[OPINIA] Sławek, pokaż dópę!

11 miesięcy temu

Sławku! Niech ludzie zobaczą jaki jesteś wyluzowany – pisze Marcin Skalski.

Dnia 2 października 2023 roku TVN wyemitował w programie „Czarno na białym” reportaż o Przemysławie Wiplerze jako politycznym mentorze Sławka Mentzena. Uwagę zwraca fragment konferencji prasowej, na której występują wspólnie Wipler, Mentzen i Pan Prezes Janusz Korwin-Mikke. Odbyła się ona 16 października 2016 roku i jest warta obejrzenia z kilku powodów.

Jednym z powodów nie jest na pewno tematyka konferencji. Dotyczy ona kwoty wolnej od podatku oraz stosownego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, czyli tematów, które absolutnie nikogo nie obchodzą i nic nikomu nie mówią. Zajmowanie stanowiska w tej sprawie nie wpływa jakkolwiek na poparcie społeczne ani tym bardziej wynik wyborczy.

Istotne jest jednak, kto, co i jak mówi. Zaczyna Mentzen, po nim przemawia Wipler, następnie głos zabiera Pan Prezes Janusz Korwin-Mikke. Pan Prezes szuka okazji do rzucenia bon-motem, samą konferencję traktując najwyraźniej jako odhaczenie przykrego obowiązku przypomnienia ludziom, iż powinni płacić niskie podatki – ale z pełną świadomością, iż i tak ten temat nigdy nie chwyci, a uwagę zwrócić mogą co najwyżej dywagacje o inteligencji kobiet albo o 5,999,999 ofiar Sami Wiecie Czego i niewiedzy o tym Sami Wiecie Kogo. Podczas konferencji Pan Prezes spogląda na słupki i wykresy, próbując wyrzeźbić coś chwytliwego z tego niewdzięcznego materiału.

Przed Panem Prezesem przemawia Wipler, który próbuje skonfrontować stanowisko partii KORWiN z praktyką polityczną Prawa i Sprawiedliwości. Mimo iż temat niewdzięczny, to jednak widać, iż Wiplerowi kuchnia polityczna jest nieobca i zarysowywanie dychotomii jako metoda na skuteczność w polityce jest mu doskonale znana. Cóż jednak z tego, skoro sam temat – jak już wspomniano – mało kogo obchodzi.

Z kolei przed Panem Prezesem oraz wcześniej Wiplerem głos zabiera Mentzen i brzmi on tragicznie nudno. Wykute na pamięć sygnatury źródeł prawa, wyraźna nerwowość w momencie, gdy zapamiętane detale wylatują z głowy, a przede wszystkim – przeraźliwie niestrawna treść wypowiedzi wskazują, iż mamy do czynienia z wyciągniętym z kapelusza przez kogoś dużo bardziej obrotnego kujonem, którego i tak nikt nie będzie słuchać. Taki właśnie był Mentzen.

Minęło 7 lat i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż teoria o kujonie wyciągniętym z kapelusza się potwierdziła. Nie trzeba do tego reportażu TVN-u – widać, iż Sławek został przez kogoś sprytniejszego wyrzeźbiony na polityka, stand-upera, na gawędziarza. Ktoś starszy i mądrzejszy musiał go przyuczyć do zawodu i wyjaśnić, iż ludzi nie obchodzą jakieś podatki, liczą się emocje i granie na nich. Taką rolę najpewniej spełnił właśnie Przemysław Wipler, który zaciągnął Sławka przed majestat JKM.

I chociaż Sławek przesadził potem w drugą stronę i głośno wyłożył – co odbija się mu czkawką do dziś – iż ludzi trzeba straszyć Żydami, gejami i t. p., to trzeba przyznać, iż przynajmniej tę lekcję odrobił. Tylko cóż z tego, skoro Sławek najwyraźniej naprawdę uwierzył w swój urok osobisty i w to, iż wyzucie całokształtu aktywności politycznej z realnej treści przyniesie rezultat najlepszy z możliwych? Można rzucać „pierdyliardy”, bawić się w coaching pt. „Możemy wszystko”, organizować ludziom koncerty i pokazy świateł, tylko co z tego, skoro TO NIE JEST POLITYKA. W jednym z wywiadów Mentzen uczynił z tego cnotę, tymczasem dawny kujon znów przesadził w drugą stronę.

Od ściany do ściany – tak wygląda zatem dotychczasowa aktywność publiczna Sławka Mentzena, który tak naprawdę jest awatarem Przemysława Wiplera i jego nieograniczonych ambicji politycznych, choć Mentzen sam pewnie nie przyjmuje tego do wiadomości. Tymczasem sondaże Konfederacji spadają, a wstyd się jednak przyznać, iż własna legenda geniusza ekonomii i wschodzącej gwiazdy polityki okazała się dęta – i to dęta przez samego Wiplera, który utrzymuje dmuchaną wydmuszkę-Sławka w błogiej nieświadomości.

Jest jednak na to rada. Skoro za mało było show, za mało „pierdyliardów” i za mało świateł, oprawy i wspólnych fikołów na scenie z Bosakiem, to po co się bawić we wchodzenie w buty Grzegorza Brauna i JKM, by kokietować ideowy elektorat? Przecież ten i tak nie traktuje Sławka jako swojego reprezentanta. Dlatego trzeba jeszcze więcej świateł, muzyki, dyskoteki, grilla, trawy, jeszcze więcej piwa, a do tego knura w ogrodzie dla wszystkich i gołębia na dachu, bo wróbel w garści już dawno Sławkowi uciekł.

Jeśli jednak i to nie pomoże, to trzeba uciec się do radykalizmu, wszak taki teraz elektorat znów próbuje kokietować doktor Sławek dla odzyskania poparcia. Nie ma więc co przebierać w środkach.

A zatem – pokaż dópę, Sławku! Niech ludzie zobaczą, jaki jesteś wyluzowany, skoro dotychczasowe formy nie pomogły. Dodatkowo możesz przecież powiedzieć, iż jest to twój niski ukłon w stronę gejów, którzy także muszą płacić zbyt wysokie podatki, zaś ty ich ból czujesz bardzo głęboko. Twarzy przecież nie pokażesz – bo i tak już ją straciłeś.

Przeczytaj także:

Teczka Grzegorza Brauna [OPINIA]

Idź do oryginalnego materiału