Paliwowa bomba na dnie Bałtyku

10 miesięcy temu

Morze Bałtyckie od wielu lat jest morzem, które człowiek poddaje silnej presji. Rezultatem jest stale pogarszający się stan środowiska. Komisja Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku (HELCOM) wydała raport, w którym stwierdziła, iż Morze Bałtyckie stoi przed „krytycznymi wyzwaniami”. Ekosystemowi Bałtyku zagrażają nie tylko nadmierne połowy, skutki działalności rolniczej czy zmiany klimatu. Problemem są również wycieki paliw. Ostatni, głośny przypadek promu Marco Polo jest tylko jednym z kilku tysięcy w ostatnich latach. A problem staje się dużo poważniejszy, gdy zajrzymy pod lustro wody.

Bałtyk przed „krytycznymi wyzwaniami”

30 października został wydany raport pt. „Stan Morza Bałtyckiego 2023„. Autorzy raportu ogłosili, iż w latach 2016-2021 nastąpiła „niewielka lub żadna poprawa” stanu wód Morza Bałtyckiego. Stwierdzono, iż Bałtyk stoi przed „krytycznymi wyzwaniami” w związku z kryzysem klimatycznym i degradacją środowiska naturalnego akwenu. W raporcie stwierdzono, iż populacje ryb znajdują się na niebezpiecznie niskim poziomie. Z kolei wpływ zanieczyszczeń, intensywne rolnictwo i pozyskiwanie zasobów morskich w dalszym ciągu wywierają presję na ten akwen.

„Odkrycia stanowią otrzeźwiające przypomnienie, iż Morze Bałtyckie stoi przed krytycznymi wyzwaniami wynikającymi z działalności człowieka. HOLAS 3 [raport HELCOM] stanowi najpełniejszy przegląd stanu środowiska Morza Bałtyckiego, jaki kiedykolwiek opracowano, a wiedzę tę należy teraz przełożyć na świadome działania. Nie można przecenić znaczenia współpracy transgranicznej, przejścia w kierunku praktyk rzeczywiście zrównoważonych pod względem środowiskowym i długoterminowego zaangażowania” – powiedziała Jannica Haldin, zastępczyni sekretarza wykonawczego HELCOM.

Bałtyk jest akwenem bardzo łatwo podatnym na presję ze strony ludzkiej cywilizacji. Nie jest to tylko wynik wielkości gospodarek państw, które ten akwen otaczają. Morze Bałtyckie ma niewielką objętość, jest stosunkowo małe i płytkie. W wielu miejscach Bałtyk ma tylko 20-40 metrów głębokości i jest zamkniętym akwenem. Jedynym połączeniem z wodami Oceanu Atlantyckiego stanowią bardzo wąskie i płytkie Cieśniny Duńskie. Możliwość efektywnego wtłaczania świeżych wód Oceanu Atlantyckiego dają jedynie silne sztormy występujące w półroczu zimowym.

  • Czytaj także: Taka jest przyszłość Bałtyku. Koniec dorsza, śledzia i plaż


Cztery główne wnioski

Pogorszenie stanu środowiska: Pomimo wysiłków na rzecz poprawy środowiska Morza Bałtyckiego okres oceny (2016–2021) wykazał niewielką poprawę lub nie wykazał jej wcale. Wskaźniki dotyczące ekosystemu wód Bałtyku, jak wielkość ławic ryb, stad ptaków, czy ilość planktonu, nie osiągnęły wartości progowych, a niektóre wykazywały tendencję spadkową.

Wpływ działalności człowieka: Presje na ekosystem Morza Bałtyckiego obejmują eutrofizację, i zanieczyszczenie substancjami obcymi. Do tego dochodzi przełowienie i niszczenie siedlisk. Czynniki te niekorzystnie wpływają na ekosystem, prowadząc do pogorszenia ogólnego stanu różnorodności biologicznej.

