Trzeba przyznać Jarosławowi Kaczyńskiemu jedno. Nikt, tak jak on, nie potrafi skompromitować… Prawa i Sprawiedliwości. Można mieć pewność, iż jeżeli PiS próbuje wprowadzić jakieś zamordystyczne rozwiązania prawne, wystąpi Kaczyński i je skompromituje. A iż mimowolnie, to już inna sprawa.
Nie inaczej jest teraz, przy okazji przepychania kolanem przez Sejm ustawy powołującej Komisję do spraw badania rosyjskich wpływów. W zamierzeniu miała ona służyć uderzeniu w opozycję. Kaczyński jednak przedwcześnie wyjawił jej cele.
– Jarosław Kaczyński nazywając dziennikarza TVN „przedstawicielem Moskwy” jako pierwszy skompromitował popieraną przez siebie ustawę o Komisji do spraw badania rosyjskich wpływów – zauważył Bogusław Chrabota na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Bo czymże innym jest publiczne wskazanie, iż dziennikarz krytycznej dla prawicy stacji jest „przedstawicielem Moskwy”, jeżeli nie donosem, kierowanym, choćby jeżeli nie do tej (ta bada rosyjskie „wpływy” do roku 2022), to do jakiejś przyszłej komisji? – pyta się redaktor naczelny „Rzepy”.
No cóż wydaje się, iż i tym razem Kaczyński potknął się o własne sznurówki.