Patrycja Kotecka-Ziobro na celowniku prokuratury. Czy będzie zatrzymanie?

15 godzin temu
Zdjęcie: Patrycja Kotecka-Ziobro na celowniku prokuratury. Czy będzie zatrzymanie?


Jeśli historia Zbigniewa Ziobry to opowieść o upadku człowieka, który chciał kontrolować absolutnie wszystko, to historia Patrycji Koteckiej jest jego integralną częścią. Zbyt bliską, zbyt głęboko wplecioną, zbyt korzystną finansowo, by można było uwierzyć, iż wszystko to działo się „po prostu”. W polskiej polityce kilka jest osób, które tak potrafiły pozostawać w cieniu, a jednocześnie znajdować się zawsze tam, gdzie przepływały największe publiczne pieniądze. Teraz, jak dowiadujemy się nieoficjalnie, prokuratura rozważa jej zatrzymanie.

Patrycja Kotecka-Ziobro od lat pojawia się na pierwszym planie tylko pośrednio – nie udziela wywiadów, nie bryluje w telewizjach, nie prowadzi konferencji. A jednak trudno o drugą osobę, która w tak dyskretny, a zarazem bezpośredni sposób wpływała na Ziobrę i środowisko Ziobry. Jej kariera, sposób poruszania się po instytucjach publicznych i biznesie, a zwłaszcza błyskawiczna droga na szczyt w państwowych spółkach, od dawna budzą emocje. I to nie te pozytywne. W żadnym innym małżeństwie politycznym różnica między deklarowaną moralnością a praktyką nie rysowała się tak ostro.

Kotecka zaczynała jako dziennikarka śledcza – paradoks, który aż prosi się o komentarz. Przez lata tropiła układy, patologie, afery. Później jednak sama stała się bohaterką tekstów, które jeszcze dekadę wcześniej mogłaby napisać. Gdy tylko Ziobro wrócił do władzy, jej kariera wystrzeliła jak rakieta. Z roli medialnej reporterki przeskoczyła na stanowiska kierownicze – najpierw w agencjach PR, a później już wprost do państwowych struktur.

Została dyrektor marketingu w LINK4, a następnie członkiem zarządu tej spółki. Zarobki? Ponad cztery i pół miliona złotych netto w kilka lat. Zadziwiający wynik jak na osobę, która wcześniej nie miała żadnego doświadczenia w dużych firmach ubezpieczeniowych, ani w branży finansowej w ogóle. Naturalnie – wszystko „zasłużone, merytoryczne i profesjonalne”. Tyle iż opinia publiczna ma wątpliwości, czy w Polsce istnieje chociaż jedna osoba z branży, która zrobiła tak błyskawiczną karierę bez politycznego parasola.

Dlatego pojawiające się dziś pytania dotyczą nie tylko Koteckiej jako menedżerki, ale przede wszystkim Koteckiej jako elementu politycznej machiny Ziobry. Osią jego środowiska zawsze było absolutne zaufanie i stuprocentowa lojalność, a w tym zestawie nie ma postaci ważniejszej niż ona. I trudno nie zauważyć pewnego zgrzytu: kiedy media ujawniają kolejne wątki dotyczące Funduszu Sprawiedliwości czy nadużyć w Ministerstwie, pojawia się też jej nazwisko. W kontekście wpływów, relacji, nieformalnych kontaktów i kręgów ludzi, którzy dzięki układowi Ziobry zarabiali ogromne pieniądze. Nie dlatego, iż byli najlepsi, ale dlatego, iż byli „właściwi”.

Po odejściu z LINK4 nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, znalazła zatrudnienie w Parlamencie Europejskim. Oficjalnie – analityczka, doradczyni, specjalistka od komunikacji. Nieoficjalnie – ktoś, kto przez cały czas pilnuje interesów środowiska Suwerennej Polski, tylko na innym poziomie. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż europejska instytucja stała się dla niej miękką poduszką lądowania po czasie, gdy posada w państwowej spółce mogła już nie wytrzymać ciężaru afery wokół jej męża i jego ludzi.

Wizerunek Koteckiej to mieszanka wpływu, politycznego zaplecza i biznesowych korzyści. Oficjalnie – menedżerka i specjalistka od komunikacji. W praktyce – jedna z najbardziej tajemniczych kobiet w polskim życiu publicznym, z bardzo dziwną przeszłością, z jeszcze dziwniejszymi związkami, działająca poza światłem reflektorów.

Kotecką interesuje się prokuratura. I być może niedługo dojdzie do spektakularnego zatrzymania, bo Kotecka nie ma immunitetu. Ma tylko Węgry. A Orban jest chętny na transakcje wymienne, bo władza wymyka mu się z rąk…

Idź do oryginalnego materiału