PFAS w ubraniach. Cicha trucizna ukryta w naszych szafach. Jak zrobić „detoks” w swoim domu?

2 miesięcy temu

W dobie masowej produkcji i konsumpcji nasze szafy przepełnione są przeróżnymi ubraniami, nabywanymi często z myślą o najnowszych trendach. Z tego powodu rzadko kiedy zastanawiamy się nad składem tkanin czy substancji zawartych w produktach, które nabywamy. Czy nie popełniamy błędu, ignorując skład ubioru?

W listopadzie 2023 roku organizacja pozarządowa „ARNIKA” oraz sieć „IPEN” opublikowały raport „Toxics in our Clothing. Forever Chemicals in Jackets and Clothing from 13 Countries”, podejmujący problematyką występowania szkodliwych substancji chemicznych w odzieży.

W przeprowadzonym badaniu ubrania pochodziły z trzynastu państw: Niemcy, Czechy, Holandia, Polska (dwie kurtki kupione w Polsce), Wielka Brytania, Serbia, Czarnogóra, Kenia, Bangladesz, Indie, Sri Lanka, Tajlandia i USA.

Wynik próby laboratoryjnej wykazał, iż spośród 72 testowanych produktów tekstylnych (w tym 56 kurtek i 16 innych) aż 63,8% zawierało PFAS lub było nimi zanieczyszczone.

Żadna z polskich próbek nie zawierała PFAS.

W badaniach przeprowadzonych w ramach raportu wzięła także udział Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie, inicjatywa promująca zrównoważony rozwój w różnych obszarach, w tym w przemyśle produkcyjnym.

Co kryje się pod skrótem PFAS?

PFAS to grupa związków per- i polifluoroalkilowych, do której zalicza się ponad 4700 różnych substancji chemicznych* dostępnych na światowym rynku (według globalnej bazy danych OCED z 2018 roku). Ta liczba może budzić niepokój, zwłaszcza kiedy zdamy sobie sprawę, iż PFAS negatywnie wpływają na wiele aspektów naszego życia. I występują nie tylko w ubraniach.

Czy istniejąca edukacja i świadomość społeczna na temat chemikaliów w odzieży są wystarczające? Jak można by je rozwinąć?

– Zauważyłam, iż w ciągu ostatniego roku zwiększyła się liczba publikacji oraz informacji w internecie, w mediach na temat niebezpiecznych substancji chemicznych, które mogą znajdować się w naszej odzieży. Coraz więcej takich treści można znaleźć w mediach społecznościowych, pojawiają się też w mainstreamowych mediach. Jest to bardzo dobra wiadomość – mówi Joanna Sawicka-Gajin z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie.

– Warto mieć jednak świadomość, iż te substancje nie znajdują się jedynie w tekstyliach, ale także mogą być obecne w meblach, sprzęcie sportowym, naczyniach kuchennych czy zabawkach. Tego typu informacje mogą przytłaczać. Ale wcale tak nie musi być. Jak mówią badania naukowe, poprzez zmianę nawyków, możemy realnie obniżyć narażenie na niebezpieczne substancje chemiczne. I żeby to zrobić, można np. skorzystać z bezpłatnego narzędzia, które polecamy w ramach naszej kampanii „Dom na detoksie” – dodaje Sawicka-Gajin.

CheckED to stworzone przez zespół naukowców – biotechnologów, chemików i dietetyków klinicznych – narzędzie internetowe, które wykorzystuje algorytmy oparte na opublikowanych badaniach. Zadając pytania, otrzymujemy odpowiedzi, na podstawie których możemy zrobić detoks swojego domu i lepiej zadbać o siebie.

Producenci wykorzystują PFAS do zapewnienia materiałom odporności na olej, wodę, szeroko rozumiany brud. Dzięki silnym wiązaniom między atomami węgla i fluoru związki te charakteryzują się niezwykłą trwałością. Niejednokrotnie są określane jako „wieczne chemikalia”.

