"Pasożytnictwo cieplne". Oszczędzają na ogrzewaniu bez wyrzutów sumienia

6 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl


Oszczędzanie na ogrzewaniu to temat, który budzi ciekawość wielu osób. Niektórzy podzielili się z nami swoimi doświadczeniami. - Od kiedy mieszkam na Żoliborzu, nie włączam ogrzewania. W tym bloku jest bardzo ciepło jesienią i zimą. choćby nie wiedziałam, iż powinnam to robić - opowiada Marta.
W ostatnich latach szukamy różnych sposobów na oszczędności. Zdarza się, iż niektóre osoby nie ogrzewają mieszkań lub znacząco je ograniczają. Możemy spotkać się z opinią, iż wykorzystują to, iż ciepło dochodzi do tych osób z części wspólnych budynku i mieszkań sąsiadów. Przez to ich rachunki są znacznie niższe.


REKLAMA


Zobacz wideo Polacy o paleniu na balkonie:


W mieszkaniu momentalnie robią się tropiki
Nie zawsze jednak sytuacja jest tak jednoznaczna, jak niektórym się wydaje. Kamila, która mieszka od trzech lat na warszawskich Bielanach w 40-metrowym mieszkaniu, nigdy nie włącza ogrzewania jesienią i zimą. - To mieszkanie środkowe, więc z każdej strony mamy sąsiadów, seniorów. Kiedy tylko spółdzielnia włącza ogrzewanie, mam wrażenie, iż rozkręcają kaloryfery na maksa i momentalnie w naszej dwupokojowej przestrzeni robią się tropiki - opowiada. I jak dodaje:


Zamiast dogrzewać, wietrzymy, bo nie da się wytrzymać w tym upale. Siłą rzeczy co roku dostajemy maksymalny zwrot za ogrzewanie, więc niektórzy mogą nas nazwać "pasożytami", chociaż wcale nie kierujemy się oszczędnością, tylko komfortem. W saunie nie da się żyć.


"Znajomi śmiali się, iż mieszkam w lodówce"
Z kolei Marta z Warszawy zauważa, iż często zależy to od tego, gdzie mieszkamy. - Jako studentka mieszkałam przez dwa lata w starym budynku na warszawskim Grochowie. I mimo iż włączałam ogrzewanie, było tak zimno, iż musiałam spać w kurtce. Nie wiem naprawdę, z czego to wynikało. Znajomi, gdy do mnie przyjeżdżali, śmiali się, iż mieszkam w lodówce - opowiada 30-latka.


'Pasożytnictwo cieplne'. Oszczędzają na ogrzewaniu bez wyrzutów sumienia Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl


Jednak od kilku lat nasza rozmówczyni mieszka już w innej części Warszawy. - Od kiedy mieszkam na Żoliborzu, nie włączam ogrzewania. W tym bloku jest bardzo ciepło, choćby zimą. choćby nie wiedziałam, iż powinnam to robić. Gdy kupowałam moją kawalerkę, usłyszałam, iż kilka lat temu w bloku przeprowadzono remont, za pomocą którego zimą jest tak ciepło. Nie znam się na tym, więc uznałam taką wersję za słuszną. Teraz jednak słyszę, iż jestem "pasożytem cieplnym", bo mam w mieszkaniu ciepło dzięki sąsiadom - zdradza.


Magda ma swoje sposoby: swetry, skarpety, gruba kołdra
Natomiast Magda z Wrocławia nie ukrywa, iż właśnie rezygnacja z ogrzewania, pomaga jej w oszczędzaniu. - Nie zarabiam dobrze, mieszkam w tej chwili sama i naprawdę liczy się dla mnie każda złotówka. Kilka lat temu, mniej więcej w okresie pandemii, ceny wszystkiego znacząco wzrosły. Od tego czasu staram się być jak najbardziej oszczędna - opowiada.
Magda nie czuje się jednak "pasożytem cieplnym". - Nie mam wyrzutów sumienia, bo w moim mieszkaniu i tak jest bardzo zimno. Dlatego chodzę w ciepłych swetrach i skarpetach, mam grubą kołdrę. Da się jakoś wytrzymać - zdradza. Co ciekawe, nasza rozmówczyni zauważa też pozytyw tej sytuacji. - Od trzech lat ani razu nie byłam przeziębiona. Życie w takich warunkach wzmacnia więc chyba odporność - podsumowuje.
Idź do oryginalnego materiału