AUTOR: TYLER DURDEN
Mniejsze narody obawiają się końca suwerenności, podczas gdy UE ściga się, by scentralizować władzę z dala od państw narodowych...
W tym, co może być początkiem końca narodów europejskich, Niemcy i Francja są zdeterminowane, aby zreformować prawa narodowe, w tym prawo weta UE, w tym roku. Debata wywołała poruszenie w ostatnich miesiącach, a w ostatnich tygodniach środek ten został ponownie włączony do porządku obrad.
Francja i Niemcy są przekonane, iż w tym roku można przeprowadzić szeroko zakrojoną reformę instytucjonalną Unii Europejskiej, w tym zniesienie weta w głosowaniach Rady Europejskiej, powiedział Euractiv francuski minister ds. UE Laurence Boone i niemiecka minister stanu Anna Lührmann.
"Jest to jedna z opcji, które chcemy zbadać, aby utrzymać naszą pozycję globalnego gracza we wspólnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa UE" - powiedział Lührmann.
Dodał, iż "byłby to istotny sygnał w innych obszarach polityki, gdybyśmy już w tym roku przeszli na głosowanie większością kwalifikowaną" i wyraził przekonanie, iż tak się stanie.
Wir wollen die fit für die 🇪🇺 Erweiterung machen. Mit der -Expert:innengruppe wollen wir dieser Debatte in der 🇩🇪🇫🇷 EU eine hohe Priorität einräumen. Klar ist: Eine erweiterte EU muss handlungsfähig bleiben. Mehr dazu im ITV mit @LaurenceBoone👇 @EURACTIVhttps://t.co/k5kDPj1tal
— Anna Lührmann (@AnnaLuehrmann) 23 czerwca 2023 r.Dwaj ministrowie stwierdzili, iż oba kraje uważają za ważne zniesienie jednomyślnego głosowania w Radzie Europejskiej w obszarach takich jak polityka zagraniczna i podatki przed rozszerzeniem Unii Europejskiej. Może to na przykład oznaczać, iż Bruksela będzie w stanie wprowadzić zryczałtowaną stawkę podatkową w całej UE lub choćby głębiej zaangażować się w wojnę, co Węgry odrzuciły, a w niektórych przypadkach choćby zastosowały weto, aby powstrzymać.
Paryż i Berlin twierdzą, iż zniesienie weta jest zmianą możliwą bez zmiany traktatów UE, co gorąco kwestionuje wiele europejskich partii, ponieważ dałoby to nie tylko Brukseli ogromną władzę, ale także największym państwom, takim jak Niemcy i Francja. Pozwoliłoby to następnie UE na wprowadzenie liberalnej polityki imigracyjnej, zielonych zasad i różnych innych postępowych celów bez żadnych przeszkód ze strony Węgier i innych mniejszych, konserwatywnych krajów.
Wprowadzenie głosowania większością kwalifikowaną usunęłoby weto w kwestiach polityki zagranicznej, co oznaczałoby, iż tylko 15 z 27 państw członkowskich – reprezentujących 65 procent ludności UE – musiałoby zgodzić się na podejmowanie szczególnie ważnych decyzji dotyczących polityki zagranicznej i obronnej mających wpływ na UE jako całość.
Laurence Boone powiedział Euractiv, iż będzie to "ważny krok w kierunku większej integracji i wydajności".
Jednak natura takiego systemu faworyzowałaby kraje o większej populacji, takie jak Francja czy Niemcy, podczas gdy mniejsze państwa, takie jak Węgry, straciłyby możliwość wypowiedzenia się w procesie decyzyjnym UE.
Zniesienie zasady jednomyślności – w tych obszarach, w których ona jeszcze obowiązuje – w głosowaniach w Radzie Europejskiej byłoby równoznaczne z odebraniem suwerenności Polsce i innym mniejszym państwom. Wcześniej mówił o tym Ryszard Legutko, poseł do Parlamentu Europejskiego z rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS). Jednak polski prezydent Andrzej Duda był również zjadliwym krytykiem tej propozycji. Stwierdził, iż "byłoby błędem, gdyby jakiekolwiek państwo członkowskie szantażowało pozostałe, w tym kraje kandydujące do UE, blokując dalsze rozszerzenie wspólnoty, jeżeli jego hegemoniczne żądania nie zostaną spełnione".
Polski prezydent zaznaczył, iż podstawową zasadą UE jest braterstwo i kooperacja na rzecz pokoju i rozwoju gospodarczego. Aby było to możliwe, Duda powiedział: "Wszystkie kraje muszą mieć coś do powiedzenia w kluczowych kwestiach mających wpływ na rozwój Wspólnoty, aby czuły, iż we Wspólnocie jest sprawiedliwość i iż żaden kraj nie narzuca swojej woli kosztem innych, używając środków instytucjonalnych".
Herbert Kickl, przewodniczący Austriackiej Partii Wolności (FPÖ), obecnie najpopularniejszej partii w Austrii, uważa, iż celem Brukseli jest stworzenie centralistycznego superpaństwa, w którym państwa członkowskie coraz bardziej tracą na znaczeniu i samostanowieniu
"Chcą odbierać coraz więcej władzy państwom narodowym i przekazywać je Brukseli, aby stworzyć Stany Zjednoczone Europy ponad głowami swoich obywateli" - powiedział Kickl.