjnego prawa do oddania głosu części obywateli. W krajach demokratycznych głosowanie korespondencyjne jest standardem. PiS przez lata włamywał się do kodeksu wyborczego, brał co swoje i uciekał na Nowogrodzką, a nie modernizował prawo, by polepszyć standard przeprowadzania wyborów w naszym kraju – mówi Mariusz Witczak.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Od kilku lat odsetek Polaków głosujących za granicą rośnie. Tymczasem np. w USA czy Kanadzie sieć lokali wyborczych jest mała. Niektórzy Polacy mieszkający za oceanem muszą pokonać kilkaset, a choćby tysiąc i więcej kilometrów po to, by oddać głos. W praktyce wielu z nich z tego rezygnuje. Np. na Hawajach jest kilkusetosobowa grupa stale przebywających tam obywateli polskich, którzy mają do najbliższego lokalu wyborczego ok. 4 tys. km.

— System był już przetestowany, bo powszechne głosowanie korespondencyjne odbyło się w 2015 r. Jest to naprawdę bezpieczne. I oczywiście traktujemy to jako uzupełnienie całej palety możliwości głosowania, do której należy też głosowanie przez pełnomocnika – słyszymy od Mariusza Witczaka.

Będzie można też skorzystać z opcji tzw. wczesnego głosowania, która w tygodniu przedwyborczym pozwoli na odebranie pakietu wyborczego osobiście, zagłosowanie i zdeponowanie tych dokumentów we właściwym urzędzie gminy.

Trudny projekt

To jednak nie wszystko, bo z obozu władzy coraz głośniej słychać o potrzebie rozpoczęcia prac nad głosowaniem przez internet. Dyskusja powróciła po pierwszej turze wyborów samorządowych, w których frekwencja była o wiele niższa niż w trakcie jesiennych wyborów parlamentarnych. Nie dopisali przede wszystkim młodzi wyborcy.

— Musimy zacząć prace studyjne na ten temat. Państwa, które wprowadzały głosowanie internetowe, prowadziły najczęściej kilkuletnie programy pilotażowe. W Wielkiej Brytanii pierwsze testy odbyły się na początku XXI wieku. Dziś technologia jest daleko bardziej posunięta, więc u nas ten proces mógłby przebiegać szybciej – mówi poseł KO.

— Gdybyśmy się zdecydowali na system z użyciem aplikacji, którą obywatel musiałby pobrać, karta do głosowania zostałaby dostarczona właśnie na tę aplikację. Karta musi zostać podpisana elektronicznie, zakodowana i przesłana na bezpieczny serwer. I tu mamy najważniejszy moment. Podpis zostaje skasowany, bo przecież wybory są tajne. Zostaje sama karta, która będzie we właściwym momencie odkodowana. Jestem w stanie sobie wyobrazić, iż można do tego użyć aplikacji mObywatel – dodaje Witczak.

Głosowanie przez internet (i-voting) jest stosowany w niewielu krajach. Funkcjonuje m.in. w Estonii, Szwajcarii i częściowo w USA. W innych państwach, jak Norwegia i Wielka Brytania rozwiązanie to było testowane w ramach programów pilotażowych, ale ostatecznie nie zostało wdrożone jako system głosowania powszechnego.

Niedawno wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (Lewica) poinformował, iż realizowane są konsultacje w tej sprawie, jednak nie jest jasne, kiedy mógłby się rozpocząć pilotaż. Koalicja Obywatelska już w 2019 r. zawarła w swoim programie ten postulat. Nie jest jasne stanowisko PiS, choć ta partia wprowadziła m.in. elektroniczny rejestr wyborców.

Zasadniczy problem dotyczy jednak innej kwestii. Analizy sporządzane na bazie pilotażowych programów w krajach Zachodu nie dały jednoznacznej odpowiedzi, czy i-voting zwiększa frekwencję wyborczą. A właśnie temu miałoby służyć wprowadzenie takiego rozwiązania.

Idź do oryginalnego materiału