Trudno o bardziej żenujący spektakl, jak „obrona” Jana Pawła II w wykonaniu polityków PiS. Za którą nie idzie żadna głębsza myśl, niż pragnienie zdobycia poklasku. I nadzieja, iż ten przełoży się na wyborczy wynik.
– Krucjata w obronie świętości Jana Pawła II politycznie może się PiS opłacać. Tyle iż to, co dziś wydaje się skuteczne, na dłuższą metę będzie destrukcyjne. Przede wszystkim dla pamięci o papieżu – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Szykując się do kampanii wyborczej, politycy opozycji powinni pamiętać, iż mają w Prawie i Sprawiedliwości zdolnego przeciwnika. Zdolnego do wszystkiego. Zresztą z punktu widzenia PiS niewykorzystywanie okazji, jakie daje jej rzeczywistość, byłoby politycznym błędem. Bo tak, polityka to nie łyżwiarstwo figurowe, tu nie ma punktów za styl, liczy się wyłącznie skuteczność. A PiS właśnie testuje, czy łamanie wszelkich granic przyzwoitości będzie skuteczne – zauważa dziennikarz.
Szkoda, iż partia Kaczyńskiego próbuje „zapisać” Jana Pawła II w szeregi PiS. W ten sposób zniszczą jeszcze jeden symbol, istotny dla Polaków. Nie mają wstydu.