
W tym roku polscy rolnicy mierzą się ze stratami w plonach spowodowanymi kapryśnym latem. W innych państwach też nie jest dobrze – także w Stanach Zjednoczonych, będących jednym z największych producentów żywności na świecie. Do końca tego wieku zdolności USA do produkcji żywności znacznie spadną. Polska także ma powody do obaw.
Poza USA, do największych światowych producentów żywności należą: Chiny, Indie, Rosja czy UE. Także my sporo wysyłamy, chociażby do targanej głodem Afryki. Tylko w 2024 roku wysłaliśmy 734 tys. ton pszenicy do Nigerii 184 tys. ton do Kamerunu. W dobie zmian klimatu produkcja żywności i łańcuchy dostaw stają przed poważnym wyzwaniem. Jak zauważa Katarzyna Banul-Wójcikowska, analityczka z Instytutu Strategii Żywnościowych „Grunt”, my też nie jesteśmy bezpieczni. Zacznijmy jednak od USA.
Kryzys u bram
Już teraz USA stoją w obliczu narastającego problemu globalnego ocieplenia, które coraz bardziej uderza w tamtejsze rolnictwo. Zeszłoroczne lato w USA było czwartym najcieplejszym w historii pomiarów. Długotrwałe fale upałów wpłynęły na wiele upraw w USA, choć ten kraj przez cały czas zachowuje wysokie umiejętności produkcji rolnej.
Naukowcy, jak np. Wim Thiery, klimatolog z Uniwersytetu Brukselskiego, ostrzegają, iż zjawisko takie jak Dust Bowl z lat 30. XX wieku może powrócić z powodu globalnego ocieplenia. Dust Bowl (Burza Pyłowa) miał miejscew latach 30. XX wieku na skutek suszy i złej gospodarki rolnej. Wtedy to Wielkie Równiny w USA zostały dotknięte częstymi burzami pyłowymi. Burze te w połączeniu z degradacją gleb zmusiły tysiące farmerów do migracji. Thiery zwraca uwagę na mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego, gdzie jedno zjawisko nasila drugie, a oba wzajemnie się napędzają.
– Upał i susza są ze sobą ściśle powiązane, co oznacza, iż nasilenie fal upałów oznacza więcej susz i odwrotnie. To podwójne uderzenie niepokoi wielu naukowców. Suche gleby mają ten zaostrzający wpływ – powiedział Thiery.
Wyjaśnia, iż zachodzi tu dodatnie sprzężenie zwrotne, w którym suche gleby prowadzą do większego ocieplenia. Gdy gleba zawiera dużo wilgoci, energia słoneczna jest absorbowana przez wodę, która zmienia stan skupienia z ciekłego na gazowy. Natomiast gdy gleba zawiera mało wody, energia ta jest bezpośrednio przekształcana w ciepło. W rezultacie susze prowadzą do silniejszych fal upałów, a te z kolei do jeszcze większych susz.
Niedawne badanie opublikowane w czasopiśmie Nature pokazuje, jak duże spadki w produkcji rolnej czekają USA i inne regiony świata:


Przede wszystkim pasze
Jeśli globalne ocieplenie nie zatrzyma się, to jeden z najważniejszych producentów żywności na świecie wiele straci. Przewiduje się, iż do końca tego wieku w USA produkcja kukurydzy i pszenicy spadnie o 40 proc. To będzie miało ogromny wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe świata ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Pozostaje teraz kwestia, czy spadek produkcji żywności w USA wpłynie na nas – obywateli Polski. To pytanie SmogLab kieruje do Katarzyny Banul-Wójcikowskiej.
– Rynek żywnościowy w USA mierzy się w tej chwili z wieloma wyzwaniami: skutki zmiany klimatu, kryzysy geopolityczne oraz wewnętrzne zmiany w polityce państwa. Amerykańscy rolnicy boleśnie odczuwają brak sezonowej siły roboczej, którą dotąd zasilali nielegalni migranci, oraz zamówień na żywność w ramach programów pomocowych. To wszystko prowadzi do obniżenia produkcji – mówi pytana przez SmogLab analityczka. – Czy to przełoży się na jakoś na sytuację polskich konsumentów i konsumentek? Nasza wymiana handlowa w zakresie produktów spożywczych jest stosunkowo niewielka, Polska w tym obszarze więcej eksportuje do USA, niż importuje. Nasze bezpieczeństwo żywnościowe nie jest bezpośrednio uzależnione od sytuacji w USA.
To jednak nie wszystko. choćby jeżeli nie kupujemy produktów rolnych bezpośrednio od Amerykanów, nie oznacza to, iż jesteśmy całkowicie niezależni od ich plonów.
– Ale jesteśmy częścią globalnego rynku i wszystkie perturbacje, szczególnie na tak dużych rynkach, pośrednio wpływają na ceny żywności w Polsce. Dobry przykładem jest tu uzależnienie Europy i Polski od dostaw śruty sojowej, która jest ważnym składnikiem pasz dla zwierząt. USA jest jednym z trzech największych producentów soi i poważne zachwiania w jej produkcji mogą wpłynąć na cenę i dostępność mięsa i nabiału w Polsce – wyjaśnia Banul-Wójcikowska.