Aż 50% globalnego użycia PFAS przypada na przemysł tekstylny i odzieżowy. Choć zwiększone i szeroko zakrojone wykorzystanie wszelkich substancji chemicznych może wydawać się nieuchronnym skutkiem produkcji masowej, warto zastanowić się, czy nasze zdrowie i jakość środowiska naturalnego są mniej warte niż kapitalistyczne podejście do świata.

Konsekwencje obecności PFAS dla nas i otoczenia

Długotrwała ekspozycja na PFAS może prowadzić do szeregu poważnych problemów zdrowotnych, zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Zaburzenia hormonalne, podwyższony poziom cholesterolu we krwi oraz osłabiona odpowiedź przeciwciał na niektóre szczepionki to tylko kilka z potencjalnych skutków narażenia na oddziaływanie substancji z tej grupy.

Oprócz PFAS ubrania mogą zawierać inne niebezpieczne związki, m.in.: ołów, arsen, fosforan tributylu, barwniki dyspersyjne oraz inne substancje, które wpływają na choroby skóry, czy problemy autoimmunologiczne.

Występowanie kilku, a choćby kilkunastu toksycznych chemikaliów w danym materiale tekstylnym nazywane jest „koktajlem chemicznym” i niestety, z chęci zaoszczędzenia kilku dolarów przez wielkie koncerny, może drastycznie pogarszać jakość naszego życia. Choć oszczędności kosztów produkcji są jednym z powodów, dla których firmy mogą decydować się na użycie tych substancji, to temat jest znacznie bardziej skomplikowany.

Wiele chemikaliów, w tym PFAS, jest stosowanych ze względu na specyficzne adekwatności, które nadają materiałom pożądane cechy. Na przykład, PFAS są używane do nadania tkaninom wodoodporności, odporności na plamy oraz trwałości. Inne chemikalia mogą być używane do poprawy wytrzymałości tkanin, ich elastyczności, miękkości czy umiejętności utrzymywania kolorów. W niektórych przypadkach dostępne alternatywy mogą nie oferować takich samych adekwatności, które są najważniejsze dla funkcjonalności produktu. Przemysł tekstylny nie zawsze ma do dyspozycji substancje, które są równie efektywne i bezpieczne – dlatego zachęca się do poszukiwania bezpieczniejszych alternatyw.

W przypadku masowej produkcji chemikalia mogą być stosowane również ze względu na wydajność produkcji i łatwość obróbki materiałów. Wysoka konkurencja na rynku odzieżowym zmusza firmy do szukania sposobów na optymalizację kosztów i zachowanie konkurencyjnych cen. Czasami prowadzi to do decyzji o użyciu tańszych, choć mniej bezpiecznych chemikaliów, aby utrzymać niskie ceny produktów i przyciągnąć konsumentów.

Zatem czy etykiety na ubraniach powinny zawierać więcej informacji na temat używanych chemikaliów? jeżeli tak, jakie informacje powinny być obowiązkowe?, pytamy Joannę Sawicką-Gajin: – Zdecydowanie tak. I na poziomie Unii Europejskiej istnieją już takie plany. Mam tu na myśli wprowadzenie tzw. Cyfrowego Paszportu Produktu, który pozwoli m.in. konsumentom na sprawdzenie np. tego, jaką drogę przebył produkt, z czego się składa, ale też ma zawierać informacje na temat niebezpiecznych substancji chemicznych. A wszystko ma być dostępne po zeskanowaniu kodu QR lub kreskowego z metki na produkcie. Według rozporządzenia tekstylia wraz z elektroniką mają być nim objęte w pierwszej kolejności. Planowane wdrożenie Cyfrowego Paszportu Produktu ma nastąpić w 2026 roku. Informacje te pozwolą robić zakupy w bardziej świadomy sposób – wyjaśnia.

W 2018 roku Uniwersytet Harvarda przeprowadził badanie, które wskazało, iż po wprowadzeniu nowych uniformów linii lotniczej Alaska Airlines, wyprodukowanych przez koncern „Twin Hill”, poziom dolegliwości takich jak: ból gardła, kaszel, duszności, swędzenie skóry, wysypka wśród personelu wzrósł dwukrotnie, co potwierdza szeroko opisywany przypadek jednej z pracownic – Mary. Kobieta już w 2011 roku skarżyła się na niepokojące objawy, będące konsekwencją zastąpienia starych mundurów pracowniczych nowymi, syntetycznymi ich zamiennikami. Przypadek Mary jest jedynie czubkiem góry lodowej.

Nie można również zapominać o pracownikach wielkich koncernów tekstylnych, którzy mają największą styczność z PFAS i nie tylko. Stężenie tych związków w ich środowisku pracy jest znaczące, co zwiększa ryzyko narażenia na zdrowotne komplikacje. Z racji bezpośredniego kontaktu – inhalacja, przypadkowe spożycie bądź poprzez bezpośrednią styczność ze skórą – oraz długości samej ekspozycji, są o wiele bardziej narażeni na negatywne skutki oddziaływania substancji niż reszta ludzi.

Ponad 2 780 000 pracowników na całym świecie umiera każdego roku z powodu warunków pracy oraz narażenia na substancje niebezpieczne.

Oznacza to, iż według danych Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) co 30 sekund umiera jedna osoba z powodu narażenia na toksyczne chemikalia. W celu zapewnienia bezpieczeństwa niektóre firmy oferują pracownikom regularne badania krwi, monitorują stężenie PFAS w powietrzu. Jedynym sposobem, aby w pełni wyeliminować PFAS z przestrzeni produkcyjno-dystrybucyjnej, jest wprowadzenie całkowitego zakazu używania tych substancji.

Co więcej, zdaniem dr. Iriny Mordukhovich, która była jedną z autorek badania Harvarda, nie ma wystarczającej ilości dowodów na potwierdzenie, jaki limit PFAS oraz innych substancji używanych w przemyśle tekstylnym razem wziętych jest bezpieczny dla naszego zdrowia. Tę lukę naukową, choć nie jest ona jedyna, wykorzystują fabryki w sprawach wytaczanych im na drodze sądowej. Najczęściej nie wiemy, jakich środków chemicznych użyli producenci, gdyż przemysł modowy nie jest tak bardzo restrykcyjny w sprawie podawania składów, jak przemysł kosmetyczny czy spożywczy. Takie zaniedbanie ze strony organizacji regulujących składy otwiera furtkę na używanie przez firmy toksyn w tekstyliach w celu uzyskania pożądanego efektu szybkim i tanim kosztem.

Pomimo licznych przepisów regulujących wykorzystywanie PFAS (oraz innych substancji), zapisanych np. w Konwencji Sztokholmskiej, czy dyrektywach Unijnych, przez cały czas istnieje pilna potrzeba zdecydowanych działań.

Jak PFAS przedostaje się do środowiska?

W trakcie produkcji materiałów zawierających grupę substancji PFAS fabryki emitują ogromne ilości chemikaliów, które następnie zanieczyszczają środowisko naturalne. Nie wspominając już o ściekach, jakie trafiają do mórz, oceanów albo zalegają, wchłaniane przez ziemię. W rezultacie potencjalnie możemy mieć z nimi kontakt na co dzień, niezależnie od tego, czy nosimy ubrania wyprodukowane z użyciem PFAS, czy też nie. Warto zwrócić uwagę również na specyfikę tych substancji, ponieważ uwalniają się one w trakcie każdego etapu cyklu życia danego produktu.

PFAS ulatniają się do atmosfery, gdyż naturalnie podlegają procesom wietrzenia i wymywania.

Niepokojące jest również to, iż mogą przenikać do organizmu bezpośrednio przez skórę, a zwróćmy uwagę, iż różnego rodzaju ubrania mają stałą styczność z naszym ciałem.

Droga ku bezpieczniejszym rozwiązaniom

Wiele firm kieruje się postawami proekologicznymi oraz zdaje sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa, jakie niosą ze sobą PFAS, nie tylko dla samych konsumentów, środowiska naturalnego, ale także osób pracujących przy produkcji tekstyliów. Firmy takie jak: „North Face”, „Black Diamond”, „Deuter” czy „ORTOVOX” podejmują świadome działania w celu ograniczenia lub całkowitej eliminacji stosowania tych związków w swoich produktach.

