Państwo coraz bardziej chce samo sobie budować energetykę

1 rok temu
Zdjęcie: Docelowe zatrudnienie może osiągnąć poziom 160-200 pracowników. Fot. PSE


Plany PSE związane z własnym wykonawstwem nie należą do nowych, bo zapowiedzi jego stworzenia pojawiały się już w ostatnich paru latach. Natomiast pod koniec wakacji w branży zaczęto głośniej mówić, iż operator sieci przesyłowej faktycznie zamierza zacząć spełniać te zapowiedzi.

Aż finalnie w ostatnich dniach września oficjalnie ogłoszono, iż PSE będą rozwijać własny potencjał, aby uzupełnić w wybranych obszarach robót usługi oferowane przez podmioty zewnętrzne. Zgodnie z założeniami ma to pozwolić spółce terminowo wywiązywać się obowiązków związanych z eksploatacją i rozwojem sieci najwyższych napięć.

- PSE prowadzą największy w swojej historii program inwestycyjny. (...) Inicjatywa PSE wpisuje się w zaspokajanie tych potrzeb i jest pilna w świetle zadań inwestycyjnych stojących przed PSE - oznajmiła Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.

Jednocześnie te plany mają nie stanowić zagrożenia dla rynku wykonawczego, o czym zapewnił Paweł Stańczyk, wiceprezes PSE odpowiedzialny za rozwój zdolności wykonawczych, który do zarządu spółki dołączył pod koniec lipca.

To kluczowa deklaracja, bo niezależnie od sektora rynku budowlano-montażowego wykonawcy zawsze reagują z zaniepokojeniem, gdy państwowy inwestor chce wchodzić w ich buty.

Chodzi oczywiście o obawy, iż kontraktacja i rozliczanie zadań nie będzie odbywać się w transparentny sposób, a spółka-córka zamawiającego nie będzie traktowana przez swoją spółkę-matkę tak samo rygorystycznie jak firmy zewnętrzne.

Najpierw analizy, potem rozwój

O więcej szczegółów dotyczących tworzenia struktur wykonawczych operatora zapytaliśmy wiceprezesa Pawła Stańczyka. Fundamentem do ich budowania jest spółka PSE Inwestycje, która w ostatnich latach była zawieszona i została teraz odmrożona do prowadzenia nowo rozwijanej działalności. w tej chwili są jeszcze prowadzone analizy dotyczące modelu, w którym firma skompletuje odpowiedni potencjał ludzki i sprzętowy.

- Wśród branych pod uwagę możliwości jest bezpośredni nabór kadr i zakup sprzętu, a także pozyskanie wyspecjalizowanej w tym zakresie spółki lub jej części. Przy wyborze modelu kierujemy się kryterium niezaburzania potencjału wykonawczego dostępnego na rynku, gdyż potrzebujemy go przede wszystkim do realizacji naszych zadań inwestycyjnych - podkreślił Stańczyk w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.

- Zgodnie z naszymi założeniami PSE Inwestycje mają wspierać realizację wysoko specjalistycznych prac stacyjnych i rozruchowych, a także przyłączeniowych. Spółka potencjalnie będzie mogła też realizować wydzielone zakresy prac w ramach większych zadań inwestycyjnych - dodał.

Wiceprezes wyjaśnił, iż spółka będzie tworzona stopniowo. Docelowe zatrudnienie może osiągnąć poziom 160-200 pracowników. Rozpoczęcie działalności operacyjnej jest planowane do połowy 2024 r. - na początek w zakresie obwodów wtórnych i prac rozruchowych.

Stańczyk zaznaczył, iż spółka nie będzie działać na szerokim rynku usług sieciowych i ma pracować tylko na potrzeby własne PSE.

- PSE Inwestycje nie będzie startowała w przetargach. Będzie ona wykonywać prace zlecane w razie potrzeby przez PSE, w ramach odpowiednich procedur. Tworzona spółka nie będzie nastawiona na maksymalizowanie zysku. Jej celem będzie wspieranie skutecznej realizacji naszych inwestycji - powiedział Stańczyk.

Plany inwestycyjne Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Fot. PSE

- Nie chcemy zaburzać rynku wykonawczego. Szanujemy i cenimy spółki z branży sieciowej oraz ich usługi. Przed nami jednak bardzo ambitny plan inwestycyjny, którego realizacja zajmie kilkanaście lat. Musimy wykonanie tego planu zabezpieczać dostępnymi środkami, a jednym z nich są własne zdolności wykonawcze - uzasadnił.

Oferty drogie lub ich brak

Wśród przyczyn, dla których operator chce stworzyć własne siły wykonawcze, wiceprezes wskazał na spadającą w ostatnich latach liczbę ofert w przetargach.

- Zdarza się, iż nie otrzymujemy ich wcale. Spotykamy się także z postępowaniami, w których oferty znacząco przekraczają nasze budżety. W efekcie przetargi muszą być powtarzane. W takich sytuacjach nasza spółka wykonawcza będzie mogła wspomóc realizację zadań PSE poprzez na przykład wykonywanie mniejszych robót, którymi rynek nie jest zainteresowany, albo części większych prac, dla których w danym okresie nie ma potencjału realizacyjnego na rynku - wyjaśnił wiceprezes.

Według założeń udział PSE Inwestycje w ogólnych wydatkach inwestycyjnych PSE ma nie przekraczać kilku procent rocznie.

- W żaden sposób nie zaburzy to więc sytuacji na rynku wykonawczym - zwłaszcza iż nakłady inwestycyjne na rozbudowę i modernizację sieci w nadchodzących latach będą znacząco się zwiększać, co stworzy warunki do rozwoju rynku wykonawczego - podsumował Paweł Stańczyk.

O potencjał nie jest łatwo

Oficjalnie firmy wyspecjalizowane w inwestycjach sieciowych nie chcą komentować inicjatywy jednego ze swoich najważniejszych klientów - obok pięciu operatorów systemów dystrybucyjnych.

Nieoficjalnie nie negują natomiast tego, iż PSE może udać się stworzyć własny potencjał wykonawczy. Jednocześnie nie wierzą, iż będzie to cenowo konkurencyjne rozwiązanie w stosunku do usług, które można zakontraktować na rynku.

Przede wszystkim od wielu lat w branży brakuje nowych, wykwalifikowanych pracowników, więc ich pozyskanie (tudzież podkupienie z innych firm) musi być kosztowne. Podobnie w przypadku zdobycia potencjału poprzez przejęcie innej firmy lub jej części.

Nasi rozmówcy przyznają, iż nie wszystkie firmy sieciowe specjalizują się w usługach stacyjnych, ale tym bardziej nie będą ich rozwijać, jeżeli PSE same zajmą się tymi pracami.

Z kolei ofert w przetargach na pewno byłoby więcej, gdyby ich warunki były bardziej partnerskie wobec wykonawców. Wciąż w toku jest choćby wiele spraw związanych z waloryzacją dotychczasowych kontraktów dotkniętych skutkami inflacji.

Tak ma wyglądać sieć przysyłowa w 2036 r. według planów operatora. Fot. PSE

Cenowa rzeczywistość przetargów również nie jest jednoznaczna, co pokazują dwa przykłady z minionego miesiąca. Pierwszy obejmuje rozbudowę stacji Mikułowa i Świebodzice, gdzie PSE ustaliły swój budżet na 63 mln zł brutto, a wartość pięciu złożonych ofert jest od niego wyższa i wynosi od 70 do 114 mln zł brutto.

Drugie postępowanie obejmuje budowę linii 400 kV Choczewo - Żarnowiec, gdzie wpłynęło osiem ofert - od 88 do 117 mln zł brutto przy budżecie wynoszącym 155 mln zł brutto, co może budzić skojarzenia z wojną cenową na wygłodniałym kontraktów rynku.

Są pracownicy, musi być praca

Nasi rozmówcy obawiają się również, iż jeżeli docelowo PSE Inwestycje mają zatrudniać choćby 200 pracowników, będzie to skutkowało potrzebą zlecania spółce coraz większej ilości robót, aby zapewnić takiej załodze obłożenie pracą. w tej chwili duże firmy w tym sektorze zatrudniają 200-400 osób.

Tyle inwestycji w poszczególnych województwach planują Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Fot. PSE

Jeden z menadżerów zwrócił uwagę, iż optymistyczne założenia odnośnie własnego potencjału projektowo-wykonawczego miała grupa Energa - na bazie spółki Energa Invest.

Na koniec ubiegłego roku zanotowała ona ponad 12 mln zł straty przy przychodach na poziomie 57 mln zł i załodze liczącej ponad 150 osób. Rok wcześniej strata opiewała na prawie 10 mln zł przy przychodach wynoszących 35 mln zł.

Pod koniec lipca ogłoszono, iż w ramach wewnątrz koncernowej integracji Orlen Projekt przejmie 100 proc. udziałów w Enerdze Invest. Następny do przejęcia ma być PGNiG Gazoprojekt.

- Tworzymy silnego gracza, który będzie mógł skutecznie konkurować na rynku usług projektowych nie tylko w kraju, ale również za granicą - zapowiedział Daniel Obajtek, prezes Orlenu. Koncern ma do 2030 r. do wydania 320 mld zł na inwestycje, co ma też być okazją rozwijania działalności projektowej grupy.

Wykonawcy coraz bardziej państwowi

Orlen zamówieniom publicznym nie podlega i może dosyć swobodnie kształtować zasady, wedle których kontraktuje swoje zamówienia - choć nie ma oczywiście wątpliwości, iż koncern realizuje zadania, które wynikają z polityki prowadzonej przez rząd.