Według oficjalnych danych amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, jak podaje Międzynarodowa Agnecja Handlu, w 2022 roku zakupiliśmy około 7 tys. ton śruty. Udział USA w importowanej przez UE soi to 53 proc. A USA są trzecim największym producentem tej rośliny uprawnej na świecie.
Jak temu zaradzić?
Według naszej rozmówczyni odpowiedzią jest „rozwijanie w Polsce produkcji roślin wysokobiałkowych zarówno z przeznaczeniem do bezpośredniego spożycia, jak i na pasze to istotny element wzmacniania bezpieczeństwa żywnościowego kraju”.
To jednak nie wystarczy, bo ważne jest to ile, co spożywamy.
– Warto podkreślić, iż częściowa zamiana w diecie białka zwierzęcego na roślinne (np. z roślin strączkowych), wpływa pozytywnie nie tylko na nasze zdrowie, ale również na społeczną odporność na zawirowania na rynkach żywnościowych. Wysoki poziom spożycia mięsa w społeczeństwie. Przypomnijmy, iż Polacy spożywają 2 razy więcej mięsa niż zaleca Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej, sprawia, iż jesteśmy mniej odporni na długoterminowe skutki zmiany klimatu czy nagłe przerwy w łańcuchach dostaw – mówi Banul-Wójcikowska.
Nie jesteśmy bezpieczni
Czy polski potencjał produkcji żywności może się zmniejszyć? Według Banul-Wójcikowskiej jest to prawdopodobne. – Polska jest krajem, w którym możliwości produkcji żywności mogą zauważalnie się obniżyć w perspektywie lat i dekad, zwłaszcza jeżeli cele Porozumienia Paryskiego nie zostaną osiągnięte i średnia temperatura wzrośnie powyżej 2 st. C.
Analityczka zwraca uwagę na problem suszy. – Chociaż Polska jest uznawana za kraj mniej narażony na negatywne skutki zmiany klimatu, nasze rolnictwo już teraz odczuwa jej konsekwencje. Już praktycznie co roku mamy do czynienia z suszą rolniczą, ta dotąd nie spotykana wysoka częstotliwość susz to efekt zmiany klimatu.
Według ekspertki oznacza to straty, także te ekonomiczne. – W połączeniu ze stosunkowo niskimi zasobami wodnymi w Polsce oraz słabą jakością gleb, mamy poważne zagrożenie dla produkcji rolniczej. Już dziś Polski Instytut Ekonomiczny szacuje roczne koszty plonów utraconych z powodu suszy rolniczej na 6,5 mld zł.
– Naukowcy przewidują problemy z produkcją ziemniaka, zbóż ozimych czy buraka cukrowego. Warto dodać, iż nasze badania zawarte w raporcie „Za daleko. Polki i Polacy o bezpieczeństwie żywnościowym” pokazały, iż 72 proc. społeczeństwa obawia się, iż w ciągu najbliższej dekady niektóre produkty spożywcze mogą być niedostępne, 33 proc. widzi powiązanie między problemami z dostępnością żywności a zmianą klimatu – mówi Banul-Wójcikowska.
- Czytaj także: Borówki pod presją: przymrozki, susze, ulewy i droga energia
Problemów jest więcej
– Ale mamy również inne problemy, które negatywnie wpływają na produkcję żywności, takie jak kryzys demograficzny na wsi, słaba pozycja rolników w łańcuchu wartości, rosnące koszty produkcji. Pytanie o to, kto będzie produkował naszą żywność, jest aktualne jak nigdy – zwraca uwagę analityczka.
Dziś możemy pójść w dwóch kierunkach:
- dalszej koncentrację i uprzemysłowienie produkcji rolnej,
- zrównoważoną produkcję, przede wszystkim w połączniu roślinna + zwierzęca,
Jak mówi nasza rozmówczyni, ta pierwsza oznacza wysoki zysk w krótkim czasie i nie zbuduje naszej odporności w dobie zmian klimatu. – Ani nie zapewni nam żywności wysokiej jakości – wyjaśnia.
Za to drugi kierunek jest jej zdaniem tym, czego nam trzeba. – Oparcie się na praktykach wspierających bioróżnorodność, chroniących glebę i zasoby wodne, korzystanie z naturalnych nawozów i środków ochrony roślin pozwoli zachować produktywność na lata oraz osiągać konkurencyjne plony. Rozproszenie produkcji żywności, podobnie jak rozproszona energetyka, to przepis na odporność społeczeństwa na kryzysy – rekomenduje.
Zauważa, iż jedną z recept jest duży udział małych i średnich gospodarstw rolnych, które zapewnią bezpieczny system produkcji żywności. Jak mówi, ten powinien się opierać na krótkich łańcuchach dostaw. – Jednak one nie zadziałają bez strategicznego wsparcia państwa. Potrzebna jest promocja, infrastruktura, edukacja rolników i konsumentów oraz zmiana niektórych przepisów – podsumowuje.
–
Zdjęcie tytułowe: Hubert Bułgajewski