Koszt bierności: Zły stan środowiska Morza Bałtyckiego wyraźnie wpływa na szeroki zakres usług ekosystemowych, od których jesteśmy zależni. Owe usługi wpływają na przykład na działanie rybołówstwa i turystyki. Szacuje się, iż osiągnięcie dobrego stanu środowiska wód Morza Bałtyckiego do 2040 roku będzie niezwykle korzystne dla mieszkańców regionu. Szacunkowe wpływy dla gospodarek regionu mogłyby sięgać 5,6 mld euro w skali roku.

Globalne ocieplenie: Zmiany klimatyczne w coraz większym stopniu wpływają na region Morza Bałtyckiego, prowadząc do wzrostu temperatury wody, zmniejszenia pokrywy lodowej i większej liczby ekstremalnych zjawisk pogodowych. Zwiększa to potrzebę wprowadzenia środków zwiększających odporność ekosystemów i łagodzących negatywne skutki zmiany klimatu.

Tempo odbudowy jest zbyt wolne

Sytuacja więc nie wygląda dobrze. Oczywiście są podejmowane działania na rzecz poprawy sytuacji, ale skala jest niewielka. Plan działania dla Morza Bałuckiego opracowany przez HELCOM w 2021 roku wzywa do poprawy stanu środowiska naturalnego Bałtyku i jego bioróżnorodności oraz zmniejszenia presji na to środowisko.

Niestety, cywilizacyjna presja wciąż ma miejsce. „Mimo to obecne wyniki oceny sugerują, iż tempo odbudowy różnorodności biologicznej jest w tej chwili zbyt wolne” – powiedziała Haldin. „Pogorszony stan morza przedstawiony w tym raporcie jest bezpośrednio związany z działaniami i priorytetami nas jako społeczeństwa”. Morze Bałtyckie przez cały czas jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych zbiorników wodnych na Ziemi.

Haldin dodała, iż „zapewnienie utrzymania i poprawy funkcji ekosystemu Morza Bałtyckiego zależy całkowicie od tego, jak dobrze potrafimy zarządzać naszymi działaniami, aby zapewnić ich rzeczywiście zrównoważony charakter i zwiększyć odporność ekosystemu. Zarówno w najbliższej przyszłości, jak i w dłuższej perspektywie”.

Ropa w morzu

Na razie nie widać, aby stan wód Morza Bałtyckiego miał się poprawić. Ta sytuacja dotyczy praktycznie całego obszaru Bałtyku. choćby w przypadku wydawałoby się bardzo „zielonej” Szwecji. Mimo iż możemy starać się zabiegać, by stan wód wracał stopniowo do normalności, to zawsze zdarzy się jakieś nieszczęście. A chodzi tu o wypadki na morzu.

Tu przykładem jest niedawny wyciek paliwa z promu „Marco Polo”. 22 października „Marco Polo” kursował między dwoma szwedzkimi portami, Trelleborgiem i Karlshamn. W trakcie rejsu osiadł na mieliźnie w pobliżu Horvik u południowych wybrzeży Szwecji. Jednostce nie groziło zatonięcie, ale uległa ona uszkodzeniu, co doprowadziło do wycieku ropy. Szwedzka straż przybrzeżna stwierdziła, iż ​​nie wiadomo, ile ropy dostało się do wód, ale przed wypadkiem w zbiornikach promu znajdowało się około 160 metrów sześciennych paliwa. Plamy ropy dotarły do brzegu. Każdy taki, choćby niewielki incydent stanowi cios dla lokalnego środowiska.

Do Bałtyku co rusz dostają się groźne substancje

To przykład pokazujący, iż Bałtyk każdego dnia wystawiony jest na negatywne skutki działalności człowieka. choćby tak niewinne, jak żegluga morska. I tak dzieje się od lat. „Wycieki substancji niebezpiecznych cały czas występują na morzu Bałtyckim. Według obserwacji lotniczych prowadzonych przez HELCOM w latach 1988-2022 na Morzu Bałtyckim zaobserwowano 5705 wycieków substancji ropopochodnych. Szacunkowa objętość zaobserwowanych wycieków to 3,4 tys. metrów sześciennych” – ujawniła Olga Sarna, prezeska zarządu Fundacji Mare.