Czy kampanie dotyczące zdrowia publicznego powinny uwzględniać ryzyko związane z chemikaliami w odzieży? Jak mogłoby to wyglądać?: – Powinny zwracać uwagę na to, iż w przedmiotach w naszym otoczeniu mogą znajdować się niebezpieczne substancje chemiczne, które mają fatalny wpływ na nasze zdrowie, ale też zanieczyszczają nasze środowisko naturalne – uważa Joanna Sawicka-Gajin.

– Ale oprócz tego powinny również pokazywać, w jaki sposób każdy z nas może obniżać narażenie na kontakt z tymi substancjami np. chociażby poprzez kupowanie rzeczy z odpowiednimi certyfikatami czy szukanie bezpieczniejszych zamienników. Jednym z działań, jakie my prowadzimy w Fundacji, jest kurs „Dom na detoksie”, w ramach którego szkolimy bezpłatnie osoby chętne na temat niebezpiecznych chemikaliów nie tylko w tekstyliach, ale również w innych przedmiotach znajdujących się w naszych domach. Przeszkolone osoby potem tę wiedzę przekazują dalej, robiąc wśród swoich znajomych czy przyjaciół tzw. przeglądy domowe. Kolejną edycję planujemy na jesień 2024 roku. Szczegóły będą zamieszczane niebawem na stronie Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie oraz na naszych kanałach społecznościowych – dodaje Sawicka-Gajin.

My, jako konsumenci i użytkownicy, możemy również wprowadzić kilka zmian i nawyków do naszej codzienności, aby unikać szkodliwości PFAS.

Możemy sprawdzić na stronie „Pfasfree” czy popularne marki, z którymi mamy do czynienia, zobowiązały się do rezygnacji z PFAS. Strona nie tylko zbiera informacje o firmach specjalizujących się w produkcji odzieży, ale także gromadzi deklaracje innych marek, które wytwarzają różnorodne produkty, takie jak: buty, meble, środki higieniczne, kosmetyki, materiały do pakowania żywności, przyrządy do pieczenia i gotowania. Dzięki temu konsumenci mają szerszy wgląd w dostępne na rynku opcje, które mogą być bardziej zgodne z ich wartościami ekologicznymi i zdrowotnymi. Takimi markami, wymienionymi na stronie „Pfasfree” są: „H&M”, „IKEA”, „Puma”, „UNIQLO”, „Primark”.

Dodatkowo warto czytać metki, jak i etykiety produktów, jakie lądują w naszym koszyku. Podejmowanie przemyślanych zakupów może uchronić nas, nasze dzieci oraz środowisko przed skutkami kontaktu z niebezpiecznymi substancjami, w tym PFAS. Aplikacja „Pytaj o chemię” może przyśpieszyć proces podejmowania słusznych i zdrowych decyzji. Zaleca się także unikać marek fast fashion oraz kupować odzież z zaufanego źródła lub z certyfikatem Oeko-Tex/GOTS.

Czy wyrzucenie ubrań, które znajdują się w naszych szafach i potencjalnie zawierają PFAS, będzie dobrym pomysłem? Niekoniecznie.

Bardzo kilka kurtek i tekstyliów poddawanych jest recyklingowi. Oznacza to, iż ubrania zawierające PFAS prawdopodobnie będą składowane lub spalane, uwalniając chemikalia do środowiska, gdzie będą się one kumulować.

Na szczęście w tej chwili obserwujemy dynamiczną zmianę na rynku. Rosnąca świadomość społeczna dotycząca szkodliwości PFAS skłania marki do podejmowania zdecydowanych działań. W odpowiedzi na potrzebę klientów coraz więcej firm podejmuje kroki w celu eliminacji tych szkodliwych substancji ze swoich produktów lub szuka alternatywnych, bezpieczniejszych dla zdrowia i środowiska, sposobów produkcji. Ten rozwój stanowi istotny krok w kierunku tworzenia bardziej zrównoważonej przyszłości.

Przypisy:

* pełna lista substancji z grupy PFAS znajduje się w omawianym raporcie.

Źródła:

Idź do oryginalnego materiału