Niemniej trend coraz większej obecności państwa w branży wykonawczej postępuje, co jest coraz bardziej widoczne - ostatnio również w sektorze kolejowym.

Damian Kaźmierczak, wiceprezes i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, przypomina, iż w ubiegłym roku PKP Polskie Linie Kolejowe, mimo posiadania w swojej grupie czterech wykonawców średniej wielkości, dodatkowo kupiły giełdową Trakcję.

Natomiast wiosną tego roku spółka CPK przejęła jeszcze większy i również notowany na giełdzie Torpol, który zgodnie z deklaracjami ma wesprzeć państwo w realizacji wartego dziesiątki miliardów złotych komponentu kolejowego w ramach Centralnego Portu Komunikacyjnego. Co prawda głównym akcjonariuszem Torpolu był wcześniej państwowy fundusz TF Silesia, ale tej zależności nie można zestawiać z "macierzyńską relacją" na linii CPK-Torpol.

- Determinacja, z jaką publiczni zamawiający rozbudowują własne zdolności wykonawcze, jest dla mnie trudna do zrozumienia. Teraz do tej konstelacji dołączają PSE. Argument jakoby spółka PSE Inwestycje miała realizować projekty, przy których występują trudności z pozyskaniem wykonawcy zupełnie do mnie nie trafia - ocenił Kaźmierczak w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.

- o ile zamawiający już dziś przewiduje problemy ze znalezieniem firm, które będą wykonywały inwestycje na jego zlecenie, to prawdopodobnie inwestor oferuje potencjalnym wykonawcom tak niekorzystne warunki kontraktowe, iż odstraszają one odpowiedzialne podmioty od udziału w postępowaniach przetargowych - dodał.

Jego zdaniem na polskim rynku działa spore grono przedsiębiorstw wyspecjalizowanych w projektach elektroenergetycznych, które z pewnością chciałyby w inwestycjach PSE uczestniczyć, bo od wielu miesięcy odczuwają niedostatek nowych zleceń.

- Zamawiający powinien więc w taki sposób kształtować zapisy umowne, aby zapewnić potencjalnym wykonawcom komfortową realizację kontraktów w warunkach stabilnych ram prawnych. Rolą PSE nie powinno być prowadzenie procesu budowlanego w ramach stworzonej przez siebie strategii. Spółka powinna skoncentrować się tylko na selekcji i wyborze rzetelnych wykonawców, a następnie na monitorowaniu postępu prac - ocenił Kaźmierczak.

Według danych Coface liczba niewypłacalności firm budowlanych wzrosła w pierwszym półroczu 2023 r. o 159 proc. Fot. PZPB

Negatywnym zjawiskiem będzie również taki scenariusz, w którym własny potencjał wykonawczy PSE będzie służył temu, aby motywować zewnętrzne firmy do żyłowania cen oferowanych usług.

- Niskie ceny mogą być korzystne z punktu widzenia ograniczenia wydatków państwa, ale takie podejście jest ze wszech miar szkodliwe dla polskiego biznesu, o rozwój którego odpowiedzialne państwo powinno się troszczyć. Strona publiczna powinna pamiętać, iż budownictwo jest sektorem niskomarżowym i bez godnych zysków rodzime firmy nie będą w stanie się rozwijać - skonkludował Damian Kaźmierczak.

Czas zweryfikuje założenia

Zamykając bilans rosnącej w ostatnich latach obecności państwa w sektorze wykonawczym trzeba też przypomnieć, iż od 2017 r. większościowy pakiet Polimeksu Mostostalu (wcześniej należący do Agencji Rozwoju Przemysłu) mają PGE, Enea, PGNiG i Energa, a Polimex jest jednym z głównych budowniczych nowych bloków energetycznych.

Natomiast w kwietniu tego roku PGE odkupiło realizującą elektroenergetyczne roboty w sektorze kolejowym PKP Energetykę (obecnie PGE Energetyka Kolejowa) od funduszu CVC Capital Partners.

Zapytaliśmy jeszcze służby prasowe pozostałych dwóch podmiotów, które podlegają pełnomocnikowi rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, czyli spółek Gaz-System oraz PERN, czy mają one plany rozwijania własnego potencjału wykonawczego. Obie przekazały nam, iż takich działań nie zakładają.

Pozostaje więc czekać, aż rzeczywistość sama zacznie weryfikować działalność PSE Inwestycje - w tym uspokajające deklaracje składane przez PSE i obawy formułowane przez rynek wykonawczy. Pierwszy kamień milowy do zapisania w kalendarzu to połowa 2024 r., gdy spółka ma już prowadzić działalność operacyjną.

Idź do oryginalnego materiału