Ważne jest więc, by skutki tych zdarzeń gwałtownie minimalizować, a najlepiej, żeby w ogóle do tego nie dochodziło. Ja wyjaśnia Sarna: „Wiele zanieczyszczeń ulega powolnej degradacji, a ich wpływ może się nasilić w miarę gromadzenia się w wodnych sieciach pokarmowych. Ponieważ substancje niebezpieczne po dostaniu się do ekosystemu są trudne lub niemożliwe do usunięcia, kluczowym działaniem jest ograniczenie ryzyka ich przedostania się do środowiska na skutek niekontrolowanych wycieków”.

Wielki Bełt. Jedna z czterech cieśnin bałtyckich. To dzięki nim niekiedy do Bałtyku dociera „świeża” woda. Fot. Peter Helge Petersen/Shutterstock

Wraki z II wojny światowej

Problem dodatkowo potęguje fakt występowania na dnie Morza Bałtyckiego tysięcy wraków. Zatopionych zarówno w czasach II wojny światowej, jak i później. „Szacuje się, iż w Bałtyku znajduje się od 8 do 10 tys. wraków statków. Wiele z nich nie zostało jeszcze odkrytych i każdego roku odkrywane są nowe lokalizacje. Na tę chwilę zgodnie z danymi Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej na polskich wodach Bałtyku znana jest lokalizacja 415 wraków”, powiedziała prezeska Fundacji Mare.

Tu dużo. I choć tylko 18 z tych obiektów może być potencjalnie niebezpiecznych, to jak zastrzega Sarna, większość z nich nie została w żaden sposób przebadana i nieznane są ilości zalegającego na nich paliwa i innych substancji niebezpiecznych. Prezeska Fundacji Mare, zajmującej się problematyką zatopionych statków zwraca uwagę na jednostki z czasów II wojny światowej ze względu na czas ich przebywania pod wodą. „Szczególne zagrożenie stanowią wraki z czasów drugiej wojny światowej, które przebywają pod wodą już ponad 76 lat” – powiedziała Sarna biorąc pod uwagę realne zagrożenie natury ekologicznej, bo wycieki już mają miejsce i to nie od dziś.

  • Czytaj także: Będzie więcej „stref bez życia” w Bałtyku? Grożą nam toksyczne wycieki

Zagrożenie wyciekami będzie narastać

Przykładem jest wrak statku Stuttgart w Zatoce Puckiej. Wyciek paliwa z tej jednostki został zaobserwowany już w 2009 roku, a problem będzie narastać, i to szybko. „Naukowcy zajmujący się korozją przewidują, iż okres pomiędzy 2021–2025 to czas kiedy większość z nich zacznie ulegać załamaniu strukturalnemu. Te krytyczne ramy czasowe stają się jeszcze pilniejsze ze względu na skutki zmian klimatycznych” – ostrzegła Sarna. Globalne ocieplenie może przyspieszyć degradację zbiorników z paliwem. Chodzi to o zmiany w zasoleniu i temperaturze wody czy też coraz silniejsze i częstsze sztormy. Pamiętajmy, iż Bałtyk jest płytki, więc silny wiatr może wprowadzać w ruch wodę znajdującą się na dnie.

„Konieczne jest jak najszybsze rozpoczęcie prac mających na celu badanie wraków, dokonywanie ocen ryzyka i wypompowywanie paliwa z wraków ocenionych jako najbardziej niebezpieczne dla środowiska. Takie programy zarządzania wrakami są już wdrażane m.in. w Szwecji i Finlandii” – powiedziała prezeska Fundacji Mare. Szczęście w nieszczęściu polega na tym, iż Bałtyk (poza Rosją) otaczają państwa, które w przeciwieństwie do państw takich jak Chiny starają się dbać o środowisko. Możemy więc liczyć, iż państwa zaczną lepiej przykładać się do ochrony Morza Bałtyckiego.

Zdjęcie: Artenex/Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału