Unia Europejska wprowadza bezprecedensowe zmiany w systemach ogrzewania budynków. Nowa dyrektywa budynkowa przewiduje całkowite wycofanie kotłów gazowych do 2040 roku, rozpoczynając od zakazu dotacji już w 2025 roku. Ta transformacja energetyczna będzie największą zmianą w polskich domach od dekad, dotykając miliony gospodarstw domowych.
Fot. DALL·E 3 / Warszawa w Pigułce
Nadchodzi era bez gazu
Mimo iż w tej chwili popularność ogrzewania gazowego w Polsce wzrosła do 37%, przyszłość należy do innych technologii. Od 2030 roku zostanie wprowadzony całkowity zakaz montażu kotłów gazowych w nowych budynkach. Paradoksalnie, zainteresowanie alternatywnymi rozwiązaniami, takimi jak pompy ciepła, spadło o 16 punktów procentowych, co może świadczyć o braku gotowości społeczeństwa na nadchodzące zmiany.
Wyzwanie finansowe i technologiczne
Transformacja systemów grzewczych będzie wymagać ogromnych nakładów finansowych. Minister przemysłu Marzena Czarnecka, sama będąca użytkowniczką pieca gazowego, zaleca przy nowych inwestycjach wybieranie rozwiązań zgodnych z zaleceniami UE, jednak przyznaje, iż proces ten musi być rozłożony w czasie.
Pierwszym kluczowym skutkiem społecznym będzie pogłębienie nierówności ekonomicznych. Koszty wymiany systemów grzewczych, szacowane na dziesiątki tysięcy złotych na gospodarstwo domowe, mogą być nie do udźwignięcia dla rodzin o niższych dochodach. Istnieje ryzyko powstania „energetycznego wykluczenia”, gdzie część społeczeństwa nie będzie w stanie dostosować się do nowych wymogów.
Drugim istotnym skutkiem będzie transformacja rynku pracy. Sektor instalacji gazowych, zatrudniający w tej chwili tysiące pracowników, będzie musiał przejść radykalną zmianę. Choć pojawią się nowe miejsca pracy w sektorze odnawialnych źródeł energii, wielu specjalistów będzie zmuszonych do przekwalifikowania się, co może prowadzić do okresowego wzrostu bezrobocia w niektórych regionach.
Trzecim aspektem jest potencjalny kryzys mieszkaniowy. Ceny nieruchomości z nowoczesnymi systemami grzewczymi mogą znacząco wzrosnąć, co w połączeniu z już wysokimi cenami mieszkań może doprowadzić do dalszego ograniczenia dostępności lokali mieszkalnych dla przeciętnych Polaków.