Od przyszłego roku telefony i tablety z nową daniną. Kto na tym zyska, a kto straci

3 godzin temu
Zdjęcie: Ile dopłacimy do smartfonu? Będzie podatek | foto Pixabay


Choć nowe przepisy mają dotyczyć jedynie określonych firm, eksperci nie mają wątpliwości – skutki mogą odczuć także konsumenci. Resort kultury przekonuje jednak, iż chodzi o sprawiedliwszy system rekompensaty dla artystów, a nie o kolejny ciężar fiskalny.

Na czym polega nowa opłata reprograficzna

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiada modernizację systemu, który od lat nie był aktualizowany. Chodzi o tzw. opłatę reprograficzną – mechanizm finansowy pozwalający twórcom otrzymywać wynagrodzenie za legalne kopiowanie ich dzieł przez użytkowników prywatnych. w tej chwili obejmuje ona przestarzałe nośniki, takie jak płyty CD czy DVD.

Resort podkreśla, iż lista urządzeń objętych opłatą nie była aktualizowana od 2008 roku, mimo iż współczesne technologie całkowicie zmieniły sposób korzystania z kultury. Teraz do wykazu mają trafić smartfony, tablety, laptopy i telewizory z funkcją nagrywania, czyli sprzęty, które najczęściej służą do kopiowania utworów muzycznych, filmów czy zdjęć.

Jak wyjaśnia ministerstwo, „zmiany mają na celu rekompensatę dla artystów za korzystanie z ich dzieł w ramach dozwolonego użytku osobistego”.

Kto zapłaci nowy podatek od telefonów

Wbrew potocznemu określeniu, to nie klienci, ale producenci i importerzy sprzętu elektronicznego będą zobowiązani do uiszczania nowej opłaty. Ministerstwo Kultury szacuje, iż zmiany dotkną około 260 firm działających na polskim rynku.

Projekt zakłada dwie stawki:

  • 1 proc. ceny sprzedaży dla nowych urządzeń,
  • 2 proc. dla pozostałych produktów umożliwiających kopiowanie treści.

Rząd zapewnia, iż wpływy z opłaty nie trafią do budżetu państwa, ale zostaną przekazane organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które będą rozdzielać środki między artystów. Szacunkowe roczne wpływy mają wynieść od 150 do 200 milionów złotych.

Czy konsumenci zapłacą więcej za elektronikę

Choć oficjalnie nowy system nie obciąży bezpośrednio użytkowników, przedstawiciele branży ostrzegają, iż koszty mogą zostać przerzucone na klientów. W praktyce oznaczałoby to niewielki, ale zauważalny wzrost cen.

Ministerstwo uspokaja, iż efekt będzie minimalny. – W przypadku telefona kosztującego 1800 zł opłata wyniosłaby zaledwie 18 zł – tłumaczą urzędnicy. Resort podkreśla też, iż ceny sprzętu są kształtowane przez globalny rynek i konkurencję, więc nie ma podstaw, by spodziewać się dużych podwyżek.

Z kolei eksperci z branży technologicznej uważają, iż choćby niewielki wzrost cen może obniżyć sprzedaż i utrudnić funkcjonowanie mniejszym dystrybutorom. Wskazują przy tym, iż podobne systemy obowiązują w wielu krajach UE, gdzie również budziły kontrowersje.

Artyści zyskają na nowych przepisach

Rząd podkreśla, iż nowelizacja nie ma na celu zwiększania wpływów do budżetu, ale wsparcie środowiska artystycznego. W praktyce opłata ma stanowić formę symbolicznej rekompensaty dla twórców, których prace są masowo kopiowane w ramach dozwolonego użytku.

Ministerstwo zwraca uwagę, iż obecny system nie odpowiada realiom współczesnego świata. Miliony użytkowników regularnie kopiują utwory muzyczne, filmy i grafiki, ale twórcy nie otrzymują z tego tytułu praktycznie żadnych dochodów. Nowa opłata ma to zmienić, bez sięgania po środki z budżetu.

Dlaczego zmiany są potrzebne

Resort kultury przekonuje, iż Polska musi dostosować swoje prawo do standardów europejskich. W większości państw Unii Europejskiej system opłat reprograficznych obejmuje nowoczesne urządzenia cyfrowe. Dzięki temu twórcy otrzymują sprawiedliwą rekompensatę, a rynek funkcjonuje w bardziej przejrzysty sposób.

Obecne przepisy, wprowadzone w latach 90., nie nadążają za technologicznym rozwojem. W efekcie coraz większa część kultury cyfrowej konsumowana jest bez realnego wsparcia dla artystów. Nowelizacja ma więc nie tylko wymiar ekonomiczny, ale i symboliczny – pokazuje, iż twórczość ma wartość, choćby w epoce streamingu i kopii cyfrowych.

Czy to koniec sporów o podatek od telefonów

Nowa opłata wzbudza jednak emocje. Organizacje branżowe wskazują, iż wprowadzenie kolejnych kosztów dla producentów może osłabić konkurencyjność rynku i zniechęcić inwestorów. Niektórzy eksperci mówią wręcz o „ukrytym podatku”, który może negatywnie wpłynąć na rozwój technologii w Polsce.

Ministerstwo odpowiada, iż nie ma mowy o dodatkowym podatku, a jedynie o dostosowaniu systemu do współczesnych realiów. – Opłata reprograficzna funkcjonuje w większości państw Unii. Polska nie może pozostawać w tyle – podkreślają przedstawiciele resortu.

Nowe przepisy mają wejść w życie w 2026 roku, po zakończeniu konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych.

Idź do oryginalnego materiału