Pegasus i cień bezkarności. Żurek rozlicza państwo PiS

2 dni temu
Zdjęcie: Żurek


W polskiej polityce od dawna nie było tak wyraźnego zderzenia dwóch wizji państwa: tej, która opiera się na praworządności i rozliczeniu nadużyć, oraz tej, która broni się krzykiem i teoriami spiskowymi.

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek, w najnowszym wywiadzie dla Polsat News, dał jasno do zrozumienia, iż czasy politycznej bezkarności dobiegają końca. Jego słowa o śledztwie dotyczącym nielegalnej inwigilacji dzięki systemu Pegasus brzmią jak zapowiedź głębszej sanacji państwa po latach rządów PiS.

Zarzuty w sprawie Pegasusa na pewno będą stawiane kolejnym osobom – zapowiedział Żurek, dodając, iż nie zamierza prowadzić śledztwa w świetle kamer. – Mam świętą zasadę i jej nie zmienię: o ile będziemy komuś stawiać zarzuty, to będziemy je stawiać, a opinia publiczna dowie się później – podkreślił. To deklaracja, która odcina się od stylu poprzedników, budujących politykę na konferencjach i pokazowych zatrzymaniach.

Afera Pegasusa to nie tylko techniczny problem z nielegalnym oprogramowaniem. To symbol państwa, które pod rządami PiS przestało szanować granice prywatności i godności obywateli. Śledztwa dziennikarskie i raporty senackiej komisji pokazały, iż system był wykorzystywany wobec opozycji, prokuratorów, sędziów i dziennikarzy. Dziś minister Żurek przypomina, iż „to nie jest finał sprawy Pegasusa” – zapowiadając dalsze działania prokuratury.

Jak mówi: „Widzieliśmy, iż przy tym Pegasusie było zaangażowanych kilka osób, to będzie oceniał prokurator. Myślę, iż dowiemy się pewnie w najbliższych tygodniach.” Jego słowa to nie tylko zapowiedź kolejnych zarzutów, ale też sygnał, iż państwo zaczyna wreszcie działać w sposób konsekwentny i transparentny.

Na reakcję prawicy nie trzeba było długo czekać. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zażądał ujawnienia listy osób podsłuchiwanych Pegasusem – licząc, iż uda się zasiać wątpliwości co do motywów śledztwa. Żurek odpowiedział spokojnie, ale stanowczo: – Nie każdy z tej listy chce, aby ujawniać jego dane. Musimy wiedzieć, iż to autorytarne państwo, które było budowane za czasów PiS-u, miało metody trochę jak w PRL-u. Ta lista będzie zawierała osoby ścigane politycznie oraz przestępców.

To niezwykle ważne słowa. W kilku zdaniach Żurek demaskuje podwójną moralność polityków PiS, którzy dziś udają obrońców wolności i przejrzystości, choć przez osiem lat milczeli wobec praktyk własnego aparatu państwowego.

Sprawa Pegasusa nie jest jedynym frontem oczyszczania instytucji. We wtorek Prokuratura Krajowa skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Michałowi Wosiowi. Politykowi zarzuca się nadużycie uprawnień i przywłaszczenie 25 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości. Zabezpieczono jego majątek – dom, samochód i konta bankowe – co jego obrońcy nazwali „bezprecedensowym działaniem”.

Żurek zachował w tej sprawie pełen profesjonalizm: „Nie ma tutaj żadnej dyrektywy, ciśnienia. Tak się robi, gdy zarzuty są poważne, gdy są duże kwoty i wiemy, iż ta osoba mogłaby uciec” – tłumaczył. I trudno nie przyznać mu racji. Po latach, gdy politycy PiS traktowali państwo jak własny folwark, widok prokuratury działającej zgodnie z procedurami może budzić zdziwienie – ale właśnie tak powinno funkcjonować państwo prawa.

Mamy Schengen, pan Woś jest wolnym człowiekiem, nie został aresztowany, więc mógłby szybko, poprzez pośredników, sprzedać majątek i wyjechać sobie na Węgry, i śmiać się z aparatu państwa – wyjaśniał Żurek. To trzeźwa diagnoza sytuacji, pokazująca, iż działania prokuratury nie są zemstą, ale zabezpieczeniem interesu publicznego.

Opozycja PiS nazywa te działania „polowaniem na czarownice”. Ale prawdziwym polowaniem było to, co przez lata działo się w ramach „dobrej zmiany” – gdy ludzi inwigilowano bez sądowych zgód, prokuratorzy byli zastraszani, a sędziowie piętnowani przez partyjną propagandę.

Żurek nie musi krzyczeć ani straszyć przeciwników. Jego spokojny ton i konkretne działania są najlepszą odpowiedzią na lata chaosu i nadużyć. W przeciwieństwie do PiS-owskich polityków, którzy dziś próbują grać rolę ofiar, minister sprawiedliwości pokazuje, iż państwo może być silne nie przez przemoc, ale przez prawo.

Jeśli Polska ma odzyskać zaufanie do własnych instytucji, potrzebuje właśnie takiego podejścia – opartego na zasadach, nie na emocjach. Bo jak pokazuje przykład Pegasusa, to nie technologia była największym zagrożeniem dla obywateli, ale ludzie, którzy przez lata uważali, iż władza zwalnia z odpowiedzialności.

Idź do oryginalnego materiału