Pamiętacie węgiel, który Morawiecki kazał kupić w 2022 roku? Do dziś nie udało się go spalić

1 godzina temu
Pamiętacie, jak premier Morawiecki kazał państwowym spółkom kupować miliony ton węgla z zagranicy? Był rok 2022, polskie porty zostały zasypane "czarnym złotem" w zawyżonych cenach. Właśnie wyszło na jaw, iż do dziś, po trzech latach, nie udało się całości tego węgla sprzedać. Ciągle leży na składach.


Wciąż nie udało się upłynnić całego węgla sprowadzonego na polecenie rządu PiS w szczycie kryzysu energetycznego. Jak ujawnił w najnowszym wywiadzie dla Strefy Biznesu minister aktywów państwowych Wojciech Balczun, spółka Węglokoks przez cały czas posiada zapasy niesprzedanego surowca.

Chodzi o decyzję z lipca 2022 roku, kiedy premier Mateusz Morawiecki zobowiązał państwowe firmy – PGE Paliwa i Węglokoks – do importu łącznie 12,5 mln ton węgla, głównie z myślą o zabezpieczeniu potrzeb gospodarstw domowych. Import miał być odpowiedzią na kryzys wywołany rosyjską agresją na Ukrainę.

Państwowe spółki zaczęły więc na potęgę zamawiać. Wszystko trwało i węgiel zaczął zasypywać polskie porty dopiero w grudniu. Wtedy też na polecenie rządu jego rozwożeniem zajęła się inna państwowa firma, czyli PKP Cargo.

Do tej pory nie udało się sprzedać węgla po rządach PiS


– Mamy świadomość, jak wyglądała ta sytuacja. Decyzje, które zmusiły Węglokoks do intensywnych zakupów węgla na całym świecie, były szeroko komentowane i są znane publicznie. To oczywiście wpłynęło na ceny, po których spółka musiała kupować surowiec, i niestety doprowadziło do bardzo poważnych kłopotów finansowych – wyjaśnił Wojciech Balczun.

– w tej chwili realizowane są różne inicjatywy, które mają na celu ustabilizowanie sytuacji samego Węglokoksu oraz spółek z jego grupy – tłumaczył.

Jak informował latem 2022 roku portal Portalmorski.pl, wśród jednostek oczekujących wówczas w portach w Gdańsku i Świnoujściu znajdowały się statki z węglem, które dotarły z różnych stron świata, m.in. Australii, Indonezji, RPA, Mozambiku, USA, Kanady, Kolumbii i Holandii.

"Kolumbia, USA, Australia, RPA, Indonezja to kierunki importu węgla. Spółka PGE Paliwa oczekuje na osiem statków z ponad 700 tys. ton. W Porcie Gdańsk trwa rozładunek węgla z Kolumbii" – pisała wtedy również ówczesna szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa.

Dodajmy jeszcze, iż wysoką cenę za wożenie węgla zapłaciło też PKP Cargo. Zdaniem byłego prezesa spółki Marcina Wojewódki, firma zrywała kontrakty z innymi podmiotami, byle tylko wypełnić polecenie premiera Morawieckiego. Jak mówił Wojewódka, była to jedna z ważniejszych przyczyn późniejszych problemów PKP Cargo, skutkujących groźbą bankructwa i zwolnieniami.

Problemem jest też fakt, iż węgiel leżący na składach traci swoje adekwatności, rozpada się, pyli i z czasem jego ilość maleje.

Morawiecki ogłosił wielkie zakupy węgla kilka miesięcy po tym, jak w życie wszedł zakaz sprowadzania węgla z Rosji (po jej ataku na Ukrainę). Według wielu obserwatorów decyzja była spóźniona i wymusiła kosztowny pośpiech.

Idź do oryginalnego materiału