Oni to lubią

3 godzin temu
Zdjęcie: Rysunek Krysztopy 


Tusk wydaje się być wszystkim tym, czym, jak sobie wyobrażają jego wyznawcy, jest Jarosław Kaczyński. W tym sensie można go uznać za groteskową parodię Jarosława Kaczyńskiego.


Pamiętam, kiedy jeszcze jako zwolennik Donalda Tuska poznałem na urodzinach Salonu24 Jarosława Kaczyńskiego. I doznałem dysonansu poznawczego. Oto człowiek, którego znałem z „wiodących mediów” jako „złośliwego i apodyktycznego dyktatora” okazał się mającym do siebie dystans gawędziarzem, który pił z nami piwo i podpisał moje najbardziej złośliwe wobec siebie rysunki.


Tusk gromowładny


Donalda Tuska nigdy nie poznałem osobiście, za wysokie progi, ale o tym różni się od wizerunku wykreowanego przez „wiodące media”, czyli również wobec tego, którego i ja byłem lata temu ofiarą, świadczą doniesienia tych, którzy znali go lepiej, lub rozmawiali z tymi, którzy go znali. Ikoniczną jest wręcz historia marynarki jednego z jego ministrów, którą, kiedy minister wyszedł do toalety, Tusk zrzucił z krzesła i wytarł w nią buty.


Zresztą, Tusk jakby coraz mniej tę swoją naturę ukrywa. Z jakichś powodów, być może system, który teraz stworzył jest znacząco mnie doskonały niż w latach poprzednich rządów, a być może jest to działania celowe, sądząc z tendencji w sondażach zaufania, pośród jego zwolenników skuteczne, Tusk chciałby uchodzić za kogoś w rodzaju małego Władimira Putina. Co celnie zauważył choćby Jacek Żakowski. Pomiata ludźmi publicznie, jego metodą zarządzania (dobrze wyglądającą, ale ten kto kierował choćby i dwiema osobami, wie, iż na dłuższą metę nieskuteczną) jest „wściekanie się” i ruganie od góry do dołu.


Dwa powody


Dlaczego to powoduje wzrost „zaufania” do Tuska w sondażach? Myślę, ze z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, iż zafascynowana Tuskiem „uśmiechnięta Polska” ma w istocie głęboko sowieckie korzenie. Przecież te „elyty”, za którymi podążają zostały wykreowane za czasów PRL, a później tylko poszerzały się na zasadzie kooptacji. Nie jest również tajemnicą, iż choć jej politycy mają często solidarnościowe korzenie, to Platforma Obywatelska Donalda Tuska jest w sposób funkcjonalny partią postkomunistyczną, która to rolę przejęła od postkomunistów, których resztki właśnie dojada. Jednym z objawów tego stanu rzeczy jest reubekizacja Polski, pracownicy prlowskich służb dostają właśnie potężne odszkodowania za tę straszliwą krzywdę jaka ich spotkała w związku z obniżeniem ich potężnych emerytur do poziomu ŚREDNIEJ EMERYTURY, choćby nie najniższej, jaką pobiera wiele ich ofiar.


A po drugie dlatego, iż trzydzieści lat opowiadania straszliwych bajek nt. straszliwego Jarosława Kaczyńskiego, w połączeniu z traumą ośmiu lat rządów jego partii sprawiło, iż pośród „uśmiechniętych” pojawiło się zapotrzebowanie na takiego bezwzględnego okrutnika, który przyjdzie i tak powie, i zrobi pokaże tym tamtym, iż kamień na kamieniu nie zostanie. Ci, którzy poznali Jarosława Kaczyńskiego, wiedzą, iż można o nim powiedzieć różne rzeczy, ale akurat niezupełnie to. Nie ma to jednak znaczenia wobec trzydziestu lat upartej „edukacji” w tym zakresie.


Oni to lubią


No więc dlaczego zwolennicy Tuska chcą w nim widzieć małego putinka to w sumie rozumiem, ale dlaczego, ci którzy są bliżej „kierownika” i znają go nie za pośrednictwem TVN, tylko osobistego doświadczenia pozwalają się tak traktować? Dlaczego przyjęli go czerwonymi dywanami po tym jak kopnął ich w tyłek w 2014 roku zostawiając na pastwę Kopacz i Komorowskiego? Dlaczego na posiedzeniach rządu Tusk może pomiatać ministrem każąc mu wyjść i załatwić „sprawę alkotubek”, choć w ogóle nie leży to w kompetencjach jego ministerstwa, a w zasadzie nie ma żadnej „sprawy” oprócz na prędce wykreowanej?


Pośród licznych odpowiedzi przychodzi mi na myśl również ta, iż oni po prostu to lubią.


Czytaj też:"Zdenerwowany Tusk". Szydło skomentowała konwencję KOCzytaj też:Tusk obiecuje, iż postawi się Brukseli: Nikt mnie do tego nie przekona
Idź do oryginalnego materiału