Plan na Rosję – Zachód powinien go mieć

2 miesięcy temu

Nie od dziś obserwujemy mocarstwowe dążenia Rosji, choć ich apogeum w XXI wieku Zachód poznał wraz z pełnoskalową inwazją na Ukrainę.

Wcześniej działania Kremla wobec Ukrainy i Gruzji, powolna polityczna aneksja Białorusi, wewnętrzne działania reżimowe skierowane na stłumienie ostatnich oznak demokracji nie były – albo nie mogły być – wystarczającym powodem dla zachodnich demokracji do działania. Owszem, Zachód wyrażał pewną dozę krytyki, ale przez cały czas Rosję traktowano po partnersku – w końcu liczyła się politycznie, jako największe państwo na świecie. A także gospodarczo, biorąc pod uwagę między innymi jej zasoby, rynek produkcyjny i wielkość rynku zbytu.

Wojna w pewien sposób zaskoczyła Zachód, bo okazało się, iż „należało słuchać”. Tego typu stwierdzenia można uznać za przyznanie się do winy. „Polska zna [rosyjskie] zagrożenie lepiej niż większość państw ze względu na swoją historię i dalekowzroczne przewidywania” – zauważyła Ursula von der Leyen w swojej części katowickiego przemówienia „Plan dla Europy”. Szkodliwe rosyjskie praktyki należało tępić wcześniej i mieć wypracowaną pozycję wobec Rosji, choćby kosztem interesów gospodarczych. Jednak do tego potrzebny był pomysł i długofalowy plan na resocjalizację Kremla, aby rzeczywiście z nim współpracować według demokratycznych i pokojowych reguł, a nie na jego zasadach.

Wojna w Ukrainie pokazuje, iż Zachód pomysłu na Rosję nie miał. Wykorzystał to kremlowski reżim do umocnienia swojej mocarstwowej pozycji. A dzisiaj, ten brak strategii powoduje śmierć niewinnych ludzi i wyniszczanie narodu, który od lat zabiegał o zbliżenie z Zachodem. Może zabiegał czasem nieudolnie, może nie udało się wielu barier pokonać, czy spełnić wygórowanych kryteriów, ale starania te nie były pozorne i dzieją się nadal. I tutaj Zachód strategię ma – wspiera Ukrainę, obiecuje jej akcesję do Unii Europejskiej, jest świadomy tego, iż jedynym dobrym rozwiązaniem będzie wygranie wojny. Ma też pomysł na odbudowę i podejmuje ku temu aktywne kroki.

Pełnoskalowa wojna w Ukrainie spowodowała, iż Zachód musiał wreszcie wyraźnie pokazać Putinowi, iż z kimś takim współpracować nie chce – wprowadził sankcje, wyciął Rosję z (niestety nie wszystkich) międzynarodowych formatów, krytykuje ją publicznie i już bez zbędnej „dyplomacji”. Do tego zamroził dywidendy z rosyjskich pieniędzy w zachodnich bankach i wycofał się z większych interesów energetycznych z Rosją jak Nord Stream 2. Można argumentować, iż to naiwne, iż nie wszystko dzieje się na 100 proc., a część interesów jest przez cały czas prowadzona, tylko nie mówi się o tym zbyt głośno. Jednak te działania są dotkliwe dla Kremla, który sojuszników musi szukać gdzie indziej, a zmiana w porównaniu do sytuacji sprzed 2022 roku jest ogromna.

I tutaj wszystko się zgadza – sytuacja jest określona. Tymczasem, dręczy pytanie o to, „co dalej?”. Co dalej z Rosją i Rosjanami? Zachodowi brakuje pomysłu – nie ma żadnej wspólnej strategii, czy scenariusza, ani w poszczególnych krajach, ani w ramach UE, ani na poziomie Narodów Zjednoczonych, ani choćby w jakimkolwiek innym formacie międzypaństwowym. Jak rozliczyć wojnę, jak zachowywać się wobec Rosji po jej zakończeniu? Karać? Współpracować? Już dziś trzeba mieć rozpisane konkretne działania na różne możliwości i różne scenariusze – niezależnie od tego, jak i kiedy wojna się skończy.

Trwający szczyt NATO w Waszyngtonie to doskonała okazja, aby grono najważniejszych strategów w dziedzinie bezpieczeństwa omówiło ten temat i zaczęło opracowywać plan działania. Eskalacja wojny i pomoc militarna Zachodu dla Ukrainy są głównymi tematami szczytu, jednak były już szeroko omawiane podczas dwóch ostatnich spotkań. To podstawa, ale czas rozpocząć poważną rozmowę i poszukać odpowiedzi na pytanie, jak zakończyć lub choć ucywilizować kremlowski reżim.

Przede wszystkim musimy wiedzieć, jakim chcemy, aby Rosja partnerem była – politycznie i ekonomicznie. Jak wpisać Rosję w struktury międzynarodowe i czego od niej wymagać? To pomoże mieć Kreml na oku – nie pozwalając mu na kolejne przekroczenia czerwonych linii – bo przecież Putin, niczym niesforne dziecko, świetnie wykorzystuje luki w strategii i ewidentnie niepilnowany narusza kolejne i kolejne zasady, sprawdzając granice cierpliwości. Zwłaszcza iż przez cały czas robi wszystko w sposób przemyślany, korodując zaufanie na linii rządzący–społeczeństwo, zagrażając demokracji i zniechęcając opinię publiczną w krajach Europy, szczególnie w krajach postkomunistycznych, do zachodnich wartości.

Jeśli Zachód odwróci się od Rosji, czego impulsem może być zdecydowane zwycięstwo w Ukrainie lub całkowite pogwałcenie zasad prowadzenia wojny, to należy spodziewać się poważnych geopolitycznych i tożsamościowych skutków. Rosja wykluczona a zwycięska będzie się radykalizować i to w blasku fleszy, dogadywać z innymi reżimami, stanowić coraz większą przeciwwagę do Zachodu. Rosja przegrana a odcięta zachowa się podobnie, tylko na troszkę innej pozycji – zagonionego w róg zwierzęcia, które trzeba ratować lub wykorzystać przez inne reżimy jednocześnie je wzmacniając.

Ale tolerancja i patrzenie przez palce na to, co robi Kreml, to też nie jest rozwiązanie. Ośmiela to moskiewski reżim i onieśmiela skonfundowany Zachód. Dajemy palec, a biorą całą rękę. Wcale nie korzystają z partnerstwa na takich zasadach, jak chcemy. Ponownie nasuwa się metafora niesfornego dziecka, którego wychowanie wymaga niezmierzonych pokładów cierpliwości i ciężkiej pracy resocjalizacyjnej. Pracy możliwej wyłącznie wtedy, kiedy obydwie wyrażają ku temu wolę. Czy więc chcemy jako Zachód, czy Kreml tego chce i czy podejmujemy się tego zadania? jeżeli tak, to skutki tej decyzji mogą przynieść plon, z którego wyrośnie nowa Rosja, która w dalekiej przyszłości stanie się krajem partnerskim.

Ale polityka i decydenci to jedno – posiadają organizacje, sztaby doradców i instytucji analitycznych, które mogą i (oby) będą pracować nad odpowiednimi strategiami.

A co my – społeczeństwa i poszczególne osoby możemy zrobić, aby ten reżim osłabić i pokazać, iż kremlowskie zapędy nie są dla nas akceptowalne? Rodzą się w nas pytania, czy powinniśmy jak z Rosjanami postępować, czy powinniśmy ich bojkotować, jakie prawa przyznawać im na Zachodzie, jak traktować ich jako partnerów handlowych, jak uszanować ich bogatą kulturę. Czy korzystać z niej, a może jej zakazać? Wymiana handlowa z Rosją istniała i przez cały czas istnieje – nie można spłycać sprawy do wielkich sieci czy korporacji, które bojkotujemy, gdy wielu naszych przedsiębiorców prowadzi i prowadziło z Rosją interesy i utrata tego rynku będzie dla wielu poważnym ciosem finansowym, a może doprowadzi choćby do bankructwa. Zachodnie sankcje są odgórne i ostateczne, ale czy na pewno efektywne?

Z drugiej strony sankcje wykańczają przede wszystkim zwykłych obywateli Rosji, przedsiębiorców i konsumentów, którzy płacą (dosłownie) wysokie ceny, niekoniecznie utożsamiając się z reżimem. Czy oni też powinni być karani? Teraz i po wojnie? A może właśnie należy karać wszystkich, aby pokazać siłę i brak tolerancji dla działań Kremla, jak i dla spolegliwości społecznej.

Odbudowa kapitału społecznego w Rosji potrwa kilka pokoleń. Matematyka każe sądzić, iż żadne z nas nie dożyje całkowitej przemiany społecznej w Rosji. Zwłaszcza iż ta się jeszcze choćby nie zaczęła. Czy jako społeczność międzynarodowa powinniśmy bojkotować Rosję jako państwo, jak i jej kulturę i społeczeństwo, wymuszając niejako wprowadzenie zmian? Czy może jednak powinniśmy w tej chwili wspomagać działania obywateli i organizacji społecznych, które budują z nimi cierpliwie zachodnie standardy? Jak ocenić kto jest tym dobrym, a kto tym złym? Nie powinniśmy przecież dać się złapać na mierzeniu tego, co niewymierne: czy dany pisarz, poeta, reżyser, aktor, sportowiec jest mniej lub bardziej przychylny reżimowi.

Czy rzeczywiście surowa polityka sankcji – także kulturowych – jest wskazana? I jakie kontrowersje rodzi?

Czytając różne rozważania i teksty – choćby te w niniejszym numerze Res Publiki Nowej – skupiamy się tylko na kilku aspektach tego zagadnienia, np. sporcie, ponieważ zbliżają się Igrzyska Olimpijskie, w których rosyjscy sportowcy wezmą udział, choć na nieco innych zasadach niż dotychczas. Czy powinniśmy ich bojkotować, czy raczej uszanować, iż to profesjonaliści, którzy latami treningów pracują na to, by móc osiągać sukcesy. Pamiętamy słynny gest Kozakiewicza, który wyrażał polską walkę z reżimem. A przecież gdyby Zachód wtedy był konsekwentny i radykalny wobec reżimów, taki Kozakiewicz nie mógłby występować na międzynarodowych imprezach sportowych.

Mając świadomość, iż poprzez kulturę wiele społeczeństw można próbować odbudować, możemy pytać, czy warto śledzić kulturalne wydarzenia związane z Rosją. Ten kraj ma wszak istotny wkład do światowej kultury, teatru, baletu, filmu, muzyki, czy literatury. Zakażemy Czechowa czy Bułhakowa? Uznając, iż za zbrodnię należy się kara, może powinniśmy przestać czytać Dostojewskiego?

Omijanie sklepów, które przez cały czas mają swoje oddziały w Rosji, jest relatywnie łatwe. Brakuje jednak przywództwa i wyznaczenia standardów politycznych i kulturowych, brakuje strategii politycznej Zachodu, która pozwalałaby społeczeństwom dorzucić swoją cegiełkę do pokonania reżimu.

To stawia nas przed koniecznością wypełnienia ważnej luki w przywództwie, aby móc odmieniać kremlowski reżim. Rosja podejmuje aktywne działania dezinformacyjne, aby korodować demokrację w społeczeństwach Zachodu. Mimo iż setki grup i organizacji na wszelkich szczeblach monitorują i zwalczają te działania, to wykorzystanie naiwności poszczególnych obywateli niesie dalekosiężne skutki. I trudno z tym polemizować.

Czas zdecydowanie nadszedł, aby zarówno decydenci, jak i społeczeństwa Zachodu przyjęły wobec Rosji jednoznaczną postawę. Nie ma już miejsca na rozważanie, jak będzie lepiej, a jak gorzej, jak się układać, czy lepiej nie, jakim kodeksem się kierować i czy przymykać oko. Rosja zdecydowała – nie będzie z Zachodem współdziałać na jego zasadach, więc czy Zachód powinien dalej współdziałać z Rosją? I na jakich wtedy zasadach miałoby się to odbywać?

Tekst ukazał się w letnim numerze Res Publiki Nowej 2/2024 „Zbrodnie i kara. Czy karać Rosjan za Rosję?” dostępnym na stronie kwartalnika.

Photo by Dmytro Tolokonov on Unsplash

Magdalena Jakubowska – wiceprezes Fundacji Res Publica. Współtworzy liczne działania i projekty Fundacji zwiększające świadomość Polek i Polaków oraz ogółu społeczeństwa państw Europy Środkowej na temat wartości demokratycznych i znaczenia zapewnienia bezpieczeństwa demokratycznego. Działa na rzecz wzmocnienia pozycji kobiet w sferze publicznej.

Idź do oryginalnego materiału