PiS postanowił wesprzeć PO na dwóch frontach

2 tygodni temu

W Krakowie odbędzie się druga tura wyborów, ale wielkiego wyboru mieszkańcy grodu Kraka mieć nie będą. Do pojedynku stanęli dwaj członkowie Platformy Obywatelskiej, jeden były, drugi aktualny. Obaj też zasłynęli ze skrajnych postaw, Łukasz Gibała swego czasu zasilił „Ruch Palikota”, który słynął z obrzydliwych happeningów i skrajnie lewicowych prowokacji. Aleksander Miszalski z kolei namalował sobie na czole osiem gwiazdek i co więcej upublicznił zdjęcie w Internecie, co teraz bardziej mu szkodzi niż pomaga.

Krakowianie mają niewielkie pole manewru, mogą wybrać PO w aktualnej lub archiwalnej postaci. Zdecydowanie najtrudniejszy wybór stoi przed wyborcami PiS, ponieważ Miszalski i Gibała posiadają w życiorysie wyjątkowo wulgarne aktywności polityczne wymierzone przeciw PiS. Wydawać by się mogło, iż przy takiej konfiguracji władze PiS powinny zachować powściągliwość przy udzielanie wsparcia jednemu lub drugiemu kandydatowi. Tymczasem dzieje się coś przedziwnego, ponieważ politycy PiS niemal się prześcigają w podpowiadaniu na kogo oddać głos. Oficjalne stanowisko regionalnego szefostwa partii nie jest jednoznaczne, ale z komunikatu jasno wynika, iż wsparcie otrzymał dawny kompan Palikota Łukasz Gibała:

Zgodnie z wynikiem wyborów to od wyborców prawicy będzie zależało, kto zostanie prezydentem Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. Czy będzie nim Aleksander Miszalski, poseł Koalicji Obywatelskiej, znany głównie za sprawą tego, iż pozował do zdjęcia mając narysowane na swoim czole osiem gwiazdek (+Je..ć PiS+), +turystyczny baron+, jak określały go media, który jest jedną z twarzy obozu rządzącego w Polsce, czy może Łukasz Gibała, bezpartyjny kandydat, który co pokazała kampania jest mocno atakowany przez Platformę Obywatelską, mimo, iż dekadę temu był ich członkiem – fragment oświadczenia podpisany przez przewodniczącego krakowskich struktur PiS Michała Drewnickiego.

Przez kilka dni ta wersja uchodziła za uzgodnioną wskazówkę dla wyborców PiS, którzy w zgodnej ocenie analityków zdecydują o ostatecznym wyniku wyborów na prezydenta Krakowa. Poza analizami ekspertów diagnozę tę popiera prosta matematyka. W pierwszej turze wyborów kandydat PiS Łukasz Kmita otrzymał prawie 20 proc. głosów, Aleksander Miszalski 37 proc., a Łukasz Gibała 27 proc. Widać wyraźnie, iż głosy wyborców Kmity będą miały decydujące znaczenie i wiele wskazywało, iż większość otrzyma Gibała, jednak na finiszu kampanii wpływowa polityk z PiS, od lat startująca w okręgu małopolskim, zaskoczyła odmienną oceną sytuacji.

Małgorzata Wassermann stanowczo odradza głosowanie na Łukasza Gibałę i motywuje to jego przeszłością. Wassermann ma osobiste powody, aby Gibały nie darzyć sympatią, bo to polityk, który w sposób brutalny kpił z tragedii smoleńskiej, a jak wiadomo jedną z ofiar był Zbigniew Wassermann, ojciec Małgorzaty.

Biorąc pod uwagę osobiste cechy każdego z kandydatów i ich postawę wobec spraw ważnych dla wszystkich przyzwoitego człowieka, nie wyobrażam sobie, abym mogła oddać swój głos na Łukasza Gibałę, którego pomysł na Kraków opiera się jedynie na kwestionowaniu wszystkiego wokół.

Taki dwugłos oczywiście nie służy największej partii opozycyjnej i do niedawna partii rządzącej. Zachodzi zatem pytanie, co takiego się stało, iż w krakowskim PiS w kluczowym momencie zamącono wyborcom w głowach? Znając życie i politykę można w ciemno obstawiać, iż powodem są osobiste animozje pomiędzy regionalnymi działaczami i walka o wpływy. Z takiego zachowania PiS cieszyć się mogą obaj kandydaci z PO, a to już jest podwójna porażka PiS, któremu wyciąganie wniosków z parlamentarnej porażki wyborczej wychodzi bardzo różnie.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału